środa, 17 kwietnia 2019

Moja Przygoda w Korei Rozdział IX



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podróż samolotem trwała parę godzin. Obłędne widoki za oknem jedynie hipnotyzowały rozmarzną o tropikach So Ah. Z iskierkami od ekscytacji w oczach spojrzała na Ji Mina by pokazać mu ten cudowny widok w oddali, jednak odwracając się ujrzała, że chłopak zasnął. Jego rude włosy lekko opadały mu na oczy, a długie rzęsy wyglądały naprawdę pięknie. Od razu zyskał na wyglądzie, którego So Ah tak bardzo wcześniej nie zauważała. Ostatnimi dniami Ji Min zaczął coraz bardziej zdobywać aprobatę i uznanie u dziewczyny. Wreszcie samolot wylądował i wszyscy wyszli. Śpiący piosenkarz był dosyć rozczarowany kończąca się drzemką, jednak sama obecność na wyspie Bali zmieniła jego nastawienie. Do tego życzenie o które chciał poprosić So Ah cały czas wracało mu w myślach. Całą klasą poszli po odprawę bagażów. Wreszcie po godzinie wydostali się z lotniska i zameldowali się w hotelu. So Ah miała pokój z Ra Eun natomiast Ji Min miał pokój z Hwan Kim na przeciwko pokoju dziewczyn. Czas nadszedł na zaczęcie pierwszego dnia na rajskiej wyspie. Wszędzie dookoła były palmy, piaszczyste plaże oraz turkusowa woda, tak czysta niczym łza. Jako pierwsze przyszedł czas na zwiedzanie zabytków, więc grupka uczniów zapisanych na to czekała pod hotelem na przewodnika. So Ah ubrana w białą koszulkę związaną w połowie brzucha oraz krótkie jeansowe spodenki z małym plecakiem pisała wiadomość do rodziców by nie martwili się o nią. Przerwał jej Ji Min, który widząc ją stwierdził, że jest ona naprawdę piękna. So Ah przejechała wzrokiem po chłopaku, który miał na sobie jeansy i białą koszulkę.
- Wyglądamy jak para - zaśmiał się.
So Ah trochę speszona tym komentarzem zmieniła temat na zwiedzanie. Chciała wiedzieć co najbardziej chłopak chciałby zobaczyć.
- Te świątynie o których mówiłaś w samolocie wydają się mi najbardziej ciekawe, a poza tym nie mogę doczekać się nurkowania - wyjaśnił rozmyślając nad wyborem.
- Też uwielbiam nurkować, niestety w Japonii nie miałam wiele szans na to...
- Tutaj to nadrobisz!
Po chwili przyszedł przewodnik ubrany w kwiecistą koszulę i poprowadził ich do centralnej świątyni znajdującej się w centrum miasta. Idąc wąskimi drogami podziwiali egzotyczne palmy oraz przysłuchiwali się językowi indonezyjskiemu. Życie tam było naprawdę jak z bajki. Wreszcie dotarli do wysokiej świątyni sięgającej około dwadzieścia metrów. Była ona zbudowana ze starych kamiennych cegieł. Jej wiek było można oszacować po porośniętym mchu na niej. Na dachu był wielki posąg Buddy z którym zrobili sobie klasowe zdjęcie. Niestety nie mogli wejść do środka co So Ah bardzo rozczarowało, gdyż naprawdę jej na tym zależało by wejść do takiej starej świątyni. Wiedziała jednak, że jej plan o zwiedzaniu samotnie wciąż jest aktualny, więc nie była długo zasmucona. Po tym jeszcze poszli do dwóch muzeów i nadszedł czas na koniec wycieczek na dzisiaj. Było popołudnie i nastał ich czas wolny. Żegnając się z przewodnikiem spojrzała na Ji Mina i porozumiewawczym spojrzeniem skierowali się w stronę plaży.
- Na pewno chcesz iść? - zapytała So Ah dla pewności.
- Jasne, przygody to część mojego życia
- Doprawdy?
- Spróbuj spotkać tłum rozwścieczonych fanek, które targają cię by mieć kawałek twojego ubrania to uznasz, że jest to niczym spotkanie z lwicami, niezły survival jest w świecie show-biznesu - zaśmiał się.
- W takim razie chyba nie będzie ci przeszkadzać wiosłowanie ?- zaśmiała się tajemniczo.
- Że co takiego? - zapytał zaskoczony chłopak po czym dostał do ręki plastikowe wiosło.
