czwartek, 10 sierpnia 2023

Now or Never [Rozdział XVIII]

 


Otworzyłam gwałtownie oczy natychmiastowo siadając. Rozejrzałam się przerażona trzymając coś miękkiego w ręce. Leżałam w łóżku pod czarną pościelą. Puściłam z uścisku kołdrę i z pustką w głowie rozejrzałam się dookoła nie wiedząc, gdzie się znajduję.

– Obudziła się mistrzyni podrywu… – powiedział męski głos dobiegający z fotela obok mnie.

Wystraszona obecnością jeszcze kogoś szybko odwróciłam głowę. Ujrzałam Ethana, opartego o fotel ze skrzyżowanymi rękami na piersiach. Kiwał głową na boki, jak gdyby chciał mnie skarcić i dać do zrozumienia, że przesadziłam.

– Co… co tutaj robisz?! – zająknęłam się podwijając kołdrę pod samą szyję.

– Ratuję ci tyłek – westchnął skrzywiony.


– Nie rozumiem, co się stało – Miałam całkowicie pustkę w pamięci.

Skołowana spojrzałam na niego, po czym przerzuciłam wzrok na łóżko, na którym leżałam. Podniosłam brwi próbując jakoś połączyć fakty. Natychmiastowo przesunęłam delikatnie kołdrę zerkając po przyczynę, dlaczego całym ciałem czułam jej satynową powłokę.

– No to są już jakieś jaja! Czemu do cholery jestem bez ubrań?! Coś ty mi zrobił Ethan?!

– Spokojnie nawet nie tykałem. Nie ruszam desek.

– O co tutaj chodzi?! – pisnęłam drżąc.

– Już nie pamiętasz, jak chciałaś swój wczorajszy numerek? – zapytał podnosząc jedną brew.

– Chyba sobie żartujesz… – Zamurowało mnie.

– Nie. Nie sądziłem, że polecisz do pierwszego lepszego typa w klubie – prychnął odwracając wzrok urażony.

– Co cię to niby obchodzi – burknęłam przypominając sobie zarysy z poprzedniej nocy.

– Mało mnie to obchodzi, ale jak już chcesz się bawić to nie sprawiaj mi problemów. Przez ciebie niezła laska przeszła mi obok nosa.

– Lepiej dla niej – syknęłam rozglądając się za swoimi ubraniami po pokoju.

– Powiesz mi co takiego do cholery tutaj robię?! I gdzie moje ubrania? – Czułam, jak zdenerwowanie rosło w moich żyłach.

– Nie pamiętasz już swojej przygody z tym kolesiem? – zapytał zirytowany. –Widać było, że się zżyliście.

–Darrenem? Przecież wczoraj… – zaczęłam mówić aż nagle przypomniałam sobie naszą rozmowę z korytarza. Przeszły mnie ciarki. – Nie mów mi tylko, że ja i on…

– Ciesz się, że dałem mu w pysk i wziąłem cię zanim nie było za późno.

Spojrzałam tajemniczo na Ethana, który wydawał się być nieźle nabuzowany. Unikał mojego wzroku i zaciskał pięści za każdym razem, gdy się odzywał.

– Co ty sobie wyobrażasz, że bierzesz drinki od obcych facetów!?

– To nie tak… nie sądziłam, że on mógłby….

– Mówiłem ci przecież, żebyś za mną nie szła. Jak się już tak bardzo nie słuchasz, to mogłabyś, chociaż nie sprawiać mi problemów?

– Ethan… nie musisz aż tak mi dogadywać.

– A co wolałabyś może ten szybki numerek? W sumie mnóstwo było tam osób, zaliczyłabyś wielu.

Poczułam, jak łzy podchodzą mi do oczu, które zaczęły mnie piec. Lekko przygryzając język wstałam trzymając w ręce owiniętą kołdrę. Podeszłam do niego szybkim krokiem i najmocniej jak mogłam spoliczkowałam go. Usłyszałam mocne plaśnięcie, które pozostawiło na jego śniadej skórze czerwoną plamę.

– Tak dziękujesz za ratunek? – zapytał zerkając na mnie.

– Nie. Tak traktuję twój niewyparzony język!

– Daj mi moje ubrania! – podniosłam głos poirytowana.

Chłopak wstał i przechodząc obok mnie wskazał na krzesło przy biurku. Leżała tam moja bluzka i jeansy. Podniosłam je, lecz po dotknięciu wyczułam, że coś jest nie tak. Nie wiedząc o co chodzi rozłożyłam je chcąc to sprawdzić. Otworzyłam buzię ze zdziwienia widząc jak cała moja bluzka została poszarpana, a jeansy umorusane w alkoholu.

– Czemu mam na jeansach wódkę? – zapytałam zszokowana.

– Nawet nie przypominaj. Gorszej pasażerki w aucie nigdy nie miałem… – westchnął ze skwaszoną miną. – Usiadłaś na tylnym siedzeniu, gdzie rozbiłaś mój zapas alkoholu na wyjazd. Nawet nie wiesz jak tam teraz wali!

– Ale ile tego było? – zapytałam przejęta.

– Z dwie skrzynki.

Myślałam, że sobie żartuje. Jak nic moje spodnie śmierdziały jak zawartość całego monopolowego. Samymi oparami z nich można było się upić. Odrzuciłam je na ziemię zerkając na bluzkę. Oczywiście. Była podarta. No świetnie. Czy da się lepiej zacząć dzień?

– To w co mam się ubrać… – pomyślałam szukając jakiegoś rozwiązania.

– Ethan. Pożycz mi jakieś ubrania swoich dziewczyn – poprosiłam rozglądając się czy może coś nie leży dookoła mnie.

– Czemu miałbym mieć coś takiego. Nie kolekcjonuję ich bielizny – odparł urażony.

– Chodziło mi o jakąś koszulkę…

Na twarzy chłopaka pojawiły się rumieńce. Odwrócił ode mnie wzrok zażenowany kierując się do szafy. Rozsunął ją zaglądając do środka, po czym chwytając białą bluzę rzucił ją w moim kierunku. Złapałam ją w locie od razu rozkładając.

– Idealna, dzięki. Gdzie jest łazienka?

– Wstydzimy się przebrać tutaj?

– Wolę ci oszczędzić oślepienia moim ciałem – powiedziałam przekomarzając się.

– W sumie racja – stwierdził zaprowadzając mnie do łazienki.

Po wejściu do środka ujrzałam marmurowe płytki w szarawym kolorze oraz wielkie lustro na całej ścianie. Łazienka wydawała się być średniej wielkości, lecz przez jej odbicie optycznie stawała się ogromna. Lekko zszokowana szybko wskoczyłam pod prysznic, lecz tym razem umyłam się najszybciej jak mogłam. Nie chciałam ponowić sceny z domu Jordana. A przynajmniej znajdowanie się w łazience Ethana i mając go obok za drzwiami nie sprawiało, że mogłam poczuć się spokojnie. Zgarnęłam jeden z wolnych ręczników z pułki, zawinęłam się w niego, a następnie podsuszyłam ociekające wodą włosy.

Po trzydziestu minutach weszłam do pokoju ubrana w długą bluzę sięgającą mi do połowy ud. Wydawała się być bardziej sukienką, więc w sumie nie wyglądała tak źle. Lekko ją naciągając szukałam wzrokiem bruneta, który zniknął mi z pola widzenia. Rozejrzałam się po pokoju, w którym nie byłam od lat. Niby wszystko było na swoim miejscu, lecz meble całkowicie się różniły. Były teraz w czarnym kolorze, a ściany ozdabiał biały. Najbardziej zszokowała mnie gitara leżąca w kącie oraz mnóstwo par słuchawek. Przechodząc obok biurka nawet dojrzałam rozrzucone nuty. Nie sądziłam, że Ethan wie, jak komponować piosenki.

Po przejściu paru kroków ujrzałam, że puchata sofa, która stała w rogu była zastąpiona przez wiszący fotel i pufy dookoła. Zaciekawiona niepewnie zasiadłam w nim. Nie spodziewałam się, że może być aż tak wygodny. Tak mi się spodobał, że mogłabym tam przesiedzieć godziny czytając książki z bocznej biblioteczki Ethana. Rozmarzona nad tym spojrzałam przez okno obok, gdzie dojrzałam chłopaka stojącego na ogromnym tarasie ze sztucznym ogródkiem.

– Nic nie pozostało takie jak kiedyś – powiedziałam podchodząc do niego.

– W końcu miasto się rozrasta.

Spojrzał na mnie, po czym oparł się biodrem o barierkę. Przechylił delikatnie głowę na bok przyglądając się mi.

– Pasuje ci – oznajmił krótko.

– Może sobie ją przywłaszczę – zażartowałam zaciekawiona jego reakcją.

– Chcesz to bierz i tak miałem ją wyrzucić.

Z uśmiechem podeszłam obok niego. Pochyliłam się nad barierką wyglądając na domy pod nami. Byliśmy na dwunastym piętrze ogromnego wieżowca graniczącego jedną aleją z moim domem. Panował stąd nieziemski widok. Po lewej stronie widziałam półokrągły budynek, który swoją budową przypominał Koloseum w bardziej nowoczesnym stylu. Oprócz tego na wprost mnie dojrzałam trzy najwyższe wieżowce, spomiędzy których wyjrzały promienie słońca. Odbijały się od wielu szyb tworząc przepiękne wzory, które nawet nie dorównywały pierzastym chmurom dopełniającym cały widok.

Im dłużej na to patrzyłam tym bardziej czułam, że to piękno mnie oślepia. Od kiedy przychodziłam do Ethana jak się jeszcze przyjaźniliśmy to ten taras był moim ulubionym miejscem. Do teraz pamiętam wspólne gry planszowe i rozmowy podczas oglądania zachodów słońca, które już nie raz skradły mi serce. Teraz jednak czułam, że ten zachód był wyjątkowy, i to nie tylko dzięki kłębiastym chmurą, które zakrywały niebieskawy nieboskłon, lecz również przez nowoczesne budynki, które urozmaicały cały widok. Kiedyś mogłam dojrzeć mnóstwo zieleni, lecz teraz wydawała się nie istnieć.

– Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś zobaczę ten widok. Tęskniłam za nim... – zaczęłam, po czym zerknęłam na niego – tak jak i za tobą. 

© Wszystkie prawa zastrzeżone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz