niedziela, 28 kwietnia 2019

Clean With Passion For Now [RECENZJA]


Streszczenie:


O Sol oblała wszystkie rozmowy kwalifikacyjne jakie do tej pory odbyła. Dowiadując się, że jej ojciec stracił prace, więc postanawia zgłosić się do agencji sprzątającej i zostaje jedną z Cleaning Fairies. 
Jej szefem jest Song Kyul, który cierpi na bakterio fobie. Nienawidzi dotykać ludzi i uważa wszystkich za brudnych w tym główną bohaterkę. Obydwoje jednak zbliżają się do siebie i zaczyna się rodzić między nimi uczucie. Czy Song Kyul będzie potrafił przezwyciężyć swoje fobie i wreszcie być z kimś? 

środa, 17 kwietnia 2019

Smoczy Tron Rozdział XVIII


~w ostatnim rozdziale~

W tym czasie w komnacie Meiko znajdowała się Nawetari, która stojąc na środku pomieszczenia miała zażartą rozmowę z matką. Oskarżyła ją o to co zrobiła Su Jin, jak i za niewiarę w swoją córkę.
- Czy ty w ogóle myślisz o mnie? - zapytała podnosząc głos dziewczyna.
- Uspokój się, nic się takiego nie stało, wszystko  tobą w porządku? - zapytała patrząc na poszarpane ubrania córki.
- Surin mnie uratowała, a ty chciałaś ją zabić!
- Czym jest jedna mała rybka w oceanie potężnych osobników. Pamiętaj tylko najsilniejsi przetrwają, a ja właśnie chcę jedynie oczyścić ci drogę do władzy - objaśniła popijając zieloną herbatę Japonka.
- Chyba chcesz ją oczyścić sobie - burknęła poirytowana dziewczyna.
- Nie dyskutuj ze mną, masz wreszcie wziąć się do roboty, bo ta przybłęda zabierze ci Jong Mina!
- Nie pozwolę na to, a poza tym ona nie ma takich zamiarów, jest szczera w przeciwieństwie do ciebie!
Po tych słowach wyszła z komnat matki trzaskając za sobą drzwiami. Wściekła ruszyła korytarzem do swojego pokoju. Szurając trochę butami, ciężkim krokiem szła przez przyciemniony korytarz, gdyż lampy, które go oświetlały zgasły przez skończoną w nich naftę. Nagle przystanęła w miejscu widząc, że Su Jin stoi przy barierce i trzyma gołębia pocztowego. Zaskoczona podeszła do niej po cichu tak by jej nie zauważyła i w chwili nieuwagi odebrała jej liścik, który miała umieścić przy nóżce ptaka.
- Nawetari! - krzyknęła przerażona, że jej tożsamość wyjdzie na jaw.
Córka Meiko nie chciała wierzyć, że jej matka miała rację, więc szybko rozwinęła mały zwój papieru i przeczytała go.
- Nikt mnie o nic nie podejrzewa, pomogę ci odbić pałac, działajmy zgodnie z planem - przeczytała rozczarowanym tonem szatynka.
Spojrzała na Su Jin, która przerażona nie wiedziała co ma teraz zrobić. Została odkryta.
- Jesteś szpiegiem? - podniosła głos Nawetari czując jak zaufanie do cyrkówki legło w gruzach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nawetari była zszokowana odkryciem tożsamości cyrkówki. 

- Ja wszystko wyjaśnię, to nie tak jak myślisz - próbowała jakoś się wywinąć Su Jin. 

- Jesteś szpiegiem księżniczki Ha Ny, prawda? 

- Zresztą nie odpowiadaj, już wszystko wiem... - westchnęła smutnym tonem Nawetari. 

- Zaufałam ci... - dodała odwracając wzrok. 

Su Jin miała mętlik w głowie, nie wiedziała co powinna teraz z tym wszystkim zrobić. Zabić ją? Przekonać? Uciec? Nic nie wydawało się wystarczająco dobre zważywszy na te okoliczności i jej status. Nagle podszedł do nich jeden ze strażników, który widząc ich napiętą rozmowę chciał zapytać córki Meiko czy aby na pewno wszystko w porządku. Su Jin widząc go szybko schowała gołębia za suknie i spojrzała na Nawetari błagalnym spojrzeniem. Dziewczyna jednak czuła się szczerze zdradzona. Najwyraźniej to co mówiła jej matka o ludziach było prawdą. Można ufać jedynie sobie...

- Aresztuj ją! - rozkazała szatynka wskazując dłonią na Su Jin. 

Cyrkówka spojrzała przerażona upuszczając gołębia, który poleciał wystraszony na drzewo. Strażnik nie dyskutując z rozkazem złapał dziewczynę za ramię i zaciągnął do lochów, gdzie popchnął ją do celi wypełnionej sianem. Su Jin szybo podbiegła i chwyciła się krat jednak nikt nie odpowiadał na jej krzyki. Załamana spuściła wzrok. Wiedziała, że zawaliła całą misję i cały plan Ha Ny zeszedł teraz na manowce. Nie wiedziała co powinna zrobić. Przez resztę dni była w celi, aż z samego ranka przybył tam Jong Min, który dowiedział się o jej aresztowaniu od służby. 

- Co to ma znaczyć? - zapytał strażnika wyprowadzony z równowagi. 

- Panie to rozkaz Nawetari...

- Jong Min proszę pomóż mi - błagała rozżalonym głosem Su Jin patrząc na chłopaka. 

Brunet wiedział, że skoro to rozkaz Nawetari to najprawdopodobniej musi stać za nim jej matka. Natychmiast wypuścić cyrkówkę z celi. Strażnik otwierając lekko zardzewiały zamek pozwolił wyjść Su Jin, która podeszła wolnym krokiem do Jong Mina. 

- Bardzo ci dziękuję... - odparła myśląc co powinna teraz począć. 

Wiedziała, że jeśli Nawetari powie wszystkim prawdę to najprawdopodobniej będzie ją czekać stryczek. Czując już sznur na gardle myślała już nawet o ucieczce i odnalezieniu Ha Ny, jednak nagły gest chłopaka wyrwał ją z zamyślenia o jej dalszym losie. 

- Dziękuję - odpowiedziała chłopakowi, który zdjął z siebie pelerynę i okrył ją nią.

- Na pewno zmarzłaś, chodź musisz napić się czegoś gorącego. Lochy nie są dla takich osób jak ty...

- Dla takich jak ja? - dopytała podczas drogi na powierzchnie. 

- Dla... kobiety... - wydukał coś na szybko z siebie brat Se Hyuna nie chcąc mówić co naprawdę miał na myśli. 

Idąc przez dziedziniec skierowali się do komnat przyszłego męża Nawetari. Przy drzwiach polecił stojącej przy nich służbie by przynieśli coś ciepłego do picia dla Su Jin. Oczywiście najlepiej jak by zawierało korzeń imbiru, gdyż on najlepiej by rozgrzał jej zmarznięte ciało. Weszli do środka pokoju chłopaka, gdzie Su Jin usiadła przy okrągłym stole stojącym  na wprost wejścia. Na podwyższeniu w dalszej części pokoju stało łóżko ze złoto czarnymi zdobieniami na prześcieradle. 

- Co się stało pomiędzy tobą, a Nawetari? - zapytał Jong Min zastanawiając się nad tym. 

Su Jin obawiała się tego pytania. Nie miała pojęcia co na to odpowiedzieć, więc przyszła jej nagle jedyna sensowna odpowiedź, która nie sprawi, że będzie zagrożona. 

- Nawetari nie spodobało się to, że przebywam w pałacu.. czuje się zagrożona z mojej strony - wyjaśniła zmyślając to o czym rozmawiały. 

- Zagrożona? Dlaczego? 

- Boi się, że... wolisz mnie od niej... - wydusiła z siebie z lekkimi rumieńcami na twarzy. 

Jong Min stanął jak wryty. Od razu na jego tworzy też pojawiły się rumieńce co próbował zamaskować odwróceniem się w inną stronę. 

W tym czasie Nawetai mając mętlik w głowie spowodowanym odkryciem tożsamości Su Jin przechadzała się po pałacu mijając pokoje służących, a potem i kuchnie. 

- Nawetari musi być aż czerwona z zazdrości - zaśmiała się jedna ze służek przygotowująca herbatę. 

- Nie wiem jak ty ale wydaje mi się, że Su Jin o wiele bardziej pasuje do Jong Mina - dodała inna. 

Nawetari słysząc tę rozmowę aż się wyprostowała z wściekłości. Odwróciła się do okna i ujrzała dwie plotkary. Podeszła do nich i zapytała się z wymuszonym uśmiechem, który był tak straszny, że mógłby powalić przeciwnika o czym rozmawiały. Młodsza ze służących przeraziła się obecnością Nawetari i wydusiła z siebie, że Su Jin była w komnacie Jong Mina. 

- Jak to? Miała być w więzieniu?! - zapytała sama siebie zaczesując dłonią do tył włosy ze wściekłości. 

Ciężkim krokiem cała aż szybciej oddychając poszła do komnaty Jong Mina. Ze względu na etykietę nie mogła tak po prostu wejść do środka, musiała dostać jego pozwolenie. Najchętniej jednak w tym wypadku wparowała by do środka i zrobiła awanturę, ale akurat obok stali ministrowie, którzy ucinali sobie poranną pogawędkę, więc musiała być taktowna. 

Nagle w pokoju chłopaka odezwał się dźwięk pukania do drzwi po czym odezwał się głos Nawetari, który wspominał coś o uwolnieniu cyrkówki. 

- O mój boże, ona mnie zabije jak mnie tu zobaczy! - szepnęła do Jong Mina Su Jin szukając jakiegoś innego wyjścia z pokoju. 

- Spokojnie nic się nie stanie..- obiecał chłopak, jednak dziewczyna go nie chciała słuchać, gdyż nie znał tak naprawdę prawdy o ich kłótni, a raczej ujawnieniu tożsamości.

- Błagam, nie może wiedzieć, że tu jestem - poprosiła łapiąc chłopaka za rękę obiema dłońmi. 

Brunet widząc zdeterminowanie dziewczyny zgodził się szukając dla niej jakiejś kryjówki. Wreszcie wpadł na pomysł, gdzie mogą się schować. 

- Wejdź tutaj - poprosił chłopak otwierając drzwi do dosyć wąskiej szafy w kącie pokoju. 

Wdzięczna spojrzała na niego wchodząc do środka. Już miała zamknąć drzwi, gdy chłopak zatrzymał drzwi i również wcisną się do środka szafy, zamykając drzwi od wewnątrz. 

- Ale co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona. 

- Znając Nawetari to jeśli zastałaby mnie w pokoju samego po tym ja cie uwolniłem, to prawdopodobnie przeszukałaby całą komnatę by cie znaleźć. A tak to zastanie pusty pokój i będzie szukać gdzie indziej.

- Jong Min? - zapytała jeszcze raz Nawetari po czym uchyliła drzwi wchodząc do środka. 

- Nie ma nikogo? - pomyślała zszokowana. - Może się gdzieś tu chowają...

Szybko przeleciała wzrokiem przez cały pokój po czym spojrzała za drzwi. Następnie cichym krokiem poszła na koniec pokoju i rozglądała się w miejscach, gdzie tylko było możliwe schowanie się. Wreszcie podeszła do szafy w której chowali się Jong Min i Su Jin. Chłopak szybko zakrył usta Su Jin by przypadkiem po dźwięku oddechu Nawetari nie zorientowała się, że są w środku. Stojąc w szafie byli przytuleni do siebie. Cyrkówka miała głowię przy klatce chłopaka przez co mogła usłyszeć jak szybko biło mu serce. Była ciekawa czy to dzięki niej, czy przez sytuacje z odkryciem ich przez Nawetari. Córka Meiko wyciągnęła dłoń ku klamce szafy i już miała ją otworzyć, gdy usłyszała głos służącej wołającej jej imię. 

- Pani matka wzywa cie do siebie... - odparła służąca która wcześniej plotkowała o niej. 

Nawetari wstrzymała się z otworzeniem szafy i za służącą udała się do wyjścia. Nagle rozległ się trzask zamykanych drzwi. Jong Min i Su Jin poczuli ulgę. Było blisko, za blisko. Cyrkówka spojrzała na bruneta do którego była wciąż przytulona z powodu ciasnoty w szafie. Spojrzała w jego brązowe oczy. on zrobił to samo. 

- Udało się nam - odpowiedział zadowolony. 

Su Jin odpowiedziała na to szczerym uśmiechem, który znowu oczarował go. Spojrzał na jej błyszczące oczy, które przypominały dwie gwiazdki pomimo nawet tego, że znajdowali się w półciemności i poczuł że naprawdę chce coś powiedzieć dziewczynie. 

- Jednak Nawetari miała rację... - odparł spoglądając na dziewczynę, która odsunęła się pięć centymetrów do ściany szafy od niego.  

- Wolę ciebie... - szepnął.

Popatrzyła na niego pytającym spojrzeniem po czym nagle ujrzała jak chłopak schylił się do niej, swoją prawą ręką chwycił ją lekko za plecy i przyciągnął ku sobie po czym zamykając oczy pocałował ją w usta. Trwało to może parę chwil po czym znowu się wyprostował i zakłopotanym spojrzeniem spojrzał na nią. Była oszołomiona tym co się stało. Było tak pewnie dlatego, że to był jej pierwszy pocałunek w życiu. Kolejny raz spojrzała na niego, jednak tym razem z lekkim uśmiechem po czym stanęła na palcach i lekko chwytając za jego koszulę pociągnęła go ku sobie. Pocałowała go. Tym razem pocałunek trwał dużej i stał się już o wiele bardziej namiętny. Po chwili obydwoje z uśmiechami na twarzach wyszli z szafy. Nagle im oczom ukazała się oparta o ścianę koło drzwi Nawetari ze skrzyżowanymi rękami na brzuchu. 

- Mnie nie przechytrzycie.... - odparła poirytowana. 

- Aleeee tyyyy wyszzłaś... - wydukała z siebie przerażona Su Jin patrząc na szatynkę. 

- Udawałam, że wychodzę i trzasnęłam drzwiami... - westchnęła tłumacząc im to. - Ważniejsze jednak jest to co wy tu robicie, a raczej czemu siedzieliście w szafie?!

- Dlaczego ją wtrąciłaś do lochu? - zmienił temat Jong Min. 

- Miałam powód!

- Zazdrość? - dopytał myśląc, że to prawda. 

- Co?!Coś ty mu nagadała? - burknęła do Su Jin. 

Nagle za drzwiami odezwał się głos służki która po raz kolejny poprosiła Nawetari by udała się do komnaty matki, gdyż to coś ważnego. 

- Macie szczęście, ale nie zostawię tak tego! A ty lepiej się następnym razem schowaj bo potem nie ręczę za siebie! - krzyknęła córka Meiko patrząc na Su Jin. 

Cyrkówka zrozumiała, że zaczyna się robić niebezpiecznie. Najlepiej by było teraz uciec z pałacu, jednak jej plan zaczął działać. Jong Min ją pokochał. Wiedziała, że jeśli teraz odejdzie to nic z tego ni wyjdzie. Nie wiedziała co ma zrobić. Była świadoma tego, że Nawetari może w każdej ujawnić jej tożsamość. Nagle jednak myśląc o tym zrozumiała, że coś tutaj nie gra. 

- Jeśli miałaby mnie ujawnić, to już by cały pałac o tym wiedział, więc czemu jeszcze nic nikomu nie powiedziała? - pomyślała Su Jin zaskoczona. 

W tym czasie Ha Na oraz reszta jej towarzyszy zmierzała do Admirała. Znajdowali się już niedaleko. Ucieszeni zakończeniem misji z solą myśleli teraz o dziecku. Sung San martwił się bardzo o Ha Nę, więc jechał przy niej, jak i dbał by dużo jadła żeby nie opadła z sił. Wreszcie przekroczyli bramy posiadłości admirała. Na podwórzu ujrzeli małą dziewczynkę, którą owego czasu Ha Na wraz z Se Hyunem uratowali. 

- Ha Na przyjechała! - powiedziała uradowana dziewczynka podbiegając do zsiadających z koni gości. 

Słysząc głos dziewczynki admirał wyszedł z domu i widząc znajome twarze przywitał ich wszystkich serdecznie. Od razu posłał służbę by przyszykowali jedzenie dla zmęczonych gości oraz sam zaprowadził ich wszystkich do pokoi, gdzie mieli spędzić najbliższe parę miesięcy aż Ha Na nie urodzi i dziecko trochę podrośnie.  Admirał sprowadził dwie najbardziej zaufane opiekunki do domu, które również zajmowały się jego dziećmi. Chciał by Ha Na miała jak najlepszą opiekę. 

- Bardzo ci dziękuję - odparła uradowana Ha Na z uśmiechem na twarzy. 

Widząc bawiące się dzieci na podwórku pomyślała o swoim dziecku. Jakie będzie, co będzie lubić oraz resztę innych rzeczy. Chciała już urodzić i zakończyć walkę o tron by było bezpieczne. Chciała wraz z nim i Sung Sanem zbudować szczęśliwą rodzinę, która wreszcie będzie mogła żyć spokojnym życiem. Szczególnie, że to jej najpewniej pierwsze i ostatnie dziecko z powodu braku płodności, więc chciała o nie zadbać jak najlepiej. 

W pałacu jednak tak miło i kolorowo nie było. Meiko znowu dała wykład córce na temat dobrego zachowania, jak i pozbycia się Su Jin. O dziwo Nawetari nie powiedziała matce o odkryciu kim tak naprawdę jest dziewczyna. Wolała to najwyraźniej zostawić dla siebie. Wreszcie po paru godzinach słuchania w kółko o tym samym od mamy wyszła z komnaty z odczuciem ulgi. 

- Nareszcie...  - westchnęła widząc, że już się ściemnia. 

Pomimo tego wciąż miała mieszane uczucia co do Su Jin, jak i tego co się dzisiaj stało. Postanowiła więc to wszystko przemyśleć i udała się na główny plac, gdzie poprosiła służbę o rozstawienie tarczy, gdyż chciała postrzelać z łuku. Było to zajęcie, które ją uspokajało i sprawiało, że trzeźwo myślała w pewnych sytuacjach. Napinając cięciwę łuku podniosła rękę po czym jednym ruchem wypuściła strzałę, która wbiła się w nieco prawą stronę tarczy. Przygryzając wargi westchnęła. 

- Nawetari? - odezwał się głos za nią. 

Córka Meiko odwróciła się ku osoby mówiącej jej imię i ujrzała dosyć zakłopotaną i wystraszoną Su Jin. 

- Czego chcesz?!

- Porozmawiać...

- Rozmawiamy - warknęła wypuszczając kolejną strzałę ku tarczy. 

Trwała cisza, jedynie ciche szusy łuku zagłuszało ją. Wreszcie jednak Su Ji odezwała się znowu. 

- Masz rację, jestem szpiegiem... - przyznała się.  - Ale nie rozumiem dlaczego mnie nie wydałaś....

Nawetari opuściła napięty łuk i odwróciła się ku cyrkówce patrząc prosto na nią. 

- Bo chce się dołączyć do waszego planu - odpowiedziała pewnym głosem. 

- Co?!

- Tak jak słyszałaś, chce obalić moją matkę...

- Jednak mam jeden warunek, nie powiem nikomu o twoim planie, jeśli będziesz się od teraz trzymać z daleka od Jong Mina. On jest mój...

Su Jin poczuła nagłe ukłucie w sercu. Uświadomiła sobie, że zawaliła swoją misję, gdyż zakochała się szczerze w Jong Minie. Była to jej pierwsza miłość, a do tego spełniona i odwzajemniona. Teraz jednak Nawetari żądała od niej by wyzbyła się tych uczuć na rzecz planu obalenia Meiko i ocalenia Cesarstwa. 

- Mam poświęcić swoje uczucia dla dobra Ha Ny i całego Cesarstwa? - pomyślała zszokowana.



Koniec Rozdziału XVIII

Po długim czasie ( a raczej ogromnym) nareszcie kolejny rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, naprawdę mnie zmotywowały, jednak nic nie poradzę na to, że przez ostatni rok szkolny mało co pisałam. Ale od połowy maja postaram się nadrobić wszystkie serie i do tego zacząć dwie następne, które są już w fazie realizacji. Mam nadzieję, że zaczekacie na mnie <3



Podobało wam się? Jakie pary najbardziej lubicie? ^^ 

Moja Przygoda w Korei Rozdział IX



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podróż samolotem trwała parę godzin. Obłędne widoki za oknem jedynie hipnotyzowały rozmarzną o tropikach So Ah. Z iskierkami od ekscytacji w oczach spojrzała na Ji Mina by pokazać mu ten cudowny widok w oddali, jednak odwracając się ujrzała, że chłopak zasnął. Jego rude włosy lekko opadały mu na oczy, a długie rzęsy wyglądały naprawdę pięknie. Od razu zyskał na wyglądzie, którego So Ah tak bardzo wcześniej nie zauważała. Ostatnimi dniami Ji Min zaczął coraz bardziej zdobywać aprobatę i uznanie u dziewczyny. Wreszcie samolot wylądował i wszyscy wyszli. Śpiący piosenkarz był dosyć rozczarowany kończąca się drzemką, jednak sama obecność na wyspie Bali zmieniła jego nastawienie. Do tego życzenie o które chciał poprosić So Ah cały czas wracało mu w myślach. Całą klasą poszli po odprawę bagażów. Wreszcie po godzinie wydostali się z lotniska i zameldowali się w hotelu. So Ah miała pokój z Ra Eun natomiast Ji Min miał pokój z Hwan Kim na przeciwko pokoju dziewczyn. Czas nadszedł na zaczęcie pierwszego dnia na rajskiej wyspie. Wszędzie dookoła były palmy, piaszczyste plaże oraz turkusowa woda, tak czysta niczym łza. Jako pierwsze przyszedł czas na zwiedzanie zabytków, więc grupka uczniów zapisanych na to czekała pod hotelem na przewodnika. So Ah ubrana w białą koszulkę związaną w połowie brzucha oraz krótkie jeansowe spodenki z małym plecakiem pisała wiadomość do rodziców by nie martwili się o nią. Przerwał jej Ji Min, który widząc ją stwierdził, że jest ona naprawdę piękna. So Ah przejechała wzrokiem po chłopaku, który miał na sobie jeansy i białą koszulkę.
- Wyglądamy jak para - zaśmiał się.
So Ah trochę speszona tym komentarzem zmieniła temat na zwiedzanie. Chciała wiedzieć co najbardziej chłopak chciałby zobaczyć.
- Te świątynie o których mówiłaś w samolocie wydają się mi najbardziej ciekawe, a poza tym nie mogę doczekać się nurkowania - wyjaśnił rozmyślając nad wyborem.
- Też uwielbiam nurkować, niestety w Japonii nie miałam wiele szans na to...
- Tutaj to nadrobisz!
Po chwili przyszedł przewodnik ubrany w kwiecistą koszulę i poprowadził ich do centralnej świątyni znajdującej się w centrum miasta. Idąc wąskimi drogami podziwiali egzotyczne palmy oraz przysłuchiwali się językowi indonezyjskiemu. Życie tam było naprawdę jak z bajki. Wreszcie dotarli do wysokiej świątyni sięgającej około dwadzieścia metrów. Była ona zbudowana ze starych kamiennych cegieł. Jej wiek było można oszacować po porośniętym mchu na niej. Na dachu był wielki posąg Buddy z którym zrobili sobie klasowe zdjęcie. Niestety nie mogli wejść do środka co So Ah bardzo rozczarowało, gdyż naprawdę jej na tym zależało by wejść do takiej starej świątyni. Wiedziała jednak, że jej plan o zwiedzaniu samotnie wciąż jest aktualny, więc nie była długo zasmucona. Po tym jeszcze poszli do dwóch muzeów i nadszedł czas na koniec wycieczek na dzisiaj. Było popołudnie i nastał ich czas wolny. Żegnając się z przewodnikiem spojrzała na Ji Mina i porozumiewawczym spojrzeniem skierowali się w stronę plaży.
- Na pewno chcesz iść? - zapytała So Ah dla pewności.
- Jasne, przygody to część mojego życia
- Doprawdy?
- Spróbuj spotkać tłum rozwścieczonych fanek, które targają cię by mieć kawałek twojego ubrania to uznasz, że jest to niczym spotkanie z lwicami, niezły survival jest w świecie show-biznesu - zaśmiał się.
- W takim razie chyba nie będzie ci przeszkadzać wiosłowanie ?- zaśmiała się tajemniczo.
- Że co takiego? - zapytał zaskoczony chłopak po czym dostał do ręki plastikowe wiosło.
So Ah wzięła drugie pomarańczowe wiosło i idąc obok budki z wypożyczanymi sprzętami zapytała czy jej zamówienie jest gotowe. Kajak był już przyszykowany dla nich nad rzeką, która była niedaleko i prowadziła do wnętrza indonezyjskiej dżungli. So Ah wskoczyła do pierwszego miejsca w kajaku, natomiast Ji Min usiadł z tył. Przygotowani do podróży odepchnęli się wiosłem od brzegu i kierując się wraz z delikatnym nurtem rzeki wpłynęli do gęstego lasu. Zieleń wokół była niezłą odskocznią od codziennego życia. Wydawało im się, że odwiedzili całkowicie inny świat. Z każdym pociągnięciem wiosła zagłębiali się coraz bardziej w dżungli kierując się do świątyni, która jest jedynie dostępna dla odważniejszych turystów ze względu na trudności z dostaniem się tam. Rząd Bali z powodu położenia jak i znaczenia miejsca nigdy nie próbował tworzyć żadnych ścieżek dla odwiedzających, gdyż nie chcieli zbezcześcić świętej ziemi. Dlatego też było się tam można tylko dostać dzięki kajakowi, niestety przewodnicy nie oprowadzali po tej świątyni, więc dwójka musiała liczyć sama na siebie. Płynąc około godziny wreszcie zobaczyli w oddali parę posągów z głowami przypominającymi trochę zwierzęta, a trochę ludzi. Było to dosyć dziwne. Nad głowami So Ah i Ji Mina rozciągały się masywne gałęzie z wielkimi liśćmi blokującymi dopływ światła słonecznego, przez co dżungla była zacieniona. Oprócz tego ogromna ilość lian i mchów oraz wysokie trawy sprawiały, że czuli się jakby byli całkowicie z dala od cywilizacji, gdy tak naprawdę mogli być jedynie parę kilometrów od jakiegoś miasta.
- Jesteś pewna, że na pewno zdążymy na czas wrócić do hotelu? - zapytał zaniepokojony chłopak.
- Tak mi się wydaje. Powinniśmy już dotrzeć na miejsce...- odparła szukając wzrokiem świątyni.
Wreszcie pokonując kolejny zakręt zobaczyli przed sobą ogromny budynek, który został pochłonięty przez naturę. Dosłownie. Jedna ze ścian świątyni była zburzona i zasadziło się tam jedno z drzew którego gałęzie i korzenie wychodziły na gruzy. Oprócz tego liany oraz mchy zakamuflowały ten budynek kompletnie. Zszokowani tym widokiem dobili do brzegu wąskiej rzeki i wyciągając kajak na trawę wyszli się rozejrzeć.
- To niesamowite!
- Dokładnie! So Ah zróbmy sobie zdjęcie! - zaproponował Ji Min przyciągając do siebie dziewczynę mając już wyciągnięty telefon.
Delikatnie przytuleni zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie po czym postanowili przejść wokół budynku i przyjrzeć się jego ścianą na których były wyryte różne symbole. Na tyle świątyni zauważyli złamany i leżący na ziemi posąg Buddy oraz dziwne dzbany w których zebrała się woda. So Ah robiła wszystkiemu uważnie zdjęcia będąc zachwycona tym co widzi. Wreszcie po rozmowie zdecydowali się wejść do środka poprzez zburzoną jedną ze ścian. Byli bardzo ciekawi co może się tam znajdować, więc So Ah wyjęła z plecaka lampkę, ostrożnie przeszła przez gruzy i weszła do ciemności panującej we wnętrzu budynku. Ji Min dotrzymując jej kroku szedł wciąż na przód będąc zaskoczony tym jak odważna jest So Ah. Świecąc po ścianach i po ich drodze zauważyli kolejne figury, tym razem stały one na środku korytarza pomiędzy drzwiami. Przypominały one postaci kobiet grających na jakiś instrumentach. Wreszcie biorąc wdech weszli do środka. Troszkę podenerwowani nie wiedzieli czego mogą się spodziewać. To co jednak zobaczyli przeszło ich największe wyobrażenia. Było to całe pomieszczenie w różnych obrazach skalnych przedstawiających codzienne życie ludzi mieszkających w tej świątyni tysiące lat temu. Na samym środku zaś stał kamienny stół na którym był wyryty napis mówiący o tym, że czas to jedyny nasz wróg.
- Mieli racje. To taka wielka świątynia, a jedną rzeczą która ją tak naprawdę zniszczyła to właśnie czas... - przyznał rację Ji Min kiwając głową.
- To czas sprawił, że została zapomniana i nie używana, a przyroda ją sobie zabrała chcąc by pozostały w niej jedynie dobre wspomnienia przeszłości.
- To smutne, ale prawdziwe....
Robiąc ostatnie zdjęcia postanowili się powoli zbierać. Bali się by nie dopadł ich zmierzch w drodze powrotnej, więc spakowali się i wyszli z dziwnego pomieszczenia. So Ah widząc drzewa wokół skupiła się tak na pięknie tej zieleni, że potknęła się o wystający konar drzewa rosnącego w  świątyni przy wyburzonej ścianie.
- Wszystko w porządku? - zapytał Ji Min troskliwie łapiąc So Ah za rękę powstrzymując ją od upadku na ziemię.
- Tak, dziękuję...
Ji Min w odpowiedzi się uśmiechnął, jednak wciąż nie puszczał jej dłoni. Zaprowadził ją do kajaku , gdy wtedy spojrzał na nią widząc, że była wpatrzona w ich trzymające się ręce. Czując, że So Ah może czuć się niezręcznie puścił ją delikatnie po czym powiedział by weszła do kajaku, a on pomoże go popchnąć z brzegu. Tak też zrobił po czym wskoczył na tylne siedzenie i w ciszy wiosłowali. So Ah jednak przypomniała sobie, że zapomniała wsadzić telefonu do reklamówki, która w razie wpadnięcia do wody miała za zadanie ochronić urządzenia przed zniszczeniem. Wzięła swój telefon  oraz telefon chłopaka i wsadziła do środka. Obydwoje mieli bardzo podobne telefony w kolorze białym. Wiosłując So Ah spojrzała na swoją dłoń, którą przedtem trzymał Ji Min i lekko się uśmiechnęła. Najwidoczniej ucieszyło ją to.
Po godzinie wreszcie dobili do brzegu skąd pożyczyli kajak. Oddając sprzęt zmęczeni wyjęli telefony i bez zastanowienia schowali do kieszeni. Idąc po piaszczystej plaży oglądali zachód słońca. Widząc, że mają jeszcze godzinę przed godziną policyjną w hotelu sporządzoną przez nauczycieli postanowili jeszcze skorzystać z pobytu na wyspie marzeń i przejść się po plaży. Zdjęli buty i podeszli do wody, która lekko falami uderzała o ich stopy. So Ah stojąc przed chłopakiem rozstawiła ręce nad głową próbując naciągnąć się po dużym wysiłku jakim było wiosłowanie. Wiatr zawiał, a włosy dziewczyny zaczęły powiewać na wietrze w których odbijał się pomarańczowy blask zachodzącego słońca. Nagle poczuła na plecach czyjś dotyk. Był to Ji Min, który delikatnie popchnął ją ku wodzie. Tracąc równowagę wywróciła się na płyciźnie. Rozbawiony rudowłosy widokiem niezadowolonej dziewczyny podał jej rękę przepraszając i tłumacząc, że sama aż się o to prosiła. So Ah popatrzyła na uśmiech chłopaka po czym zezłoszczona trochę na niego chwyciła jego dłoń i pociągnęła z całej siły. Chciała by teraz i on przewrócił się i wpadł do wody tak jak i ona. Niestety chłopak to przewidział i w ostatnim momencie puścił rękę So Ah sprawiając, że sama po raz drugi wpadła do wody. Cała mokra wbiła swoje wkurzone spojrzenie w niego  po czym westchnęła bezradnie.
- Nie masz szans, nie mam zamiaru wpadać do wody - zaśmiał się Ji Min.
- W takim razie... woda przyjdzie do ciebie! - odparła So Ah szybko wstając i przytulając Ji Mina do siebie by jego ubrania zmoczyły się od jej całkowicie przemoczonej koszulki i jeansów.
Opierając głowę na klatce Ji Mina spojrzała na niego, który wydawał się całkowicie znieruchomiały. Mając wciąż zarzucone ręce na jego szyję spojrzała mu w brązowe, błyszczące oczy. Zrobił to samo. Nagle jego serce bardziej zabiło. Jednym ruchem podniósł delikatnie twarz dziewczyny ku sobie i pocałował ja w lśniące od zachodu słońca usta. Intensywny pocałunek pełny miłości i namiętności. So Ah chcąc zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, które opanowały jej umysł ostatnimi czasy zamknęła oczy i skupiła się na słodkim pocałunku odwzajemniając go.

***

Ji Min leżąc na łóżku rozmyślał nad niesamowitym pocałunkiem z So Ah. Nie mógł uwierzyć, że go odwzajemniła. Nie spodziewał się nigdy tego. Myślał, że traktuje go jak wroga a tu taka niespodzianka.
- Jak chyba śnię?! - pomyślał próbując przestać się uśmiechać ze szczęścia.
Nagle po pokoju rozeszła się dziwna muzyka. Rozglądnął się zaskoczony po czym spojrzał na telefon. Był to dzwonek, jednak nie taki jaki miał Ji Min. Od razu chłopak przypomniał sobie sytuacje z tą torbą i stwierdził, że najwyraźniej musiał pomylić telefony podczas wyciągania. Szybko chwycił urządzenie będące na stoliku nocnym  i zeskakując z łóżka popędził ku drzwiom.
- A tobie gdzie się tak pali? - zapytał Hwan Ki wchodząc do pokoju widząc jak Ji Min chce wyjść.
- Ja...idę na spacer...- skłamał.
Już miał zamknąć drzwi, gdy usłyszał głos Hwan Kiego za sobą.
- So Ah jest sama, Ra Eun gdzieś poszła - przejrzał zamiary Ji Mina, mówiąc mu to co widział przed wejściem do środka.
Rozbawiony zachowaniem rudowłosego Hwan Ki położył się na łóżku próbując zasnąć. W tym czasie piosenkarz stał pod drzwiami do pokoju So Ah i nie wiedząc jak z nią teraz rozmawiać po tym co się stało myślał co powinien powiedzieć. Wreszcie jednak zapukał do drzwi. Jeden raz, drugi raz, ale nikt mu nie odpowiadał. Zmartwiony wszedł do środka i rozejrzał się czy jest So Ah, gdy nagle usłyszał dźwięk włączonego prysznica. Od razu skojarzył, że pewnie tam jest, więc nie chcąc zamieniać telefonów bez jej wiedzy postanowił, że powie jej przez drzwi czemu przyszedł. Tak też zrobił. So Ah słysząc nagle głos rudowłosego o mało nie padła na zawał, jednak po usłyszeniu o co chodzi nie miała nic przeciwko żeby wziął swój telefon z powrotem. Zresztą za chwilę i tak już miała wychodzić, więc dowiedziałaby się również o podmianie telefonów próbując zadzwonić do rodziców. Chłopak widząc swój biały telefon na stoliku wziął go i zostawił dziewczynie ten który zabrał na plaży. Już miał wychodzić, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Mógłbyś otworzyć? - poprosiła z niezręcznością w głosie So Ah.
- Jasne...
Piosenkarz wolnym krokiem podszedł do drzwi. Był ubrany w czarną koszulkę i spodnie w ty samym kolorze. Otworzył drzwi i ku jego zdziwieniu zastał tam Lee Jong Suka. Aktor widząc piosenkarza w pokoju gdzie powinna być So Ah poczuł się naprawdę dziwnie. Mimo to przypuszczał, że może to on po prostu pomylił pokój, więc miał przeprosić i szukać dalej, gdy nagle dziewczyna wyszła z łazienki. Miała na sobie biały szlafrok i mokrawe włosy.
- Ji Min kto to był? - zapytała spokojnym tonem wychodząc zza rogu.
Gdy ujrzała przed swoim pokojem Jong Suka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie rozumiała dlaczego przyszedł do niej i co takiego robi na Bali. Aktor widząc So Ah w pokoju z innym mężczyzną poczuł jak coś kuje go w sercu. Spojrzał na Ji Mina a potem na dziewczynę ubraną w szlafrok. Była to naprawdę dwuznaczna sytuacja i niezłe nieporozumienie o którym niestety nie wiedział Jong Suk. Dla niego było to dosyć jasne. Oprócz tej trójki była jeszcze jedna osoba po drugiej stronie, która obserwowała tą sytuację, a była nią Ra Eun. Wściekła szatynka zacisnęła pięść oraz drugą dłoń, gdzie trzymała puszkę herbaty po którą poszła do automatu w holu hotelu. Szybko odwróciła się na pięcie i widząc cały czas przed swoimi oczami So Ah i Ji Mina pełna nienawiści pobiegła do najbliższej toalety, gdzie przystanęła przed umywalkami i lustrem. Była wściekła. Zacisnęła zęby i oparła się dłońmi o umywalkę lekko się pochylając ku przodowi. Spuściła głowę i próbowała się opanować, jednak obraz jej współlokatorki i jej ukochanego wracał do niej. Wreszcie mając już tego dosyć jednym stanowczy ruchem uderzyła pięścią w lustro.
- On jest mój So Ah!
Z pod jej pięści zaczęła wyciekać krew, która spływała po lekko stłuczonym szkle. Wciąż wściekłym wzrokiem spojrzała w lustro i z lekkim uśmieszkiem powiedziała do siebie:
- Nie wrócić z nami do Seulu, już ja tego dopilnuję!
- Za wtrącanie się do mojego związku z Ji Minem czeka cię najwyższa kara, zapłacisz mi za to do jasnej cholery!

Koniec Rozdziału IX

Moja Przygoda w Korei Rozdział VIII




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

So Ah była zbyt zszokowana tym co usłyszała od czerwonowłosej. Ze smutną miną minęła ją wychodząc z ogrodu chłopaka. Postanowiła wrócić do akademika. W tym czasie dziewczyna z którą rozmawiała podeszła do Jong Suka i tulącej się do niego blondynki.
- A ty jak zawsze swoje Ri Sa, mówiłam ci nie proś go o pieniądze nigdy więcej, zacznij oszczędzać to co dostajesz od rodziców - odparła zirytowana.
- Ranny Ri Na to nie moja wina, że jest tyle ubrań i butów w sklepach...- burknęła puszczając Jong Suka blondynka.
- Uspokójcie się, czemu tak nagle przyszłyście, myślałem, że pojechałyście do Japonii - zaczął temat aktor.
Czerwonowłosa zdjęła okulary przeciwsłoneczne i stojąc przy swojej siostrze Ri Sie można było zobaczyć uderzające podobieństwo. W końcu były one bliźniaczkami. Dzieliły je tylko charaktery. Czerwonowłosa była bardziej zbuntowana i porywcza, a blondynka była niczym księżniczka. Do tego dochodził jeszcze przystojny Jong Suk. Rodzeństwo idealne.
Cała trójka weszła do domu aktora. Ri Na od razu usiadła wykończona na kanapie przypominając sobie wcześniejszą wizytę So Ah.
- Właśnie, jakaś fanka znowu cię szukała, nie martw się zajęłam się tym! - wyjaśniła dziewczyna.
- Fanka?
- Chyba jakaś uczennica liceum, mówiła, że przyszła się z tobą spotkać. Nieźle ją nabrałam, że jesteś zaręczony z Ri Są, od razu dała sobie spokój i poszła do domu - zaśmiała się zgryźliwie siostra Jong Suka.
- Że co takiego zrobiłaś?! - krzyknął upuszczając szklankę z wodą na ziemię.
Dźwięk tłuczonego szkła rozległ się po pomieszczeniu. Aktor szybko wybiegł z domu i pobiegł poszukać So Ah. Nie miał on zamiaru dopuścić do tak wielkiego nieporozumienia. Niestety pomimo biegania wokół osiedla nie udało mu się jej odszukać. Przystał w miejscu i postanowił do niej zadzwonić. Zdyszany i podenerwowany wybrał numer dziewczyny. Licealistka będąc już niedaleko centrum usłyszała dzwoniący telefon, więc spojrzała na wyświetlacz i widząc imię chłopaka od razu przesunęła palcem na czerwoną ikonkę. Nie miała zamiaru z nim teraz rozmawiać. Była smutna, czuła, że jest naprawdę głupia iż mogła pomyśleć, że taka gwiazda jak on mógłby być z kimś takim jak ona. Idąc pomiędzy tłumami przechodziła koło sklepu z koktajlami przy którym na zewnątrz siedział chłopak o rudych włosach ubrany w czapkę i skórzaną kurtkę oraz szare jeansy. Chłopak popijając truskawkowy koktajl spostrzegł obok idącą dziewczynę, więc podbiegł do niej.
- Co tu robisz So Ah? - zapytał Ji Min. - Lepiej się czujesz?
Kiedy jednak odwróciła się do niego ujrzał łzy w jej oczach. Zszokowany spytał co się stało jednak nie otrzymał odpowiedzi. Postanowił już więcej o to nie pytać, tylko widząc stan dziewczyny stwierdził, że trzeba coś z tym zrobić, więc chwycił ją za rękę i przeprowadził przez cały tłum. Obydwoje szli w stronę salonu gier na drugim końcu ulicy. So Ah była tak zdołowana, że nawet nie miała ochoty nic mówić, jednak widząc, że chłopak chce ją pocieszyć pomyślała, że nie ma w tym nic złego by chwile się zabawiła. Dlatego też obydwoje weszli do zacienionego pomieszczenia z którego dostali się do wielkiej sali z różnokolorowymi światłami. W środku znajdowało się dość dużo osób, jednak nie przeszkadzał im to. Ji Min pokierował dziewczynę do jego ulubionej gry, a były to wyścigi na motorze. Piosenkarz usiadł na motorze przyczepionym do maszyny i pokazał ręką by i ona zajęła miejsce obok. Po chwili obydwoje już znajdowali się na miejscach, a wyścig się zaczął. Ekran który był przed nimi pokazywał im trasę, jak i to kto jedzie pierwszy. Na początku prowadzenie objął Ji Min, jednak później So Ah zapomniała już o swoich smutkach i skupiła się tylko i wyłącznie na grze, więc zaczynała doganiać rudowłosego. Wreszcie szli łeb w łeb. Na twarzy So Ah pojawił się przelotny uśmiech który ucieszył Ji Mina. Ostatecznie to ona wygrała i z zadowoleniem zaproponowała kolejną grę, a była nią bitwa taneczna. Zajęli miejsca na dwóch matach i wrzucając monetę do środka czekali na to jakie ruchy mają wykonywać. Włączyła się piosenka i obydwoje zaczęli tańczyć. Jak przystało na idola Ji Min dawał z siebie wszystko i sprawił, że wokół nich zebrał się pokaźny tłum chcący zobaczyć pojedynek. So Ah jednak nie zostawała w tyle, również świetnie sobie radziła. Kiedy obydwoje byli już na równi Ji Min zaproponował dziewczynie zakład.
- Jeśli wygram to spełnisz moje jedno życzenie, zgadzasz się? - zapytał.
So Ah przytaknęła, ale jedynie pod warunkiem, że jeśli ona wygra też dostanie jedno życzenie od piosenkarza. Niestety po dłuższej walce to Ji Min wygrał starcie. Obydwoje zeszli z mat, a wokół nich ludzie zaczęli klaskać chcąc nagrodzić świetnych tancerzy.
- Czyli musisz spełnić moje życzenie - szepnął jej do ucha rudowłosy.
Trochę zakłopotana zmieniła temat po czym wyszli z salonu gier i wracali do akademika, gdyż czekały ich popołudniowe zajęcia. Przez całą drogę rozmawiali, aż temat zeszedł na szkolną wycieczkę, która miała się odbyć następnego dnia. Mieli jechać na jedną z wysp do Indonezji w ramach nagrody po zdanych egzaminach, a w przypadku So Ah po projekcie. Po godzinie dotarli do akademików i rozeszli się wciąż rozbawieni swoim towarzystwem. Dziewczyna wiedziała, że Ji Min dzisiaj jej naprawdę pomógł. Nigdy nie sądziła, że jest taki czuły i miły. Najwyraźniej się co do niego myliła. Weszła do recepcji, gdzie stała grupka dziewczyn wypełniając ankiety odnośnie wyjazdu. Podeszła do nich i również wzięła kartkę. Zapisała się na parę zajęć wśród których było nurkowanie, zwiedzanie plus chciała trochę czasu wolnego. Z tego co na razie wszyscy uczestnicy wiedzieli to to, że zawsze przewodniczący obydwu akademików robią podczas wycieczki coś co pamiętają wszyscy uczniowie. W tamtym roku było zwiedzanie o północy, gdzie urządzili prawdziwy dom strachów strasząc wszystkich, dwa lata temu była to impreza na plaży, jednak w tym roku nikt nie wiedział co to może być.
Następnego dnia z samego rana So Ah spakowana siedziała już w autokarze, który miał ich zabrać na najbliższe lotnisko. Siedząc koło współlokatorski spojrzała na telefon, gdzie było mnóstwo nieodebranych połączeń od Jong Suka. Nie miała jednak zamiaru oddzwonić. Dowiedziała się już wszystkiego. Czuła, że rozmawiając z nim będzie jeszcze bardziej zażenowana niż teraz. Wyłączyła wreszcie telefon i położyła się na czas podróży. W autobusie było dość głośno i śmiechy uczniów stawał się coraz głośniejszy, więc nauczyciel musiał ich co jakiś czas uciszać, gdyż nie dało się wytrzymać w środku. Jednak gdy dojechali na lotnisko wszyscy wysiedli zabierając swoje bagaże.
- Powodzenia z nimi w samolocie! - zaśmiał się kierowca do wychowawcy.
- Oh przyda się... - odparł mężczyzna załamany.
So Ah zabrała swoją czerwoną walizkę i skierowała się do bramki, gdzie zobaczyła Ji Mina, który jechał wcześniejszym autobusem. Chłopak widząc ją z zarzuconą torbą na ramię zapytał na jakie zajęcia się zapisała. Kiedy dowiedział się, że na te same co on był wniebowzięty. Czuł, że ta wycieczka może być dla niego szansą, a poza tym wymyślił już swoje życzenie, jednak chciał je powiedzieć dopiero gdy będą na wyspie. Po skasowaniu swoich biletów zajęli miejsca i jak się okazało siedzieli koło siebie, co nie podobało się Ra Eun, która siedziała parę rzędów za nimi. Krew ją zalewała na samą myśl, że So Ah może rozmawiać z Ji Minem przez całą drogę, a jej się trafił nieszczęsny Hwan Ki. Przez większość drogi Ji Min słuchał muzyki na swoich słuchawkach, a So Ah czytała przewodnik po Bali. Chciała pozwiedzać starodawne świątynie, więc napisała sobie plan co po kolei zwiedzać. Chłopak widząc to zapytał dlaczego tak ją interesują takie zabytki.
- Jest w nich ludzka historia. Chciałabym zobaczyć te miejsca, gdyż wydają mi się magiczne. Czuję się wtedy jakbym cofała się w czasie - zaśmiała się.
- W takim razie z chęcią z tobą zobaczę te magiczne miejsca - odparł z przekomarzanie w głosie.
So Ah nie miała tego na myśli by szedł z nią, jednak gdy chłopak powiedział to ucieszyła się z jednej strony. Nie zamierzała się go pozbywać, gdyż całkiem polubiła jego towarzystwo.
Tym czasem w domu Jong Suka panował istny chaos. Chłopak nie wiedział co ma teraz zrobić. Nie mógł się dodzwonić do So Ah, a w szkole powiedzieli mu, że mają wycieczkę czterodniowa za granicą.
- Nie mogę tyle czekać! - odparł wkurzony chodząc tam i z powrotem po salonie.
- Rany co się przejmujesz załatwisz to jak wróci - powiedziała czerwonowłosa bliźniaczka popijając w spokoju kawę.
- A ty się nawet nie odzywaj, to ty tak namieszałaś!
Po chwili do salonu weszła Ri Sa rozmawiająca przez telefon z managerem, pracowała jako modelka, więc często wyjeżdżała na sesje.
- Jadę za granicę na parę dni, mam sesje - powiedziała niosąc walizkę.
- Dokąd? - zapytała z ciekawości Ri Na zostawiając kawę.
- Bali - odparła podskakując z radości.
Jong Suk słysząc nazwę wyspy od razu odwrócił się do siostry i błyskawicznie do niej podbiegł.
- Jadę z tobą! - odparł natychmiast.
- No i po sprawię, pojedziesz załatwisz sprawę z tą dziewczyną, a ja sobie pooglądam serial - wyjaśniła czerwonowłosa kładąc się na kanapie i włączając telewizor.
- Nic z tego, jedziesz ze mną!- krzyknął Jong Suk wyrywając jej pilot z reki.
Czerwonowłosa wzruszyła ramionami jednak w głębi duszy była wkurzona na brata. Akurat kiedy leciał jej ulubiony serial temu zachciało się wycieczki.
- Lecę po ciebie So Ah! - pomyślał Jong Suk pakując swoje rzeczy i paszport.
Chłopak jednak nie wiedział, że ma swojego rywala na wyspie, który tylko czyha by odebrać mu So Ah. Czy Ji Min wygra serce dziewczyny, a może to Jong Suk ją odzyska i wszystko wyjaśni? A może będzie już za późno?

Koniec Rozdziału VIII