So Ah wzięła drugie pomarańczowe wiosło i idąc obok budki z wypożyczanymi sprzętami zapytała czy jej zamówienie jest gotowe. Kajak był już przyszykowany dla nich nad rzeką, która była niedaleko i prowadziła do wnętrza indonezyjskiej dżungli. So Ah wskoczyła do pierwszego miejsca w kajaku, natomiast Ji Min usiadł z tył. Przygotowani do podróży odepchnęli się wiosłem od brzegu i kierując się wraz z delikatnym nurtem rzeki wpłynęli do gęstego lasu. Zieleń wokół była niezłą odskocznią od codziennego życia. Wydawało im się, że odwiedzili całkowicie inny świat. Z każdym pociągnięciem wiosła zagłębiali się coraz bardziej w dżungli kierując się do świątyni, która jest jedynie dostępna dla odważniejszych turystów ze względu na trudności z dostaniem się tam. Rząd Bali z powodu położenia jak i znaczenia miejsca nigdy nie próbował tworzyć żadnych ścieżek dla odwiedzających, gdyż nie chcieli zbezcześcić świętej ziemi. Dlatego też było się tam można tylko dostać dzięki kajakowi, niestety przewodnicy nie oprowadzali po tej świątyni, więc dwójka musiała liczyć sama na siebie. Płynąc około godziny wreszcie zobaczyli w oddali parę posągów z głowami przypominającymi trochę zwierzęta, a trochę ludzi. Było to dosyć dziwne. Nad głowami So Ah i Ji Mina rozciągały się masywne gałęzie z wielkimi liśćmi blokującymi dopływ światła słonecznego, przez co dżungla była zacieniona. Oprócz tego ogromna ilość lian i mchów oraz wysokie trawy sprawiały, że czuli się jakby byli całkowicie z dala od cywilizacji, gdy tak naprawdę mogli być jedynie parę kilometrów od jakiegoś miasta.
- Jesteś pewna, że na pewno zdążymy na czas wrócić do hotelu? - zapytał zaniepokojony chłopak.
- Tak mi się wydaje. Powinniśmy już dotrzeć na miejsce...- odparła szukając wzrokiem świątyni.
Wreszcie pokonując kolejny zakręt zobaczyli przed sobą ogromny budynek, który został pochłonięty przez naturę. Dosłownie. Jedna ze ścian świątyni była zburzona i zasadziło się tam jedno z drzew którego gałęzie i korzenie wychodziły na gruzy. Oprócz tego liany oraz mchy zakamuflowały ten budynek kompletnie. Zszokowani tym widokiem dobili do brzegu wąskiej rzeki i wyciągając kajak na trawę wyszli się rozejrzeć.
- To niesamowite!
- Dokładnie! So Ah zróbmy sobie zdjęcie! - zaproponował Ji Min przyciągając do siebie dziewczynę mając już wyciągnięty telefon.
Delikatnie przytuleni zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie po czym postanowili przejść wokół budynku i przyjrzeć się jego ścianą na których były wyryte różne symbole. Na tyle świątyni zauważyli złamany i leżący na ziemi posąg Buddy oraz dziwne dzbany w których zebrała się woda. So Ah robiła wszystkiemu uważnie zdjęcia będąc zachwycona tym co widzi. Wreszcie po rozmowie zdecydowali się wejść do środka poprzez zburzoną jedną ze ścian. Byli bardzo ciekawi co może się tam znajdować, więc So Ah wyjęła z plecaka lampkę, ostrożnie przeszła przez gruzy i weszła do ciemności panującej we wnętrzu budynku. Ji Min dotrzymując jej kroku szedł wciąż na przód będąc zaskoczony tym jak odważna jest So Ah. Świecąc po ścianach i po ich drodze zauważyli kolejne figury, tym razem stały one na środku korytarza pomiędzy drzwiami. Przypominały one postaci kobiet grających na jakiś instrumentach. Wreszcie biorąc wdech weszli do środka. Troszkę podenerwowani nie wiedzieli czego mogą się spodziewać. To co jednak zobaczyli przeszło ich największe wyobrażenia. Było to całe pomieszczenie w różnych obrazach skalnych przedstawiających codzienne życie ludzi mieszkających w tej świątyni tysiące lat temu. Na samym środku zaś stał kamienny stół na którym był wyryty napis mówiący o tym, że czas to jedyny nasz wróg.
- Mieli racje. To taka wielka świątynia, a jedną rzeczą która ją tak naprawdę zniszczyła to właśnie czas... - przyznał rację Ji Min kiwając głową.
- To czas sprawił, że została zapomniana i nie używana, a przyroda ją sobie zabrała chcąc by pozostały w niej jedynie dobre wspomnienia przeszłości.
- To smutne, ale prawdziwe....
Robiąc ostatnie zdjęcia postanowili się powoli zbierać. Bali się by nie dopadł ich zmierzch w drodze powrotnej, więc spakowali się i wyszli z dziwnego pomieszczenia. So Ah widząc drzewa wokół skupiła się tak na pięknie tej zieleni, że potknęła się o wystający konar drzewa rosnącego w  świątyni przy wyburzonej ścianie.
- Wszystko w porządku? - zapytał Ji Min troskliwie łapiąc So Ah za rękę powstrzymując ją od upadku na ziemię.
- Tak, dziękuję...
Ji Min w odpowiedzi się uśmiechnął, jednak wciąż nie puszczał jej dłoni. Zaprowadził ją do kajaku , gdy wtedy spojrzał na nią widząc, że była wpatrzona w ich trzymające się ręce. Czując, że So Ah może czuć się niezręcznie puścił ją delikatnie po czym powiedział by weszła do kajaku, a on pomoże go popchnąć z brzegu. Tak też zrobił po czym wskoczył na tylne siedzenie i w ciszy wiosłowali. So Ah jednak przypomniała sobie, że zapomniała wsadzić telefonu do reklamówki, która w razie wpadnięcia do wody miała za zadanie ochronić urządzenia przed zniszczeniem. Wzięła swój telefon  oraz telefon chłopaka i wsadziła do środka. Obydwoje mieli bardzo podobne telefony w kolorze białym. Wiosłując So Ah spojrzała na swoją dłoń, którą przedtem trzymał Ji Min i lekko się uśmiechnęła. Najwidoczniej ucieszyło ją to.
Po godzinie wreszcie dobili do brzegu skąd pożyczyli kajak. Oddając sprzęt zmęczeni wyjęli telefony i bez zastanowienia schowali do kieszeni. Idąc po piaszczystej plaży oglądali zachód słońca. Widząc, że mają jeszcze godzinę przed godziną policyjną w hotelu sporządzoną przez nauczycieli postanowili jeszcze skorzystać z pobytu na wyspie marzeń i przejść się po plaży. Zdjęli buty i podeszli do wody, która lekko falami uderzała o ich stopy. So Ah stojąc przed chłopakiem rozstawiła ręce nad głową próbując naciągnąć się po dużym wysiłku jakim było wiosłowanie. Wiatr zawiał, a włosy dziewczyny zaczęły powiewać na wietrze w których odbijał się pomarańczowy blask zachodzącego słońca. Nagle poczuła na plecach czyjś dotyk. Był to Ji Min, który delikatnie popchnął ją ku wodzie. Tracąc równowagę wywróciła się na płyciźnie. Rozbawiony rudowłosy widokiem niezadowolonej dziewczyny podał jej rękę przepraszając i tłumacząc, że sama aż się o to prosiła. So Ah popatrzyła na uśmiech chłopaka po czym zezłoszczona trochę na niego chwyciła jego dłoń i pociągnęła z całej siły. Chciała by teraz i on przewrócił się i wpadł do wody tak jak i ona. Niestety chłopak to przewidział i w ostatnim momencie puścił rękę So Ah sprawiając, że sama po raz drugi wpadła do wody. Cała mokra wbiła swoje wkurzone spojrzenie w niego  po czym westchnęła bezradnie.
- Nie masz szans, nie mam zamiaru wpadać do wody - zaśmiał się Ji Min.
- W takim razie... woda przyjdzie do ciebie! - odparła So Ah szybko wstając i przytulając Ji Mina do siebie by jego ubrania zmoczyły się od jej całkowicie przemoczonej koszulki i jeansów.
Opierając głowę na klatce Ji Mina spojrzała na niego, który wydawał się całkowicie znieruchomiały. Mając wciąż zarzucone ręce na jego szyję spojrzała mu w brązowe, błyszczące oczy. Zrobił to samo. Nagle jego serce bardziej zabiło. Jednym ruchem podniósł delikatnie twarz dziewczyny ku sobie i pocałował ja w lśniące od zachodu słońca usta. Intensywny pocałunek pełny miłości i namiętności. So Ah chcąc zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, które opanowały jej umysł ostatnimi czasy zamknęła oczy i skupiła się na słodkim pocałunku odwzajemniając go.

***

Ji Min leżąc na łóżku rozmyślał nad niesamowitym pocałunkiem z So Ah. Nie mógł uwierzyć, że go odwzajemniła. Nie spodziewał się nigdy tego. Myślał, że traktuje go jak wroga a tu taka niespodzianka.
- Jak chyba śnię?! - pomyślał próbując przestać się uśmiechać ze szczęścia.
Nagle po pokoju rozeszła się dziwna muzyka. Rozglądnął się zaskoczony po czym spojrzał na telefon. Był to dzwonek, jednak nie taki jaki miał Ji Min. Od razu chłopak przypomniał sobie sytuacje z tą torbą i stwierdził, że najwyraźniej musiał pomylić telefony podczas wyciągania. Szybko chwycił urządzenie będące na stoliku nocnym  i zeskakując z łóżka popędził ku drzwiom.
- A tobie gdzie się tak pali? - zapytał Hwan Ki wchodząc do pokoju widząc jak Ji Min chce wyjść.
- Ja...idę na spacer...- skłamał.
Już miał zamknąć drzwi, gdy usłyszał głos Hwan Kiego za sobą.
- So Ah jest sama, Ra Eun gdzieś poszła - przejrzał zamiary Ji Mina, mówiąc mu to co widział przed wejściem do środka.
Rozbawiony zachowaniem rudowłosego Hwan Ki położył się na łóżku próbując zasnąć. W tym czasie piosenkarz stał pod drzwiami do pokoju So Ah i nie wiedząc jak z nią teraz rozmawiać po tym co się stało myślał co powinien powiedzieć. Wreszcie jednak zapukał do drzwi. Jeden raz, drugi raz, ale nikt mu nie odpowiadał. Zmartwiony wszedł do środka i rozejrzał się czy jest So Ah, gdy nagle usłyszał dźwięk włączonego prysznica. Od razu skojarzył, że pewnie tam jest, więc nie chcąc zamieniać telefonów bez jej wiedzy postanowił, że powie jej przez drzwi czemu przyszedł. Tak też zrobił. So Ah słysząc nagle głos rudowłosego o mało nie padła na zawał, jednak po usłyszeniu o co chodzi nie miała nic przeciwko żeby wziął swój telefon z powrotem. Zresztą za chwilę i tak już miała wychodzić, więc dowiedziałaby się również o podmianie telefonów próbując zadzwonić do rodziców. Chłopak widząc swój biały telefon na stoliku wziął go i zostawił dziewczynie ten który zabrał na plaży. Już miał wychodzić, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Mógłbyś otworzyć? - poprosiła z niezręcznością w głosie So Ah.
- Jasne...
Piosenkarz wolnym krokiem podszedł do drzwi. Był ubrany w czarną koszulkę i spodnie w ty samym kolorze. Otworzył drzwi i ku jego zdziwieniu zastał tam Lee Jong Suka. Aktor widząc piosenkarza w pokoju gdzie powinna być So Ah poczuł się naprawdę dziwnie. Mimo to przypuszczał, że może to on po prostu pomylił pokój, więc miał przeprosić i szukać dalej, gdy nagle dziewczyna wyszła z łazienki. Miała na sobie biały szlafrok i mokrawe włosy.
- Ji Min kto to był? - zapytała spokojnym tonem wychodząc zza rogu.
Gdy ujrzała przed swoim pokojem Jong Suka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie rozumiała dlaczego przyszedł do niej i co takiego robi na Bali. Aktor widząc So Ah w pokoju z innym mężczyzną poczuł jak coś kuje go w sercu. Spojrzał na Ji Mina a potem na dziewczynę ubraną w szlafrok. Była to naprawdę dwuznaczna sytuacja i niezłe nieporozumienie o którym niestety nie wiedział Jong Suk. Dla niego było to dosyć jasne. Oprócz tej trójki była jeszcze jedna osoba po drugiej stronie, która obserwowała tą sytuację, a była nią Ra Eun. Wściekła szatynka zacisnęła pięść oraz drugą dłoń, gdzie trzymała puszkę herbaty po którą poszła do automatu w holu hotelu. Szybko odwróciła się na pięcie i widząc cały czas przed swoimi oczami So Ah i Ji Mina pełna nienawiści pobiegła do najbliższej toalety, gdzie przystanęła przed umywalkami i lustrem. Była wściekła. Zacisnęła zęby i oparła się dłońmi o umywalkę lekko się pochylając ku przodowi. Spuściła głowę i próbowała się opanować, jednak obraz jej współlokatorki i jej ukochanego wracał do niej. Wreszcie mając już tego dosyć jednym stanowczy ruchem uderzyła pięścią w lustro.
- On jest mój So Ah!
Z pod jej pięści zaczęła wyciekać krew, która spływała po lekko stłuczonym szkle. Wciąż wściekłym wzrokiem spojrzała w lustro i z lekkim uśmieszkiem powiedziała do siebie:
- Nie wrócić z nami do Seulu, już ja tego dopilnuję!
- Za wtrącanie się do mojego związku z Ji Minem czeka cię najwyższa kara, zapłacisz mi za to do jasnej cholery!

Koniec Rozdziału IX

1 komentarz: