środa, 17 kwietnia 2019

Smoczy Tron Rozdział XVIII


~w ostatnim rozdziale~

W tym czasie w komnacie Meiko znajdowała się Nawetari, która stojąc na środku pomieszczenia miała zażartą rozmowę z matką. Oskarżyła ją o to co zrobiła Su Jin, jak i za niewiarę w swoją córkę.
- Czy ty w ogóle myślisz o mnie? - zapytała podnosząc głos dziewczyna.
- Uspokój się, nic się takiego nie stało, wszystko  tobą w porządku? - zapytała patrząc na poszarpane ubrania córki.
- Surin mnie uratowała, a ty chciałaś ją zabić!
- Czym jest jedna mała rybka w oceanie potężnych osobników. Pamiętaj tylko najsilniejsi przetrwają, a ja właśnie chcę jedynie oczyścić ci drogę do władzy - objaśniła popijając zieloną herbatę Japonka.
- Chyba chcesz ją oczyścić sobie - burknęła poirytowana dziewczyna.
- Nie dyskutuj ze mną, masz wreszcie wziąć się do roboty, bo ta przybłęda zabierze ci Jong Mina!
- Nie pozwolę na to, a poza tym ona nie ma takich zamiarów, jest szczera w przeciwieństwie do ciebie!
Po tych słowach wyszła z komnat matki trzaskając za sobą drzwiami. Wściekła ruszyła korytarzem do swojego pokoju. Szurając trochę butami, ciężkim krokiem szła przez przyciemniony korytarz, gdyż lampy, które go oświetlały zgasły przez skończoną w nich naftę. Nagle przystanęła w miejscu widząc, że Su Jin stoi przy barierce i trzyma gołębia pocztowego. Zaskoczona podeszła do niej po cichu tak by jej nie zauważyła i w chwili nieuwagi odebrała jej liścik, który miała umieścić przy nóżce ptaka.
- Nawetari! - krzyknęła przerażona, że jej tożsamość wyjdzie na jaw.
Córka Meiko nie chciała wierzyć, że jej matka miała rację, więc szybko rozwinęła mały zwój papieru i przeczytała go.
- Nikt mnie o nic nie podejrzewa, pomogę ci odbić pałac, działajmy zgodnie z planem - przeczytała rozczarowanym tonem szatynka.
Spojrzała na Su Jin, która przerażona nie wiedziała co ma teraz zrobić. Została odkryta.
- Jesteś szpiegiem? - podniosła głos Nawetari czując jak zaufanie do cyrkówki legło w gruzach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nawetari była zszokowana odkryciem tożsamości cyrkówki. 

- Ja wszystko wyjaśnię, to nie tak jak myślisz - próbowała jakoś się wywinąć Su Jin. 

- Jesteś szpiegiem księżniczki Ha Ny, prawda? 

- Zresztą nie odpowiadaj, już wszystko wiem... - westchnęła smutnym tonem Nawetari. 

- Zaufałam ci... - dodała odwracając wzrok. 

Su Jin miała mętlik w głowie, nie wiedziała co powinna teraz z tym wszystkim zrobić. Zabić ją? Przekonać? Uciec? Nic nie wydawało się wystarczająco dobre zważywszy na te okoliczności i jej status. Nagle podszedł do nich jeden ze strażników, który widząc ich napiętą rozmowę chciał zapytać córki Meiko czy aby na pewno wszystko w porządku. Su Jin widząc go szybko schowała gołębia za suknie i spojrzała na Nawetari błagalnym spojrzeniem. Dziewczyna jednak czuła się szczerze zdradzona. Najwyraźniej to co mówiła jej matka o ludziach było prawdą. Można ufać jedynie sobie...

- Aresztuj ją! - rozkazała szatynka wskazując dłonią na Su Jin. 

Cyrkówka spojrzała przerażona upuszczając gołębia, który poleciał wystraszony na drzewo. Strażnik nie dyskutując z rozkazem złapał dziewczynę za ramię i zaciągnął do lochów, gdzie popchnął ją do celi wypełnionej sianem. Su Jin szybo podbiegła i chwyciła się krat jednak nikt nie odpowiadał na jej krzyki. Załamana spuściła wzrok. Wiedziała, że zawaliła całą misję i cały plan Ha Ny zeszedł teraz na manowce. Nie wiedziała co powinna zrobić. Przez resztę dni była w celi, aż z samego ranka przybył tam Jong Min, który dowiedział się o jej aresztowaniu od służby. 

- Co to ma znaczyć? - zapytał strażnika wyprowadzony z równowagi. 

- Panie to rozkaz Nawetari...

- Jong Min proszę pomóż mi - błagała rozżalonym głosem Su Jin patrząc na chłopaka. 

Brunet wiedział, że skoro to rozkaz Nawetari to najprawdopodobniej musi stać za nim jej matka. Natychmiast wypuścić cyrkówkę z celi. Strażnik otwierając lekko zardzewiały zamek pozwolił wyjść Su Jin, która podeszła wolnym krokiem do Jong Mina. 

- Bardzo ci dziękuję... - odparła myśląc co powinna teraz począć. 

Wiedziała, że jeśli Nawetari powie wszystkim prawdę to najprawdopodobniej będzie ją czekać stryczek. Czując już sznur na gardle myślała już nawet o ucieczce i odnalezieniu Ha Ny, jednak nagły gest chłopaka wyrwał ją z zamyślenia o jej dalszym losie. 

- Dziękuję - odpowiedziała chłopakowi, który zdjął z siebie pelerynę i okrył ją nią.

- Na pewno zmarzłaś, chodź musisz napić się czegoś gorącego. Lochy nie są dla takich osób jak ty...

- Dla takich jak ja? - dopytała podczas drogi na powierzchnie. 

- Dla... kobiety... - wydukał coś na szybko z siebie brat Se Hyuna nie chcąc mówić co naprawdę miał na myśli. 

Idąc przez dziedziniec skierowali się do komnat przyszłego męża Nawetari. Przy drzwiach polecił stojącej przy nich służbie by przynieśli coś ciepłego do picia dla Su Jin. Oczywiście najlepiej jak by zawierało korzeń imbiru, gdyż on najlepiej by rozgrzał jej zmarznięte ciało. Weszli do środka pokoju chłopaka, gdzie Su Jin usiadła przy okrągłym stole stojącym  na wprost wejścia. Na podwyższeniu w dalszej części pokoju stało łóżko ze złoto czarnymi zdobieniami na prześcieradle. 

- Co się stało pomiędzy tobą, a Nawetari? - zapytał Jong Min zastanawiając się nad tym. 

Su Jin obawiała się tego pytania. Nie miała pojęcia co na to odpowiedzieć, więc przyszła jej nagle jedyna sensowna odpowiedź, która nie sprawi, że będzie zagrożona. 

- Nawetari nie spodobało się to, że przebywam w pałacu.. czuje się zagrożona z mojej strony - wyjaśniła zmyślając to o czym rozmawiały. 

- Zagrożona? Dlaczego? 

- Boi się, że... wolisz mnie od niej... - wydusiła z siebie z lekkimi rumieńcami na twarzy. 

Jong Min stanął jak wryty. Od razu na jego tworzy też pojawiły się rumieńce co próbował zamaskować odwróceniem się w inną stronę. 

W tym czasie Nawetai mając mętlik w głowie spowodowanym odkryciem tożsamości Su Jin przechadzała się po pałacu mijając pokoje służących, a potem i kuchnie. 

- Nawetari musi być aż czerwona z zazdrości - zaśmiała się jedna ze służek przygotowująca herbatę. 

- Nie wiem jak ty ale wydaje mi się, że Su Jin o wiele bardziej pasuje do Jong Mina - dodała inna. 

Nawetari słysząc tę rozmowę aż się wyprostowała z wściekłości. Odwróciła się do okna i ujrzała dwie plotkary. Podeszła do nich i zapytała się z wymuszonym uśmiechem, który był tak straszny, że mógłby powalić przeciwnika o czym rozmawiały. Młodsza ze służących przeraziła się obecnością Nawetari i wydusiła z siebie, że Su Jin była w komnacie Jong Mina. 

