czwartek, 22 czerwca 2017

Smoczy Tron Rozdział V




W ostatnim rozdziale~


Cesarzowa wiedziała, że rana jej siostry nie wygląda za dobrze.
- Jeśli nas złapią to obydwie zginiemy... - pomyślała rozpaczliwie Ha Na.
Cesarzowa słysząc nadbiegających przeciwników podjęła decyzję.
- Przepraszam... - powiedziała do siostry.
Hye Ri popatrzyła na nią zagadkowo nie wiedząc co Ha Na ma na myśli.
- Kiedy mnie złapią ty ucieknij do tego lasu, tam będziesz bezpieczna, nawet jeśli ja zginę to nasi poddani wciąż będą mogli pokładać nadzieję w tobie na uratowanie cesarstwa - dodała Ha Na wybiegając z małego budynku.
Hye Ri widząc wybiegającą Ha Nę na pewną śmierć poczuła ból w sercu, a sama nie mogła przestać płakać. Przez lekko uchylone drzwi mogła ujrzeć jak jej siostra znajduje się kilkanaście metrów od niej. Została ona okrążona przez wrogich strażników, walczyła z całych sił, lecz co chwile przybywało na miejsce walki kolejnych przeciwników. W końcu Ha Na nie dawała rady odpierać ataków. Zmuszona padła na kolana, a z każdej strony były skierowane w jej stronę miecze, a dwa krzyżowały się koło jej gardła. Nagle zza budynku wyszła Meiko wraz z Furiko . Pani premier podeszła do Ha Ny i kucnęła koło niej.
- Czy nie mówiłam ci, że zapłacisz za wszystko? - szepnęła na ucho dziewczynie kobieta po czym zaśmiała się kpiąco.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Meiko rozkazała uwięzić Ha Nę, więc wrodzy strażniczy wzięli ją pod ręce z czego dwóch z nich nadal trzymało miecz naprzecie gardła cesarzowej. Ha Na nie próbowała nawet się oswobodzić, szybko się poddała w nadziei, że przynajmniej jej siostra będzie bezpieczna. Dziewczyna rzuciła szybkie spojrzenie na drzwi za którymi siedziała płacząca Hye Ri. Siostra Ha Ny widząc jak aresztują jej siostrę zaciskała dłoń na ustach jeszcze bardziej, by przypadkiem nie zdradzić swojego położenia. Kiedy po kilkunastu minutach przestała słyszeć strażników wstała by wypełnić prośbę siostry związaną z ucieczką stąd. Niestety Hye Ri kiedy wstała zachwiała się na boki, bo straciła już dużo krwi przez co jej ciało było osłabione. Dziewczyna nie była pewna czy da radę wyjść z tego pomieszczenia o własnych siłach, lecz dla siostry była gotowa zrobić wszystko. Utykając na jedną nogę zajrzała przez drewniane drzwi po czym w cieniu dachu wolniejszym tempem niż zwykle szła w stronę lasu. Nogą sunęła bo trawie, więc co jakiś czas było można zobaczyć trawę ubrudzoną krwią. Po chwili usłyszała, że ktoś ją obserwuję z dachu. Kiedy obróciła się zobaczyła sylwetkę człowieka oświetloną czerwonymi promieniami Księżyca, tajemnicza osoba zeskoczyła z dachu w ciemny zaułek pomiędzy budynkami. Hye Ri rozejrzała się z przerażeniem, Szybko wyjęła swój miecz i uważnie obserwowała miejsce, gdzie zniknął cień tajemniczego przybysza.
Nagle z ciemności wyłoniła się ta osoba, również trzymająca miecz...
- Se Hyun! Nie strasz mnie!!!- powiedziała podenerwowana dziewczyna.
- Przepraszam... Szukałem cię...- odparł chłopak.- Czemu jesteś sama? Gdzie jest Ha Na?
- Została... złapana... - wykrztusiła z siebie obwiniająca się za to Hye Ri.- To moja wina...
- Co? O czym ty mówisz? Jaka znowu twoja wina? - zapytał zdziwiony Se Hyun.
Chłopak jednak nie uzyskał odpowiedzi, gdyż Hye Ri odwróciła się do niego milcząc o tym co się stało. Chłopak po ruchach dziewczyny zauważył, że jest ranna, więc szybko do niej podbiegł.
- Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony kucając by sprawdzić jak poważna jest rana.
- Pewnie ledwo chodzisz... To dosyć poważna rana...- stwierdził wstając.
Se Hyun nie czekając nawet na słowa Hye Ri wziął ją szybo na ręce.
- Co robisz?!
- Nie mogę pozwolić byś jeszcze bardziej się zraniła... - wytłumaczył.
Hye Ri była bardzo zdziwiona zachowaniem chłopaka, który cały czas od ich wyjazdu ze stolicy opiekował się i troszczył o nią. Se Hyun chciał jak najszybciej zabrać dziewczynę do kwatery głównej, gdzie już pewnie czekał ranny Yi Han z Jun Ho.
- Ha Na powiedziała mi bym uciekła tym lasem - wyjaśniła księżniczka.
Se Hyun spojrzał na drzewa, które wskazała Hye Ri i szybko pobiegł w ich stronę z dziewczyną na rękach. Chłopak myślał gdzie dokładnie zostawił swojego konia bo akurat w tej sytuacji przydałby on się najbardziej. W końcu po godzinnej wędrówce z Hye Ri na rękach chłopak ujrzał swojego konia, który był przywiązany do drzewa niedaleko wschodniego wejścia do miasta. Zdetronizowany książę widząc konia poczuł ulgę, gdyż nie wiedział jak długo jeszcze dałby radę nieść Hye Ri przez las. Dziewczyna delikatnie stanęła na ziemi myśląc, czy da rady jechać konno, jednak zrozumiała, że jest to niemożliwe. Se Hyun przygotował konia i widząc bezradność przyjaciółki złapał ją w pasie i posadził na siodle po czym on sam wsiadł na tego samego konia. Hye Ri czuła ciepło chłopaka, który był prawie przytulony do niej trzymając lejce konia. Lekko uśmiechnęła się tak by chłopak tego nie zauważył, lecz po chwili smutek znowu do niej wrócił, gdyż wciąż widziała przed oczami scenę jak jej siostra została pojmana. Po kilkunastu minutach jazdy dojechali w końcu do kwatery głównej. Była to wielka posiadłość składająca się z trzech drewnianych budynków koło siebie, które były ogrodzone wielkim płotem z pali. W jednym z budynków była gospoda, a w innym mieszkania dla kupców. Ostatni budynek nie był otwarty dla nikogo, jednak Se Hyun i Hye Ri nie udali się tam, lecz poszli na tyły gospody, gdzie za wielkim bluszczem znajdowała się dziura oraz mała klapa. Se Hyun poprosił dziewczynę by sekundę poczekała po czym sam odgarnął bluszcz wcześniej sprawdzając, czy nikogo nie ma w pobliżu. Zdetronizowany książę przesunął dwa zapięcia w klapie po czym ją otworzył. Ich oczom ukazały się wielkie schody prowadzące do podziemi spowite mrokiem. Chłopak podał rękę Hye Ri by trzymała się jego żeby nie przewróciła się na schodach ze względu na ranę. Dziewczyna niepewna trochę podała rękę z zakłopotaniem. Z każdym kolejny krokiem czuła coraz większy ból, lecz na szczęście po kilkunastu metrach skręcili ostro w lewo i znaleźli się w kamiennym salonie. Był on w kształcie okręgu, gdzie na środku stał wielki stół do obrad. Z tego pomieszczenia prowadziły dwa mniejsze korytarze w przeciwnych kierunkach. Se Hyun nie poszedł jednak żadną z tych dróg. Zatrzymał się pomiędzy nimi. Dotknął dłonią jednego z kamieni naprzeciw siebie i pchnął lekko. Żadne z nich nie było zdziwione tym, że kamień otworzył się jak drzwi, gdyż tak naprawdę było to tylko malowidło kamiennej ściany tak samo jak był to w pałacu. Obydwoje weszli do środka widząc już świecące się światło. Nagle zza tego światła podbiegła do nich pewna osoba.
- Jun Ho! Hye Ri jest ranna! - krzyknął Se Hyun do wysokiego bruneta o średniej długości włosach ubranego w szafirowe szaty szlacheckie.
- Szybko zanieś ją do pokoju medyka!- rozkazał chłopak.- Yi Han już tam jest...
Se Hyunowi nie trzeba było mówić dwa razy. Już po chwili był u medyka wraz z Hye Ri. Medykiem był mężczyzna o imieniu Kim w średnim wieku, który miał na ręce tatuaż w kształcie półksiężyca...
Kim opatrzył dziewczynę. Rana na szczęście nie była śmiertelna, jednak przed utratę dużej ilości krwi Hye Ri musiała wziąć lekarstwa wspomagające organizm. Zaleceniem medyka było by przespała się, jednak zmartwienia z dzisiejszego dnia nie chciały jej na to pozwolić.
Se Hyun wiedząc już, że z Hye Ri lepiej poszedł do wielkiego pomieszczenia pełnego książek, gdzie zastał Jun Ho patrzącego na różne księgi.
- Nie udało nam się uratować Ha Ny...- wytłumaczył Se Hyun chłopakowi w swoim wieku.
Jun Ho słysząc to wiedział, że muszą jak najszybciej uratować cesarzową, jednak dokładnie jeszcze nie wiedział jak. Brunet powiedział Se Hyunowi by jak na razie zajął się Hye Ri i trochę odpoczął, a on w tym czasie pójdzie do pałacu sprawdzić co wrogowie zamierzają zrobić z Ha Ną. Kilkanaście minut później Jun Ho przeskoczył już na drugą stronę muru dzielącego pałac cesarski od miasteczka odbijając się od ściany. Chłopak był ubrany w czarną pelerynę, która świetnie go maskowała w cieniu nocy. Chłopak najciszej jak mógł prześliznął się do środka pałacu, jednak nagle usłyszał, że jakieś kobiety się zbliżają, więc ukrył się w bocznym korytarzu i nasłuchiwał aż służki sobie pójdą. Jednak jego uwagę przykuła ich rozmowa.
- Ciekawe co się teraz stanie z cesarstwem, skoro wkrótce cesarzowa Ha Na zostanie obalona - powiedziała cicho dziewczyna.
- Skoro Japończycy przejęli pałac to musimy być im posłuszni bo inaczej spotka nas taki sam los jak cesarzową... - opowiada druga.
- O czym ty mówisz?- zdziwiona odparła kobieta.- Taki sam los?
- To nie wiesz jeszcze? - zapytała zdziwiona. - Cesarzowa najprawdopodobniej zostanie powieszona, żeby udowodnić potęgę Japonii...
- To straszne! Ale... - powiedziała młodsza służka.
Druga kobieta popatrzyła się na nią zagadkowo i spytała się o co chodzi.
- Tak właściwie to widziałam, że premier Japonii kazała wezwać do siebie cesarzową. Obydwie są w sali audiencyjnej od kilku godzin... - opowiedziała kobieta. - Jeśli chcieliby ją zabić to po co wzywaliby ją do siebie?
Druga służka pomyślała nad tym, lecz nie umiała odpowiedzieć. Stwierdziła tylko, że coś musi się za ty kryć. Jun Ho słysząc rozmowę służek nie mógł uwierzyć temu co powiedziały. Z tego co usłyszał mógł zrozumieć tylko tyle, że skoro Meiko nie zabiła jeszcze Ha Ny to musi to znaczyć, że potrzebuje czegoś od niej.
- Ale co to może być?- pomyślał zdezorientowany chłopak znikając w głębi korytarza.
Jun Ho kierował się teraz w stronę sali audiencyjnej by sprawdzić w jakim stanie jest Ha Na, a po drodze nadal rozmyślał jak uratować cesarzową.
W tym czasie Se Hyun wszedł do pomieszczenia, gdzie leżała Hye Ri. Dziewczyna spała ze spokojnym wyrazem twarzy. Było widać, że lekarstwa działają bardzo dobrze. Se Hyun podszedł do niej i usiadł na krańcu łóżka. Spoglądnął na nią smutnym i zmartwionym wzrokiem odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy.
- Naprawdę bałem się o ciebie...- szepnął.
- Szkoda, że nigdy nie zauważysz jak ważna dla mnie jesteś- dodał po czym delikatnie pocałował ja w czoło.
Se Hyun wyszedł z pokoju dziewczyny zamykając cicho drzwi, po czym udał się sam trochę odpocząć.
W sali audiencyjnej nie było za ciekawie, gdyż Ha Na leżała na wielkim dywanie pokryta krwią wypływającej z jej rannych pleców. Nad nią stała Meiko z wielkim czarnym biczem.
Furiko natomiast była obok dwóch strażników pani premier przyglądając się wszystkiemu.
Jun Ho dotarł na miejsce już parę minut temu i ukrywając się za wielką kolumną przyglądał się temu co się dzieję. Chciał pomóc cesarzowej, jednak wiedział, że to nieodpowiedni moment.
- Gadaj gdzie jest pieczęć cesarska! - krzyknęła po raz kolejni Meiko.
Jun Ho słysząc to mógł zrozumieć czemu Ha Na nadal żyje...
Cesarzowa milczała udając, że nic o tym nie wie. Zła na Ha Nę Meiko uderzyła biczem w plecy dziewczyny tworząc nową ranę. Pani premier powtórzyła swoje pytanie jeszcze kilka razy, lecz również napotkała się z milczeniem. Głos bicza uderzającego o ciało dziewczyny było można usłyszeć w całej sali audiencyjnej. Z każdym ciosem Jun Ho coraz bardziej musiał się opanowywać, gdyż jeśli by tego nie zrobił to zapewne wyszedłby z ukrycia próbując pomóc dziewczynie.
Zmęczona Meiko opuściła na ziemię bicz, który głośno uderzył o drewniany parkiet w pomieszczeniu. Kobieta dysząc ze zmęczenia rozkazała uwięzić Ha Ne w drewnianej klatce bez jedzenia i wody na placu głównym.
- Jeśli nie powiesz mi nic do rana to zostaniesz powieszona! - krzyknęła rozwścieczona Meiko.
Jun Ho słysząc to wiedział, że musi się pośpieszyć z wymyśleniem planu uratowania cesarzowej. Szybko wrócił do bazy głównej i udał się do swojego pokoju. Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi. Był to Se Hyun zaciekawiony tym co dzieję się teraz z Ha Ną.
- Czego się dowiedziałeś?- zapytał zdetronizowany książę.
- Jest źle, bardzo źle! - odparł zły Jun Ho.- Ha Na ma zostać rano powieszona...
- Co?! Nie możemy do tego dopuścić! - powiedział wstrząśnięty Se Hyun. - Masz jakiś plan?
- Jeszcze nie..., ale muszę się pośpieszyć... - stwierdził chłopak.
- Ha Na była torturowana i teraz jest przetrzymywana w drewnianej klatce na placu głównym- dodał. Se Hyun słysząc to bardzo posmutniał. Nie mógł uwierzyć, że po tylu trudnych latach Ha Na znowu musi cierpieć. Nie chciał wierzyć, że ma się odbyć jej egzekucja... Myśląc o tym czuł strach i żal.
Po chwili jednak otworzył szerzej oczy ze zdziwienia i szybko wyjaśnił Jun Ho co takiego wymyślił. - Świetny plan! - powiedział uradowany Jun Ho. - Ale jest jeden szczegół...
- Nie możesz dopuścić by Hye Ri przyszła na egzekucję... - wytłumaczył chłopak. - Widząc śmierć siostry na pewno będzie chciała się zemścić i rzuci się wprost na Meiko, przez co i ona zostanie złapana...
- A nie możemy jej powiedzieć o planie? 
- Nie, bo nawet przecież nie wiemy czy on się uda...
Plan był już gotowy obydwoje opracowali najmniejsze szczegóły by wszystko się udało, gdyż mieli tylko jedną szansę, a od tego zależało czyjeś życie.
Nastał wczesny ranek Ha Na nadal siedziała w drewnianej klatce cała ubrudzona krwią. Po chwili przyszła do niej Meiko w czarno złotym kimonie.
- Zmieniłaś zdanie i powiesz mi coś teraz?! - zapytała niezbyt miłym głosem Meiko.
- Pieczęć zniknęła, tak jak i ty kiedyś znikniesz z tego pałacu... - burknęła Ha Na.
Meiko już miała dość cesarzowej, więc rozkazała obwieścić w całej stolicy, że za godzinę zostanie ona powieszona przed bramą do pałacu. Po kilku minutach do Ha Ny przyszła Furiko trzymająca worek.
- Pani premier doskonale zna tradycje Joseon, więc postanowiła ich nie zmieniać. Masz pozostać tylko w białej halce spod twojego ubrania, oraz masz nałożyć na swoją głowę ten worek... - wytłumaczyła kobieta podając do klatki Ha Nie worek.
Ha Na doskonale znała tą zasadę. Każda władczyni jeśli zrobi coś karygodnego, lub zostanie obalona przez inny kraj musi zawisnąć ubrana w worek na głowie, żeby przypadkiem ktoś nie próbował jej uwolnić. Sznurek od worka jest zawiązywany na palu nad nią, więc nawet jeśli ktoś przerwie węzeł pierwszy z oryginalnej belki to osoba nadal będzie wisieć na sznurze od worka. Inaczej mówiąc jest to podwójne zabezpieczenie. Po chwili za Furiko pojawiła się tajemnicza osoba w pelerynie, która jednym cięciem noża spowodowała, że kobieta osunęła się na ziemię.
Ha Na zdziwiona całą sytuacją odsunęła się od krat. Tajemnicza osoba podeszła bliżej i przykucnęła koło klatki.
- Nareszcie mogę cię poznać cesarzowo -powiedziała osoba w pelerynie.
- Kim jesteś?- zapytała przerażona Ha Na.
Za godzinę nadszedł czas egzekucji Ha Ny. Kilkadziesiąt mieszkańców zgromadziło się przed bramą pałacową by sprawdzić, czy to aby na pewno cesarzowa, gdyż nikt nie chciał w to wierzyć. Ha Na była dobra cesarzową, którą wszyscy szanowali. Meiko siedziała na wielkim skórzanym krześle otoczonym fioletowymi, prześwitującymi zasłonami niedaleko podestu, gdzie cesarzowa miała zostać powieszona. Jeden ze strażników poszedł po Ha Nę.
Hye Ri obudziła się kilka godzin wcześniej i od medyka przez przypadek usłyszała o egzekucji jej siostry. Czym prędzej kulejąc poszła po Se Hyuna, który karmił swojego konia, chłopak nie chciał jej nigdzie puścić.
- To niebezpieczne!- powiedział zmartwiony zdetronizowany książę.
- O czym ty mówisz! Ha Na to moja siostra nie mogę dopuścić by została powieszona! - krzyknęła przez łzy Hye Ri wsiadając na swojego konia stojącego obok.
Dziewczyna nie czekała ani chwili dłużej szybko szarpnęła lejcami i udała się tam, gdzie miała być egzekucja. Se Hyun widząc to wsiadł jak najszybciej na swojego konia i pojechał za nią by nie doszło do kolejnej tragedii. Po kilku minutach obydwoje byli już na miejscu. Strażnik zastał Ha Ne w samej halce od ubrania, a na jej plecach było można zobaczyć ślady biczowania Meiko. Miała ona już założony worek na głowę, więc kiedy podszedł do niej strażnik szybko złapał ja za ramię i zaprowadził ku bramie pałacowej. Zebrany tłum widząc cesarzową tak ubraną zrozumiał, że to naprawdę koniec rodu smoka panującego w Joseon. Ha Na rzucała się na wszystkie strony, by tylko nie dopuścić do egzekucji. Hye Ri widząc siostrę tak ubraną próbowała przebić się przez tłum i jakoś jej pomóc, jednak przejście prze setkę osób nie było takie łatwe. W końcu kiedy Hye Ri zauważyła, że na szyję jej siostry jest zakładany sznur z jej oczu polały się łzy, zaczęła przepychać się jeszcze bardziej by pomóc siostrze, jednak kilka metrów przed Ha Na w tłumie Se Hyun zatrzymał Hye Ri nie pozwalając jej iść dalej.
- CO... TY ROBISZ?!- wysyczała przez zęby płacząc Hye Ri dodatkowo
 szarpiąc się na wszystkie strony.
Ha Na czując dwa sznury na swojej szyi z przerażenia chciała krzyknąć "Nie", lecz nie mogła. Po twarzy dziewczyny spłynęły łzy których i tak nikt nie widział, gdyż zasłaniał je worek. Czując, że to jej koniec z nadzieją, że jeszcze może się udać uciec złapała obydwiema dłońmi za sznury i próbowała je rozerwać, lecz szybki rozkaz Meiko "Powiesić ją!" spoglądając zza zasłonki pokrzyżował jej zamiary. Po chwili dziewczyna już wisiała powieszona za te sznury. Jej dłonie opadły na dół, a całe jej ciało lekko kołysało się. Hye Ri widząc te scenę rozpłakała się jeszcze bardziej. Padła na kolana z bezradności. Se Hyun szybko przytrzymał Hye Ri, lecz ona odepchnęła ręce chłopaka.
- Nienawidzę Cię!! Nie pokazuj mi się więcej na oczy! - krzyknęła zdruzgotana śmiercią siostry dziewczyna.


Koniec Rozdziału V 

Komentujcie ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz