czwartek, 10 sierpnia 2023

Now or Never [Rozdział XIII]

 


Spróbował zawołać kogoś uderzając w drzwi, lecz jeśli wszyscy zeszli na śniadanie, to szanse były nikłe. To właśnie była wada dużych domów. Nie wiadomo, co się dzieje w ich innej części, przez co ludzie się izolują.

Jordan zmęczony już tym przysiadł pod ścianą z jedną podkuloną nogą, na której oparł rękę. Zamknął oczy i zamilkł.

– Idziesz spać? – zapytałam zmieszana.

– Daję ci czas na ogarnięcie się – wyjaśnił wskazując na mnie.

Po chwili dopiero się zorientowałam, że ręcznik znowu zaczął mi się rozluźniać i był na granicy moich piersi. Szybko go podwyższyłam tym razem zawiązując z całej siły by więcej nie spadł. Nie obchodziło mnie, że ubrania były w szamponie chwyciłam je natychmiastowo i udając się pod prysznic poszłam zmyć z nich plamy próbując nie zmoczyć ich w całości.

Włączyłam wodę i w rękach nie chcąc wchodzić pod strumień przeczyściłam je dłońmi, mając nadzieję, że się uda. Pocierając je mocno patrzyłam jak pomarańczowy szampon spłynął wraz z wodą. Uradowana tym widokiem postanowiłam się przebrać w ubrania, które nie spadałyby ze mnie przy najmniejszym kroku jak ten nieszczęsny ręcznik.

– Ani mi się waż otwierać oczu! – powiedziałam głośniej zamykając się w kabinie prysznicowej, która wciąż była lekko zaparowana. Dzięki temu byłam w stanie w ogóle pomyśleć o zmienieniu ubrań. Nie chciałam by ręcznik spadł ukazując tym razem coś poniżej piersi…

– Spokojnie, posłucham cię i się zdrzemnę – zaśmiał się głupkowato.

Przyszykowałam ubrania i zerkając, co jakiś czas na chłopaka ubrałam bieliznę i spodenki. Próbowałam zrobić to jak najszybciej by przypadkiem nie podkusiło go coś i mnie nie podglądał. Sprawdziłam po raz kolejny czy ma zamknięte oczy, po czym od razu pozbyłam się ręcznika zakładając koszulkę. Wzrokiem zaczęłam szukać stanika, który powinien być w ubraniach.

– No zajebiście… – pomyślałam załamana tym, że znowu go zapomniałam wziąć z pokoju.

Pierwszy raz żałowałam, że na nocowaniach u Bell zdejmowałam stanik, który nie dawał mi spać w nocy. Po dzisiejszej przygodzie sądziłam jednak, że chyba musze zmienić swoje nawyki, bo pozostałam z mokrą koszulką założoną na nagie piersi, które niestety nie były na tyle małe by nie było to widoczne.

Podczas zakładania nie dość, że czułam jak na całych plecach miałam mokrą plamę po umyciu ubrań z szamponu to jeszcze uderzyłam łokciem o kurek włączając gorącą wodę. Krzyknęłam czując jak fala już prawie wrzącej wody uderzyła o moje ciało. Odskoczyłam na bok uderzając w szybę.

–Wszystko w porządku?! – zapytał Jordan podbiegając do kabiny prysznicowej.

– Tak… – wydusiłam. – Poparzyłam się wodą…

Zmartwiony szatyn otworzył drzwiczki wchodząc na płytki w kabinie. Spojrzał na mnie łapiąc za słuchawkę.

– Odwróć się plecami. Musisz to przelać letnią wodą.

– Nie musisz, dam sobie radę… – oznajmiłam próbując od niego odebrać urządzenie.

– Kayla nie wkurzaj mnie tylko się odwróć, nie ma czasu na twoje widzi mi się – rzekł poważnym tonem włączając wodę.

Woda delikatnie spłynęła po moich plecach łagodząc oparzenie. Przechodząc z letniego strumienia w zimny poczułam ulgę. Odwróciłam się do Jordana dziękując mu za pomoc.

– Nie ma sprawy Kiki – Nagle poczułam, jak polał wodą na moją twarz.

– Co ty wyprawiasz? – zapytałam przecierając oczy.

– Bawię się – oznajmił z głupim uśmiechem. – Jak zawsze.

W tej samej sekundzie po raz kolejny polał mnie po ramieniu wodą. Miarka się przebrała. Odebrałam mu słuchawkę kierując strumień w jego stronę. Po chwili woda spłynęła po jego klatce mocząc ręcznik.

– Oddawaj! – krzyknął próbując wyrwać mi broń.

– Ani mi się śni – odparłam znowu oblewając go, lecz tym razem po włosach.

Zanim się zorientowałam chwycił mnie za nadgarstek przypierając mnie do ściany. Nachylony nade mną patrzył mi w oczy spod zmoczonych kosmyków włosów, z których co jakiś czas spływała kropla.

Widząc jak blisko jest wstrzymałam oddech dostrzegając piękny piwny kolor z ciemniejszymi elementami. Poczułam jakby ich magia znowu mnie owładnęła. Serce zaczęło mi szybciej bić, a ciało odmówiło posłuszeństwa. Poluźnił swój uścisk, a ja wciąż wpatrzona w jego oczy założyłam mu ręce na szyję. Zbliżyłam swoje usta do jego twarzy. Widziałam w jego wzroku zaskoczenie, lecz zignorowałam to i zamykając oczy pocałowałam go. Wplątałam swoje dłonie w włosy Jordana, które delikatnie ochładzały moje rozpalone ciało. Czułam iskierki w swoim sercu, które jedynie sprawiły, że chciałam pogłębić pocałunek, lecz zanim nawet rozchyliłam wargi Jordan uprzedził mnie. Złapał mnie w pasie lekko opierając o ścianę, a drugą ręką położył obok mojej głowy dotykając mokrych płytek łazienkowych. Jego pocałunki, które aż rozpaliły moje usta powoli zaczęły schodzić po mojej szyi delikatnie łaskocząc z każdym dotknięciem. Zatrzymał się na granicy dekoltu przemoczonej koszulki wciąż z ustami na moim ociekającym wodą ciele. Czułam, że ubranie, które mam na sobie jest bardziej halką, która pokazuje wszystko bez najmniejszego starania zakrycia czegokolwiek. Nagle poczułam lekkie przyjemne ukłucie nad piersiami, gdzie Jordan trzymał swoje usta. Zmysłowo przygryzłam usta czując jak bezradnie wyginam się w pasie. Moje dłonie zjechały po jego klatce delikatnie sunąc po aksamitnej skórze, która uwodziła mnie swoją miękkością oraz mocnym zapachem. Rękę zatrzymałam na jego mięśniach, które z tak bliska wydawały mi się jeszcze większe niż zazwyczaj. Czułam jakbym traciła zmysły, jedynie marzyłam by wciąż mnie dotykał.

Jordan kończąc malinkę na moim dekolcie wyprostował się i po spojrzeniu na moją twarz znowu mnie pocałował. Nie mogłam się powstrzymać. Od razu odwzajemniłam pocałunek. Smak jego ust był dla mnie zbyt kuszący. Czułam jakby sterował mną, a przynajmniej moim ciałem, które zaczęło go pragnąć.

Zaczęłam tracić zmysły. Na całym ciele czułam jego pocałunki, które odbierały mi oddech. Bezwiednie chwyciłam dłonią za jego ręcznik i zaczęłam go rozluźniać.

W tym samym momencie obydwoje usłyszeliśmy hałas po drugiej stronie łazienki. Sterta ubrań, obok pralki zaczęła się ruszać. Niespełna po paru sekundach dojrzałam tam wygrzebującej się z ziemi Jenn. Wraz z Jordanem odskoczyliśmy od siebie, a dziewczyna skacowana spojrzała na nas.

– Co wy wyprawiacie? – zapytała czochrając włosy.

Przerażona, że ktoś zobaczył mnie w takiej sytuacji aż podskoczyłam wybiegając z kabiny. Chwyciłam za klamkę i uporczywie ciągnąć otworzyłam drzwi. Całe szczęście, udało się. Jeślibym miała teraz siedzieć z tą dwójką w zamkniętej łazience chyba spaliłabym się ze wstydu.

Pobiegłam do pokoju Bell cała czerwona i zażenowana. Jenn nas widziała! A do tego Jordan...

– Kayla wszystko w porządku? – zapytała Bell widząc jak wpadam przez drzwi i rzucam się na jej łóżko. – Przepraszam, ale musiałam odebrać telefon.

Turlając się po kołdrze i tupiąc nogami myślałam o tym co się stało. Czułam, że rumieńce nie zejdą mi przez długi czas. Nie wiem co mnie poniosło. Nigdy więcej nic nie wypiję!

– Tak... – wydusiłam z siebie czując coś miękkiego w dłoni.

Podniosłam głowę i spojrzałam na prawą rękę. Zaskoczona dojrzałam futrzany ręcznik w białym kolorze. Nie rozumiałam skąd się tutaj wziął. Skołowana przyjrzałam się mu.

– Jasna cholera... – krzyknęłam wstając z łóżka.

Zrozumiałam, że ręcznik należał do Jordana. Miał go na biodrach, kiedy byliśmy w łazience. Jak zaczynałam go poluźniać najprawdopodobniej, przez obecność Jenn automatycznie wzięłam go ze sobą. Myśląc teraz o tym doszło do mnie, że pozostawiłam go samego z brunetką bez najmniejszego okrycia. Podniosłam brwi upuszczając ręcznik na ziemię. No brawo Kayla...

© Wszystkie prawa zastrzeżone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz