niedziela, 6 marca 2016

Nieznana Cesarzowa Ha Na Rozdział IV

Podczas czytania włączcie sobie tą piosenkę- jest w klimacie tego o czym tu napisąłam. Mam nadzieję, że umili wam czytanie, a w komentarzach podzielicie się ze mną swoją opinią na temat tego rozdziału ;) 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ha na kiedy dowiedziała się, że będzie mieć osobistego strażnika nie mogła wydobyć z siebie słowa, ponieważ była tak oszołomiona.
 – A i jeszcze jedno jutro przyjeżdża twoje młodsze rodzeństwo z Goreyo, więc urządzamy bankiet, więc jako księżniczka mam nadzieje, że zatańczysz dla wszystkich- mówi cesarzowa o długich czarnych włosach. 
Zamienili jeszcze kilka słów i dziewczyna mogła odejść. Wraz z nią od stołu odszedł Sung San, gdyż jako jej ochroniarz musiał być cały czas przy niej. Szli powoli przez drewniane korytarze aż dziewczyna dotarła do swojej komnaty i weszła do środka. Sang Sun na pożegnalnie ukłonił się Ha Nie, a ona w odpowiedzi zamknęła mu drzwi przed nosem co wstrząsnęło chłopakiem. 
– Ma charakterek… ale zawsze mogło być gorzej…- myśli chłopak. 
Nadeszło popołudnie Ha Na zaczęła się nudzić w pokoju, więc pomyślała, że przećwiczy układ taneczny na bankiet. Wychodząc z komnaty pierwszą osobą którą zobaczyła był Sang Sun stojący naprzeciwko jej pokoju. Ha Na odchrząknęła ironicznie i poszła w stronę tarasu we wschodniej części pałacu. Krok w krok za nią szedł chłopak co było dość wkurzające i nieznośne dla dziewczyny. W końcu odwróciła się gwałtownie i przed sobą zobaczyła generała kilka centymetrów od siebie. Obydwu powiększyły się oczy i w tej samej sekundzie odskoczyli od siebie.
Ha Na była trochę zakłopotana, ale przeszła do tego co chciała powiedzieć. 
– Skoro już jesteśmy na siebie skazani to mam jeden warunek, a jest nim to żebyś trzymał się 
ode mnie z daleka na jakieś 6 metrów- mówi stanowczo księżniczka.
– Jak sobie życzysz..- odpowiada wycofując się określoną ilością metrów w tył Sung San. Dziewczyna zaczesała ręką włosy za ucho i poszła dalej. Po kilku minutach doszła do wielkiego placu okrążonego z każdej strony pięknymi, czerwonymi różami. Weszła na sam środek i wyjęła wachlarz. Kiedy zaczęła tańczyć na jej twarzy pojawił się uśmiech, a zachodzące promienie słoneczne w czerwieni jej szat wyglądały nieziemsko pięknie. Nawet zauroczył ten widok Sung Sana. – A jednak ma też taką stronę..- myśli uśmiechnięty.
Ha Na unosiła ręce z wielką gracją. Po jakimś czasie się zmęczyła, więc na jej twarzy pojawiły się kropelki potu, ale mimo tego dalej tańczyła. Miała dużo do przemyślenia a taniec sprawiał, że mogła trzeźwo patrzyć na różne sytuację. Myślała o wszystkim co się ostatnio stało w jej życiu. O tym czy Yi Han zadbał o ranę, jak długo rodzice będą coś przed nią ukrywać, co znaczył tamten tajemniczy list, który niósł minister Seo i czemu ostatnio pałacu pilnuje tyle strażników. Przychodziło jej do głowy wiele pomysłów, ale żaden nie wiązał ze sobą większości rzeczy…. Mijały godziny, a Sung San zaczął się martwić o księżniczkę, ponieważ cały czas tańczyła bez przerwy od kilku godzin. Krople potu na jej twarzy mnożył się, przez co mogło się wydawać, że jej twarz się błyszczy. 
W końcu Ha Na nie wytrzymała już i zemdlała. Wcześniej zauważył, że coś jest z nią nie tak jej strażnik, więc kiedy upadała on ją złapał. Chłopak wziął dziewczynę na ręce i zaniósł w stronę jej pokoju. Kiedy dotarli do komnaty chłopak poprosił służbę, by otworzyli mu drzwi… Położył Ha Nę na łóżku i kiedy jego twarz była niecałe pół metra od niej nagle jego serce zabiło mocniej. Zbliżył swoją twarz bliżej niej ponieważ był zahipnotyzowany jej wyglądem, ale szybko się otrząsnął i wyszedł. Kiedy zamknął drzwi „chwycił się za serce” i mógł poczuć jak szybko bije…. 
Następnego dnia Ha Na wstała wcześniej niż zazwyczaj, ponieważ obudził ją natarczywy śpiew słowika na jej oknie. Ubrała szybko swoje szaty i wyszła z komnaty. Ku jej zdziwieniu jej służek nie było w pobliżu, tak jak jej strażnika. Wydało się to jej dziwne, ale w końcu sobie przypomniała, że dzisiaj przyjeżdża jej młodsze rodzeństwo i jest wyprawiany bankiet z ministrami i radą cesarską, więc pewnie wszyscy są na głównym tarasie i wszystko szykują. Poszła pędem w tamtą stronę i zza rogu zobaczyła służące biegające z kwiatami i innymi dekoracjami oraz Sung Sana, który
rozmieszczał straż. Z tego co wiedziała to bankiet miał być dopiero wieczorem, a skoro wszyscy są zajęci i nie wiedzą, że już wstała może wymknąć się z pałacu na jakiś czas. Od razu po tym pomyśle pobiegła się przebrać w łachmany, które wcześniej miała na sobie  i wyśliznęła się przez bramę, ponieważ większości strażników nie było. Podążyła główną drogą przez miasto rozglądając się przy okazji za Yi Hanem o którego się martwiła, ale niestety nigdzie go nie wiedziała. 
W najtłoczniejszych ulicach stolicy było dziwnie mało osób…
 - Przeprasza, ale gdzie się wszyscy podziali?- pyta dziewczyna jednego z przechodniów.
 – Cyrk przyjechał do miasta i prowadzi konkurs na rynku, więc wszyscy się tam zebrali- odpowiada odchodząc nieznajomy. 
Ha Na zdziwiona odpowiedzią przechodnia postanowiła pójść zobaczyć co się dzieje na rynku. Minęło kilka minut, a ona stała już w pierwszym rzędzie. Dyrektor cyrku zorganizował konkurs w którym udział może wziąć każdy, a zadaniem jest trafić w sam środek tarczy z łuku trzy razy z rzędu. Jeśli się trafi dostanie się darmowa wejściówkę na spektakl cyrkowy. Ha Na oglądała jak dużo osób próbowało strzelać do łuku, lecz im to nie wychodziło, mimo tego wydawało jej się to dobrą zabawą. – Kto jeszcze chce spróbować swoich sił w strzelaniu z łuku?- pyta dyrektor. 
 – Ja bym chciała spróbować!- mówi donośnie dziewczyna. 
Po kilku sekundach stała już na miejscu, gdzie się strzelało i mierzyła strzałą do tarczy. Odległość między nią, a tarczą wynosiła 20 metrów. Dyrektor przypuszczał, że Ha Na nie trafi, więc już szukał następnego ochotnika, ale ku jego zdziwieniu pierwsza strzała Ha Ny trafiła w sam środek. 
– Nieźle panienko- stwierdza dyrektor.
Dziewczyna odpowiedziała tylko uśmiechem i już mierzyła drugą strzałą w stronę tarczy. W tym czasie pewien chłopak zaczął się zbliżać w jej kierunku, ale zatrzymał się w pierwszym rzędzie, gdzie stali widzowie. Ha Na podczas strzelania emanowała delikatnością i gracją, które hipnotyzowały widzów. Wyglądała cudownie wpatrując się w tarczę z napiętą cięciwą łuku. 
Kolejna strzała przecięła powietrze niczym błyskawica i trafiła kilka minimetrów od pierwszej. Również trafiła w 10, więc teraz został jej ostatni strzał i jeśli trafi dostanie darmową wejściówkę. 
Ha Na wstrzymała oddech i napięła cięciwę łuku. Kolejna strzała wyleciała z jej rąk i trafiła centralnie przecinając w połowie wcześniejszą strzałę. Dyrektor zaniemówił, jedynie podał jej wejściówkę. Jednak szybko się otrząsną i postanowił zmienić konkurencje, skoro już jedna osoba wygrała w strzelaniu.
 – Teraz żeby było zabawniej zmieniamy konkurencję…- mówi. 
 – Zamiast strzelać z łuku musicie trafić tym srebrnym nożem prosto w środek tarczy!- dodaje. Pierwszym ochotnikiem był chłopak, który bacznie obserwował jak Ha Na strzelała. Kiedy podniósł rękę dziewczyna była ciekawa czy trafi, więc zwróciła twarz ku niemu i zobaczyła, że jest to Yi Han. Chłopak stanął na miejscu, gdzie wcześniej ona stała i przygotowywał się do rzutu nożem. 
 – Będziesz rzucał z lewej ręki? Będzie to trudniejsze…- mówi zdziwiony dyrektor. 
 – W prawą jestem ranny…- stwierdza. 
Bez dłuższych rozmów Yi Han rzucił nożem, który trafił w sam środek. Wkurzyło to dyrektora, ponieważ w tym tempie zbankrutuję, więc postanowił już zakończyć konkursy. Kiedy Yi Han odebrał nagrodę poszedł się przywitać z Ha Ną. 
– Ha Jin znowu się widzimy – mówi uśmiechnięty. – Z twoim ramieniem już lepiej?- pyta. 
– Da się przeżyć,.. widzę, że nie tylko potrafisz świetnie jeździć konno, ale i też umiesz strzelać- stwierdza Y han. 
-A propo pójdziemy razem na ten spektakl? Skoro ja i ty wygraliśmy bilety…- mówi zakłopotany chłopak.
Ha Na zgodziła się i umówiła z nim na godzinę 18.00 na rynku głównym. Dziewczyna przypomniała sobie, że dzisiaj jest bankiet, więc przeprosiła chłopaka i pobiegła w stronę domu z wielkim uśmiechem na twarzy. 

Koniec Rozdziału IV 

Nie przegapcie kolejnego rozdział, bo w następnym akcja nabierze tępa, a główni bohaterowie staną w obliczu niebezpieczeństwa, kłamstw i tajemnic. 

1 komentarz:

  1. Oho, wyczuwam romans:) Zastanawiam się tylko, czy Hana wybierze Yi Hana, czy może ochroniarz skradnie jej serce...

    OdpowiedzUsuń