- Jak to? Miała być w więzieniu?! - zapytała sama siebie zaczesując dłonią do tył włosy ze wściekłości. 

Ciężkim krokiem cała aż szybciej oddychając poszła do komnaty Jong Mina. Ze względu na etykietę nie mogła tak po prostu wejść do środka, musiała dostać jego pozwolenie. Najchętniej jednak w tym wypadku wparowała by do środka i zrobiła awanturę, ale akurat obok stali ministrowie, którzy ucinali sobie poranną pogawędkę, więc musiała być taktowna. 

Nagle w pokoju chłopaka odezwał się dźwięk pukania do drzwi po czym odezwał się głos Nawetari, który wspominał coś o uwolnieniu cyrkówki. 

- O mój boże, ona mnie zabije jak mnie tu zobaczy! - szepnęła do Jong Mina Su Jin szukając jakiegoś innego wyjścia z pokoju. 

- Spokojnie nic się nie stanie..- obiecał chłopak, jednak dziewczyna go nie chciała słuchać, gdyż nie znał tak naprawdę prawdy o ich kłótni, a raczej ujawnieniu tożsamości.

- Błagam, nie może wiedzieć, że tu jestem - poprosiła łapiąc chłopaka za rękę obiema dłońmi. 

Brunet widząc zdeterminowanie dziewczyny zgodził się szukając dla niej jakiejś kryjówki. Wreszcie wpadł na pomysł, gdzie mogą się schować. 

- Wejdź tutaj - poprosił chłopak otwierając drzwi do dosyć wąskiej szafy w kącie pokoju. 

Wdzięczna spojrzała na niego wchodząc do środka. Już miała zamknąć drzwi, gdy chłopak zatrzymał drzwi i również wcisną się do środka szafy, zamykając drzwi od wewnątrz. 

- Ale co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona. 

- Znając Nawetari to jeśli zastałaby mnie w pokoju samego po tym ja cie uwolniłem, to prawdopodobnie przeszukałaby całą komnatę by cie znaleźć. A tak to zastanie pusty pokój i będzie szukać gdzie indziej.

- Jong Min? - zapytała jeszcze raz Nawetari po czym uchyliła drzwi wchodząc do środka. 

- Nie ma nikogo? - pomyślała zszokowana. - Może się gdzieś tu chowają...

Szybko przeleciała wzrokiem przez cały pokój po czym spojrzała za drzwi. Następnie cichym krokiem poszła na koniec pokoju i rozglądała się w miejscach, gdzie tylko było możliwe schowanie się. Wreszcie podeszła do szafy w której chowali się Jong Min i Su Jin. Chłopak szybko zakrył usta Su Jin by przypadkiem po dźwięku oddechu Nawetari nie zorientowała się, że są w środku. Stojąc w szafie byli przytuleni do siebie. Cyrkówka miała głowię przy klatce chłopaka przez co mogła usłyszeć jak szybko biło mu serce. Była ciekawa czy to dzięki niej, czy przez sytuacje z odkryciem ich przez Nawetari. Córka Meiko wyciągnęła dłoń ku klamce szafy i już miała ją otworzyć, gdy usłyszała głos służącej wołającej jej imię. 

- Pani matka wzywa cie do siebie... - odparła służąca która wcześniej plotkowała o niej. 

Nawetari wstrzymała się z otworzeniem szafy i za służącą udała się do wyjścia. Nagle rozległ się trzask zamykanych drzwi. Jong Min i Su Jin poczuli ulgę. Było blisko, za blisko. Cyrkówka spojrzała na bruneta do którego była wciąż przytulona z powodu ciasnoty w szafie. Spojrzała w jego brązowe oczy. on zrobił to samo. 

- Udało się nam - odpowiedział zadowolony. 

Su Jin odpowiedziała na to szczerym uśmiechem, który znowu oczarował go. Spojrzał na jej błyszczące oczy, które przypominały dwie gwiazdki pomimo nawet tego, że znajdowali się w półciemności i poczuł że naprawdę chce coś powiedzieć dziewczynie. 

- Jednak Nawetari miała rację... - odparł spoglądając na dziewczynę, która odsunęła się pięć centymetrów do ściany szafy od niego.  

- Wolę ciebie... - szepnął.

Popatrzyła na niego pytającym spojrzeniem po czym nagle ujrzała jak chłopak schylił się do niej, swoją prawą ręką chwycił ją lekko za plecy i przyciągnął ku sobie po czym zamykając oczy pocałował ją w usta. Trwało to może parę chwil po czym znowu się wyprostował i zakłopotanym spojrzeniem spojrzał na nią. Była oszołomiona tym co się stało. Było tak pewnie dlatego, że to był jej pierwszy pocałunek w życiu. Kolejny raz spojrzała na niego, jednak tym razem z lekkim uśmiechem po czym stanęła na palcach i lekko chwytając za jego koszulę pociągnęła go ku sobie. Pocałowała go. Tym razem pocałunek trwał dużej i stał się już o wiele bardziej namiętny. Po chwili obydwoje z uśmiechami na twarzach wyszli z szafy. Nagle im oczom ukazała się oparta o ścianę koło drzwi Nawetari ze skrzyżowanymi rękami na brzuchu. 

- Mnie nie przechytrzycie.... - odparła poirytowana. 

- Aleeee tyyyy wyszzłaś... - wydukała z siebie przerażona Su Jin patrząc na szatynkę. 

- Udawałam, że wychodzę i trzasnęłam drzwiami... - westchnęła tłumacząc im to. - Ważniejsze jednak jest to co wy tu robicie, a raczej czemu siedzieliście w szafie?!

- Dlaczego ją wtrąciłaś do lochu? - zmienił temat Jong Min. 

- Miałam powód!

- Zazdrość? - dopytał myśląc, że to prawda. 

- Co?!Coś ty mu nagadała? - burknęła do Su Jin. 

Nagle za drzwiami odezwał się głos służki która po raz kolejny poprosiła Nawetari by udała się do komnaty matki, gdyż to coś ważnego. 

- Macie szczęście, ale nie zostawię tak tego! A ty lepiej się następnym razem schowaj bo potem nie ręczę za siebie! - krzyknęła córka Meiko patrząc na Su Jin. 

Cyrkówka zrozumiała, że zaczyna się robić niebezpiecznie. Najlepiej by było teraz uciec z pałacu, jednak jej plan zaczął działać. Jong Min ją pokochał. Wiedziała, że jeśli teraz odejdzie to nic z tego ni wyjdzie. Nie wiedziała co ma zrobić. Była świadoma tego, że Nawetari może w każdej ujawnić jej tożsamość. Nagle jednak myśląc o tym zrozumiała, że coś tutaj nie gra. 

- Jeśli miałaby mnie ujawnić, to już by cały pałac o tym wiedział, więc czemu jeszcze nic nikomu nie powiedziała? - pomyślała Su Jin zaskoczona. 

W tym czasie Ha Na oraz reszta jej towarzyszy zmierzała do Admirała. Znajdowali się już niedaleko. Ucieszeni zakończeniem misji z solą myśleli teraz o dziecku. Sung San martwił się bardzo o Ha Nę, więc jechał przy niej, jak i dbał by dużo jadła żeby nie opadła z sił. Wreszcie przekroczyli bramy posiadłości admirała. Na podwórzu ujrzeli małą dziewczynkę, którą owego czasu Ha Na wraz z Se Hyunem uratowali. 

- Ha Na przyjechała! - powiedziała uradowana dziewczynka podbiegając do zsiadających z koni gości. 

Słysząc głos dziewczynki admirał wyszedł z domu i widząc znajome twarze przywitał ich wszystkich serdecznie. Od razu posłał służbę by przyszykowali jedzenie dla zmęczonych gości oraz sam zaprowadził ich wszystkich do pokoi, gdzie mieli spędzić najbliższe parę miesięcy aż Ha Na nie urodzi i dziecko trochę podrośnie.  Admirał sprowadził dwie najbardziej zaufane opiekunki do domu, które również zajmowały się jego dziećmi. Chciał by Ha Na miała jak najlepszą opiekę. 

- Bardzo ci dziękuję - odparła uradowana Ha Na z uśmiechem na twarzy. 

Widząc bawiące się dzieci na podwórku pomyślała o swoim dziecku. Jakie będzie, co będzie lubić oraz resztę innych rzeczy. Chciała już urodzić i zakończyć walkę o tron by było bezpieczne. Chciała wraz z nim i Sung Sanem zbudować szczęśliwą rodzinę, która wreszcie będzie mogła żyć spokojnym życiem. Szczególnie, że to jej najpewniej pierwsze i ostatnie dziecko z powodu braku płodności, więc chciała o nie zadbać jak najlepiej. 

W pałacu jednak tak miło i kolorowo nie było. Meiko znowu dała wykład córce na temat dobrego zachowania, jak i pozbycia się Su Jin. O dziwo Nawetari nie powiedziała matce o odkryciu kim tak naprawdę jest dziewczyna. Wolała to najwyraźniej zostawić dla siebie. Wreszcie po paru godzinach słuchania w kółko o tym samym od mamy wyszła z komnaty z odczuciem ulgi. 

- Nareszcie...  - westchnęła widząc, że już się ściemnia. 

Pomimo tego wciąż miała mieszane uczucia co do Su Jin, jak i tego co się dzisiaj stało. Postanowiła więc to wszystko przemyśleć i udała się na główny plac, gdzie poprosiła służbę o rozstawienie tarczy, gdyż chciała postrzelać z łuku. Było to zajęcie, które ją uspokajało i sprawiało, że trzeźwo myślała w pewnych sytuacjach. Napinając cięciwę łuku podniosła rękę po czym jednym ruchem wypuściła strzałę, która wbiła się w nieco prawą stronę tarczy. Przygryzając wargi westchnęła. 

- Nawetari? - odezwał się głos za nią. 

Córka Meiko odwróciła się ku osoby mówiącej jej imię i ujrzała dosyć zakłopotaną i wystraszoną Su Jin. 

- Czego chcesz?!

- Porozmawiać...

- Rozmawiamy - warknęła wypuszczając kolejną strzałę ku tarczy. 

Trwała cisza, jedynie ciche szusy łuku zagłuszało ją. Wreszcie jednak Su Ji odezwała się znowu. 

- Masz rację, jestem szpiegiem... - przyznała się.  - Ale nie rozumiem dlaczego mnie nie wydałaś....

Nawetari opuściła napięty łuk i odwróciła się ku cyrkówce patrząc prosto na nią. 

- Bo chce się dołączyć do waszego planu - odpowiedziała pewnym głosem. 

- Co?!

- Tak jak słyszałaś, chce obalić moją matkę...

- Jednak mam jeden warunek, nie powiem nikomu o twoim planie, jeśli będziesz się od teraz trzymać z daleka od Jong Mina. On jest mój...

Su Jin poczuła nagłe ukłucie w sercu. Uświadomiła sobie, że zawaliła swoją misję, gdyż zakochała się szczerze w Jong Minie. Była to jej pierwsza miłość, a do tego spełniona i odwzajemniona. Teraz jednak Nawetari żądała od niej by wyzbyła się tych uczuć na rzecz planu obalenia Meiko i ocalenia Cesarstwa. 

- Mam poświęcić swoje uczucia dla dobra Ha Ny i całego Cesarstwa? - pomyślała zszokowana.



Koniec Rozdziału XVIII

Po długim czasie ( a raczej ogromnym) nareszcie kolejny rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, naprawdę mnie zmotywowały, jednak nic nie poradzę na to, że przez ostatni rok szkolny mało co pisałam. Ale od połowy maja postaram się nadrobić wszystkie serie i do tego zacząć dwie następne, które są już w fazie realizacji. Mam nadzieję, że zaczekacie na mnie <3



Podobało wam się? Jakie pary najbardziej lubicie? ^^ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz