wtorek, 26 lipca 2016

Nieznana Cesarzowa Ha Na Rozdział XVII



Kolejny rozdział z serii nieznana Cesarzowa Ha Na. Pamiętajcie komentarze mile widziane :) Dzięki nim dostaje weny ;D


Piosenka do dzisiejszego rozdziału ^-^ 

                                      


Biegła po uliczkach, szukając kogoś podejrzanego, lecz nikogo nie mogła dostrzec. Już zrezygnowana miała wracać, gdy nagle na rynku zauważyła kogoś ubranego w szaty rozbójnicze i pelerynę z kapturem. Teraz była pewna, że to na pewno ta osoba, której szuka. Żeby go nie zgubić biegła najszybciej jak mogła, nawet z tego wszystkiego sprzedawcy z przybocznych stoisk na nią się gapili. Kiedy w końcu dzieliło ją z nim kilka metrów przystanęła.
- Myślałeś, że dam ci uciec? - pyta stojąc naprzeciwko przeciwnika.
Ten się tylko lekko uśmiechnął i odwrócił twarzą ku Ha Nie. Wtem dziewczyna zaczęła z nim walczyć. Na początek wymieniali ciosy, lecz żaden cios dziewczyny nie uderzył go. Ha Na była pod wrażeniem. W końcu jednak kiedy dziewczynie spadł z głowy czary kaptur, a jej włosy związane w gruby kucyk powiewały na wietrze chłopak poczuł się dość dziwnie. Było to oczarowanie jej urodą. Ha Na wykorzystała ten moment i przyparła go do tablicy ogłoszeń. Dziewczyna spojrzała chłopakowi w oczy. Teraz wiedziała, że plotki iż jest on bardzo przystojny były prawdą... Jednak w pewnej chwili chłopak poczuł, że wzrok Ha Ny skierował się ku ogłoszeniu koło niego. Widział, że jej oczy ukazują zdziwienie, ale zarazem i nienawiść co go zainteresowało. Ha Na całkiem zapatrzona w ogłoszenie nie zorientowała się, że przestała trzymać za kark przywódce bandytów. Lecz teraz to nie było dla niej ważne, gdyż ważniejsza rzecz znajdowała się na tym pergaminie.
- Z przyjemnością ogłaszamy zaręczyny księżniczki Na Ri i Oh Yi Hana. Wiwat dla przyszłej pary cesarskiej...- szepcze Ha Na wstrząśnięta

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Przywódca bandytów dość zdziwiony zaistniałą sytuacją, postanowił uciec póki Ha Na była wpatrzona w ogłoszenie. Dziewczyna chwyciła swój nóż i rozdarła zawieszony pergamin na pół z rozwścieczonym spojrzeniem. Nie tracąc ani chwili więcej pobiegła za bandytą. Kierowali się w stronę lasu nieopodal obozu cyrkowego. Biegli już od kilkunastu minut. Przeskakiwali przez stragany stojące im na drodze. W końcu kiedy wbiegli w las wiedzieli, że jeśli teraz bandyta ukryje się to
Ha Na już go nie znajdzie. Jednak Ha Na biegła wytrwale,  nie dawała po sobie poznać zmęczenia tak jak i szef bandytów. W końcu jednak chłopak potknął się i wylądował na ziemi, teraz Ha Na już nie mogła go zgubić. Stała kilka metrów od niego wpatrując się.
- Tak się dzisiaj obiegałam za tobą, że nie wiem czy jesteś warty tych 20 sztuk złota....- stwierdza dziewczyna.
- Chyba sobie żartujesz, jeszcze nikt mnie tak nisko nie wycenił - śmieję się obrażony chłopak.
- Przynajmniej 100 sztuk złota- mówi dumnie.
- Cenę za ciebie potem ustawie, skoro już wpadłeś w pułapkę jesteś mój- śmieję się kpiąco dziewczyna.
Chłopak popatrzył na nią zagadkowym spojrzeniem, nie wiedział co ma na myśli, skoro dalej może biec i jej uciec. Postanowił więc to zrobić. Szybko obrócił się i już miał biec, kiedy jego noga zahaczyła o coś. Była to lina, która zacieśniła się do kostki chłopaka wyciągając go na gałąź. Można powiedzieć, że wisiał do góry nogami na gałęzi trzymany jedynie liną za kostkę. Kiedy to się stało po lesie rozszedł się cichy dźwięk dzwonka zawieszonego na linie.
- Tą pułapkę!- śmieję się Ha Na.
Po chwili zza krzaków wybiegł Ren i Kang Min. Powiedzieli, że przyszli bo był dźwięk myśleli, że jakieś zwierzę się złapało w ich pułapkę. Jednak kiedy popatrzyli w górę zobaczyli chłopaka w płaszczu zwisającego z drzewa.
- A ty Ha Na znowu bawisz się w łowce nagród? - pyta Ren.
- Jakoś muszę zarobić- śmieje się dziewczyna.
Ha Na spytała się przybyłych kolegów czy wróciła już Su Jin. Kiedy już to potwierdziła, zdecydowała, że już dzisiaj wyruszy do miejsca, gdzie będzie mogła wymienić szefa bandytów na złoto. Szybko zaprzęgła swojego czarnego konia i przyszła z nim tam, gdzie wisiał bandyta.
Było można wyczytać z jego twarzy, że jest dość wkurzony tym, że dął się nabrać na tą pułapkę.
Ha Na wyjęła nóż przymocowany do jej pasa i przecięła linę, która trzymała chłopaka. Spadł on na ziemie i ani się nie obejrzał a był już związany na koniu. Było już popołudnie, więc Ha Na przewidywała, że dotrze do miejsca wymiany za jakieś półtorej dnia nie licząc nocy, gdyż noc jest zbyt niebezpieczna na podróżowanie ze względu na zwierzęta. Dziewczyna jechała galopem przez las, lecz kiedy byli w dolinie przyśpieszyła, gdyż uwielbiała czuć wiatr we włosach, dzięki temu wiedziała, że naprawdę żyje. Bandyta natomiast w międzyczasie obmyślał plan ucieczki. Minęło kilka godzin. Słońce już zachodziło, więc Ha Na rozbiła obóz w lesie. Dzięki spędzeniu pięciu lat z cyrkowcami nauczyła się wiele rzeczy, a już przede wszystkim rozpalania ognia, szukania jedzenia i wody w lesie. Dziewczyna zdjęła z konia chłopaka i przywiązała do drzewa. Przyniosła trochę patyków z lasu i pocierając je rozpaliła ognisko. Kiedy zajrzała do torby na koniu by wziąć mapę zobaczyła, że Su Jin wpakowała jej tam kilka kulek ryżowych na drogę. Głód zrobił swoje i już po chwili Ha Na siedziała przy ognisku zajadając kulkę ryżową. W pewnej chwili za jej pleców usłyszała dziwny dźwięk, dopiero po chwili zrozumiała co to było.
Podeszła z jedną kulką do chłopaka i dała mu do ręki.
- Zjedz, pewnie jesteś głodny sądząc po tym jak ci burczy w brzuchu- śmieje się dziewczyna.
- Zapomni!- mówi wkurzony bandyta z zaczerwienioną twarzą odpychając kulkę ryżową.
Ha Na jednak się nie poddawała. I spróbowała znowu.
- Jedz, nie mogę pozwolić, żeby moja zdobycz schudła, bo dostanę mniej złota..- stanowczo mówi Ha Na.
Chłopak już nic więcej nie powiedział, tylko zjadł tą kulkę, gdyż była naprawdę bardzo głodny przez dzisiejszy pościg. Minęła noc i nastał świt. Ha Na spała koło ogniska, natomiast tajemniczy bandyta nie spał tylko próbował rozwiązać sznur na rękach i nogach.
Nagle z lasu można była dosłyszeć dziwne nawoływania, można powiedzieć, że przypominały one polowanie. Ha Na od razu wstała przez ten dźwięk, bo wyczuła zagrożenie. Szybko zasypała ognisko i ukryła konia w niskich drzewach, a sama kucnęła w krzakach by obserwować całą sytuację. Nagle na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. Z dróżki leśnej u podnóża pagórka, gdzie się Ha Na znajdowała wybiegła młoda dziewczyna. Na oko można powiedzieć, że miała około 12 lat. Uciekała potykając się o konary drzew. Zaraz za nią Ha Na dostrzegła sześć koni z uzbrojonymi bandytami. Księżniczka zrozumiała, że polują oni na tą dziewczynkę. Ha Na przypominając sobie dawne lata, jak Sung San ją chronił postanowiła pomóc tej dziewczynce. Do dwunastolatki podszedł jeden z bandytów uzbrojony w miecz, Ha Na mogła domyślić się, że powiedział dziewczynce coś w stylu 
 "Giń " Kiedy mężczyzna zamachnął się mieczem by zabić dziewczynkę nagle z krzaków wyfrunęła strzała, która prosto trafiła w serce bandyty. Wtedy z ukrycia wyszła Ha Na.
Szef bandytów, którego Ha Na miała zawieść do wymiany patrzył na nią z wielkim zdziwieniem. Nigdy nie sądził, że by pomogła tej dziewczynce, skoro wszyscy w miasteczku nazywają ją Saja (Lwica) ze względu na jej zabójczą naturę. Ha Na zbiegła z pagórka i stanęła przed dwunastolatką. Na twarzy dziewczynki pojawił się lekki uśmiech. Miała nadzieję, że jeszcze wyjdzie z tego cało.
- Nie mieszaj się w to mała - mówią bandyci kpiąco.
Ha Na jednak w odpowiedzi stanęła z mieczem skierowanym prosto w nich. Zaczęła się walka. Księżniczka dawała z siebie wszystko, W międzyczasie szef bandytów, którego Ha Na miała wymienić rozplątał linę i również chował się w krzakach, z jakiegoś powodu nie chciał jeszcze uciec. Księżniczka walcząc zrozumiała, że przez te pięć lat naprawdę stała się świetną wojowniczką. Wtedy przypomniała jej się chwila, kiedy razem z Sung Sanem zostali oblężeni przy małym jeziorku nieopodal jej komnaty. Pomyślała o Sung Sanie i zrozumiała, że naprawdę za nim tęskni. Ta chwila nieuwagi sprawiła, że jeden z bandytów zranił ją w ramię swoim mieczem. Ha Na upadła drastycznie na ziemię, lecz nie poddawała się tylko przez jakieś tam małe zadrapanie. Walczyła dalej, lecz przeciwnicy nadal wstawali i atakowali. Było ich trochę za dużo jak dla jednej osoby. Ha Na odepchnęła jeden miecz, który atakował ją z przodu, lecz nie zauważyła, że ktoś czyha na nią z tył. Jednak szef bandytów którego Ha Na miała wymienić widział to i szybko zbiegł z pagórka i po chwili był za nią odbijając atak z tył. Dziewczyna na głos zderzonego żelaza odwróciła się i zobaczyła chłopaka.
- Czemu ty??....- pyta zdziwiona dziewczyna.
Jednak teraz nie było czasu na rozczulania. Walka trwała dalej. Walczyli mimo iż obydwoje odnieśli małe rany. Po chwili przeciwnicy leżeli na ziemi. Pokonali ich. Wtedy Ha Na odwróciła się do chłopaka i podziękowała. Podeszła do dziewczynki i spytała się, czy wszystko z nią w porządku. Zaproponowała dziewczynie, że ją odprowadzi do domu, żeby nic już się jej więcej nie stało.
- A co ze mną?- pyta chłopak.
- Życie za życie, jesteś wolny- stwierdza dziewczyna.
Szef bandytów zdziwiony tym zainteresował się tajemniczą dziewczyną.
- Nazywam się Se Hyun- mówi chłopak o czarnych włosach wyciągając rękę.
Ha Na widząc to nie ukryła zdziwienia, lecz uścisnęła mu dłoń.
- Ha Na, lecz pewnie znasz mnie jako Saja- mówi dumnie dziewczyna.
Obydwoje trzymali jeszcze swoje ręce, gdyż czuli, że to, że się spotkali nie było przypadkiem. A ich znajomość może wiele zmienić.....





Koniec Rozdziału XVII

1 komentarz:

  1. z każdym rozdziałem piszesz niesamowicie pięknie ! <3 nie mogę sie doczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Oby ci weny nigdy nie zabrakło!

    OdpowiedzUsuń