sobota, 16 czerwca 2018

Moja Przygoda W Korei Rozdział VI


Muzyka do rozdziału~



- So Ah mogłabyś przynieść z kantorka na dachu jeszcze jedną ławkę? Zostawiłam tam klucze... - poprosiła blondynka niosąc w rękach krzesło.
- Nie ma sprawy!
Ra Won słysząc to zachowała kilka metrów odstępu i poszła za nimi. Idąc po stromych dość schodach obydwoje mieli powoli już dość, szczególnie po wcześniejszym biegu, jednak nareszcie ujrzeli białe drzwi.
- Pośpieszmy się, bo nie zdążymy na ognisko! - powiedział Jong Suk otwierając drzwi na dach.
Obydwoje po wyjściu mogli poczuć orzeźwiające powietrze oraz lekki wiaterek, który rozproszył włosy So Ah. Było już ciemno, więc mogli nawet ujrzeć parę gwiazd na niebie.
- To chyba ten kantorek!
Obydwoje weszli do środka i po zaświeceniu światła ujrzeli całą stertę krzeseł i ławek. Domyślili się, że pewnie są to stare ławki, które wymieniono ostatnio na nowsze modele. So Ah podeszła do najbliższej i chwyciła ją, jednak Jong Suk nie pozwolił na to i jednym ruchem odebrał jej ławkę. Niósł ją ku wyjściu z dachu.
- Te drzwi przypadkiem nie były otwarte? - zapytała zdezorientowana So Ah patrząc na aktora.
- Były...
So Ah szybko podbiegła i chwyciła za klamkę, jednak nawet jeśli próbowała z całych sił nie mogła ich otworzyć. Tym czasem po drugiej stronie drzwi stała Ra Won, która przekręciła dwukrotnie kluczyk w drzwiach by zamknąć So Ah na dachu.
- Tak kończy ten, kto wchodzi w drogę mi i Ji Minowi... - pomyślała wściekła przypominając sobie jak Ji Min był zafascynowany So Ah.
Po tym schowała kluczyk do kieszeni spodni i zeszła na dół by nie przegapić ogniska.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 - Gdzie jest So Ah? - zapytała dziewczyna która poprosiła koleżankę o przyniesienie krzeseł widząc że z magazynu wraca Ra Won.
- Poprosiła mnie żebym zaniosła to ostatnie krzesło, powinna być już przy ognisku - skłamała współlokatorka So Ah.
Dziewczyna słysząc to nawet nie podejrzewała że So Ah może być zamknięta na dachu, więc dołączyła do koleżanek z klasy będących przy ognisku.
W tym czasie So Ah bezcelowo próbowała wołać o pomoc, gdyż wszyscy byli na boisku i nikt nie mógł jej usłyszeć. Jong Suk próbował wyważyć drzwi, jednak nie udało się. Próbując wymyślić inne wyjście z tej sytuacji usiedli i oparci o ścianę wpadli na pomysł, żeby do kogoś zadzwonić. So Ah szybko się zerwała w poszukiwaniu telefonu, jednak przypomniała sobie, że swoje rzeczy zostawiła w klasie.
- Akurat teraz musiałam zostawić tam telefon...- odparła zirytowana czochrając obydwoma rękami włosy. - A co z twoim?
- Rozładowała mi się bateria...
Czuli jakby jakiś pech ich prześladował. Pierwsze te drzwi, a teraz to. Nagle coś spadło z góry na twarz dziewczyny. Była to kropla wody. Zapoczątkowała ona wielką ulewę na skutek której ognisko zostało przerwane, a wszyscy uczniowie wrócili do akademików. So Ah od razu pobiegła do kantorka razem z Jong Sukiem po czym szybko zamknęli drzwi, by woda nie dostała się do środka. Będąc w ciemnym pomieszczeniu próbowali odnaleźć włącznik dotykając ścian. Po naciśnięciu czegoś ujrzeli jak żarówka bez żadnej lampy oświetla kantorek. Wyglądało to bardzo ubogo, a w dodatku było mało miejsca ze względu na ławki, więc postanowili trochę je poprzesuwać by zrobić miejsce dla siebie. Wiedzieli, że najprawdopodobniej dopiero jutro ich znajdą, więc całą noc będą musieli tutaj spędzić. Jong Suk od razu wziął się za przestawienie sprzętu szkolnego, co zaimponowało dziewczynie. Wyglądał naprawdę oszałamiająco kiedy ciężko pracował, W końcu po godzinie udało im się wygospodarować trochę wolnego miejsca, gdzie mogli usiąść. W kantorku oprócz krzeseł znajdowały się stare materace i piłki do koszykówki, więc widząc jeden materac oparty o ścianę ze swoją pomocą położyli go na ziemi, żeby nie siedzieć na betonie.
- Mam dość- westchnęła zmęczona dziewczyna.
- Nie tylko ty...- powiedział wykończony Jong Suk kładąc się na plecach na materacu. So Ah spojrzała na położonego chłopaka i patrząc na niego zrozumiała, że jest naprawdę świetnie zbudowany, a czarna koszulka idealnie to wyeksponowała. Najprawdopodobniej musiał dużo ćwiczyć. Przesuwając swoim wzrokiem po jego ciele nagle natrafiła na oczy chłopaka, które przyglądały się jej. Od razu speszona odwróciła wzroki. Szybko wstając przez przypadek kopnęła pobliski regał, gdzie były piłki. Szałka zakiwała się sprawiając, że dwa kartony z samej góry spadły. Jong Suk zauważając to szybko zakrył dziewczynę swoim ciałem by nic jej się nie stało. To na niego spadła zawartość kartonów. So Ah leżąc na ziemi zobaczyła przed sobą twarz Jong Suka z lekkim grymasem bólu. Był on nad nią podtrzymując się rękami, które miał jedną po prawej stronie ciała dziewczyny, a drugą po lewej stronie. Kiedy już kartony opadły Jong Suk z bezradności i bólu stracił panowanie w rękach i upadł na leżącą pod nim So Ah.
- Nic ci nie jest?! - zapytała zaniepokojona.
Jong Suk odwrócił się na plecy i przetoczył się koło dziewczyny. Dostał dość solidnie taką ilością piłek, więc wciąż mógł czuć przeszywający ból, jednak z czasem zaczął przechodzić . So Ah winiła się, że to przez nią aktor został ranny, więc widząc jak lekko drżało jego ciało z zimna postanowiła przepatrzyć regał za czymś do przykrycia się. Szukała na prawie wszystkich półkach, jednak jedyne co znalazła to piłki i rakiety do tenisa. Została szuflada. Kiedy ją otworzyła zobaczyła koc który używali nauczyciele do siedzenia podczas wyścigów na stadionie. Uradowana znaleziskiem szybko pokazała Jong Sukowi co znalazła. Chłopak od razu usiadł i uśmiechnął się. Jednak wciąż było mu bardzo zimno. So Ah jednym ruchem rozłożył koc i przykryła go od tył by mógł zawinąć końce koca z przodu. Jednak zauważyła, że trzymał zawiniętą lewą część koca.
- Owiń się też drugą częścią- powiedziała troskliwie dziewczyna.
- Ty też zaraz zamarzniesz - odparł chłopak patrząc na przemoczony mundurek dziewczyny.
- Chodź tutaj- dodał.
Taka sytuację wyobrażała sobie jedynie w snach. Mieć tak romantyczną scenę z jej ulubionym aktorem było dla niej niczym spełnienie marzeń, więc nie odmawiając usiadła koło niego i chwyciła drugą część koca. Obydwoje opatuleni próbowali się zagrzać. Po dwóch godzinach usnęli. So Ah całkowicie opadła z sił i usnęła na ramieniu chłopaka.
Następnego dnia z samego rana akademik chłopaków został powołany do zajęcia się odnoszeniem ławek i krzeseł do kantorka.
- Rany czemu mam to robić z samego rana - burknął Ji Min do kolegi z którym miał zanieść ławkę.
- Ja też nie jestem tym pomysłem zachwycony - odarł chłopak w okularach wspinając się z krzesłem po schodach.
Kiedy wreszcie doszli na dach Ji Min sięgnął do klamki i ze zdziwieniem popatrzył na kolegę.
- Nie miało być przypadkiem otwarte?
- Hej Hwan Ki, przynieś klucz z pokoju nauczycielskiego! - krzyknął rudowłosy do bruneta będącego na dole.
Sam zaś zmęczony noszeniem tego usiadł na ławce i wyczekiwał na klucz. W tym czasie w kantorku pojawiły się promyki słońca, które rozjaśniły pomieszczenie. So Ah z delikatnym wyrazem twarzy spała wciąż oparta o ramię Jong Suka, który słysząc jakieś dźwięki obudził się. Po przetarciu oczu zobaczył jak brązowowłosa śpi lekko przytulając się do niego. Jeden z kosmyków włosów opadł jej na twarz, więc Jong Suk delikatnym ruchem ręki zaczesał go do tył by odsłonić twarz dziewczyny.
- Dzisiaj się dowiesz, że jestem kociakiem 134 który sprowadził cię do Korei - szepnął do śpiącej So Ah lekko się uśmiechając.
Nagle ktoś otworzył drzwi do kantorka. Ji Min znieruchomiał po tym co, a raczej kogo zobaczył w środku.
- So Ah?! - krzyknął zaskoczony podbiegając do niej.
Słysząc ten krzyk dziewczyna błyskawicznie się obudziła i widząc rudowłosego podziękowała mu za ratunek.
- Co tutaj robiłaś? - zapytał zszokowany pomagając jej wstać. - I to jeszcze z nim?!
- Ktoś chyba przez przypadek zamknął nas tutaj wczoraj jak przyszliśmy po ławkę - odpowiedziała obojętnie dziewczyna nie wiedząc, że był to plan Ra Won.
Po chwili do kantorka wszedł równie zdziwiony co Ji Min Hwan Ki, który po zobaczeniu dziewczyny w środku nie ukrył swojego zdziwienia.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony Hwan Ki.
- Tak, nic mi nie jest, na szczęście był tu ten kantorek to ochronił nas przed deszczem - odparła wychodząc z pomieszczenia na dach.
Za nią podążyła reszta oraz Jong Suk, który sądząc po swojej minie nie czuł się najlepiej. So Ah kątem oka zauważyła jak trzyma się on co jakiś czas za bark co zaczęło ją niepokoić.
- Zranił się, gdy mnie wczoraj uratował?- pomyślała zamartwiając się.
- So Ah, powinnaś iść do dyrektorki i powiedzieć co się stało to wtedy usprawiedliwi ci ten dzień, a ty będziesz mogła iść do lekarza się przebadać - odparł Ji Min.
- Czemu miałabym to robić, nic mi nie jest...-  odpowiedziała po czym nagle kichnęła.
- Przez całą noc byłaś na takim zimnie, jest koniec jesieni na pewno się przeziębiłaś! - wyjaśnił Hwan Ki.
Nie czekając nawet na pozwolenie dziewczyny Ji Min poszedł do dyrektorki i wyjaśnił całą zaistniałą sytuację podczas, gdy reszta czekała w poczekali. Po chwili brązowe drzwi do gabinetu otworzyły się i wyszła z nich dyrektorka, która ze zmartwionym wzrokiem spojrzała na So Ah.
- Ji Min powiedział mi o wszystkim. Powinnaś jak najszybciej iść do lekarza i dostać jakieś lekarstwo na przeziębienie, bo potem może obrócić się to w coś gorszego - powiedziała kobieta równocześnie mówiąc, że usprawiedliwi jej ten dzisiejszy dzień nieobecności na zajęciach.
So Ah była zaskoczona tym jak Ji Min zareagował. Nie sądziła, że może być on tak troskliwy. Zaimponował jej. Za radą znajomych dziewczyna zabrała swoje rzeczy i po wyjściu za bramę szkoły próbował złapać jakąś taksówkę. Machając ręką co jakiś czas czuła, że już ma powoli dość, jednak nagle podjechało do niej czerwone auto, którego szyba uchyliła się koło niej. Kiedy dziewczyna zaskoczona schyliła się by zobaczyć kto to ujrzała Lee Jong Suka. Trzymając kierownicę powiedział jej, że ją podwiezie.
- Dziękuję - podziękowała dziewczyna.
- Jak to możliwe, że zawsze spotykam cię, gdy potrzebuję taksówki - zaśmiała się.
- Wygląda na to, że jest mi już pisane bycie twoim prywatnym taksówkarzem - zawtórował śmiechem dziewczynie.
- Też jadę do szpitala, więc chciałem cię przy okazji podwieźć - wyjaśnił Jong Suk.
Nagle So Ah spojrzała czulę na chłopaka przypominając sobie, że został ranny, miała nadzieję, że to nic poważnego.
- Przepraszam...
Chłopak jednak od razu uśmiechnął się do niej i czule powiedział, że to w cale nie jej wina. Po dojechaniu do szpitala So Ah zerknęła na zegarek, gdyż wiedziała, że miała dzisiaj spotkać się z tajemniczym użytkownikiem- kotek 134. Wyczekiwała tego spotkania już od kilku dni. Po tym jak zatrzymali się na pobliskim parkingu So Ah zabrała swój plecak i wraz z Jong Sukiem udała się do środka szpitala. Zarejestrowali się w recepcji po czym usiedli na krzesłach w poczekalni, Dziewczyna widząc, że jeszcze dużo osób przed nimi westchnęła ze zmęczenia. Była wykończona samym spaniem w zimnym pomieszczeniu, a do tego to czekanie w kolejce sprawiało, że chciało się jej spać. Chcąc się obudzić potrząsnęła głową, po czym postanowiła, że porozmawia chwilę z Jong Sukiem, miała nadzieję, że chociaż to ją obudzi. Kiedy spojrzała swoimi brązowymi oczami na chłopaka ubranego w przeciwsłoneczne okulary i czarną bluzę z kapturem zobaczyła, że wydawał się bardzo blady.
- Wszystko w porządku? - zapytała martwiąc się o stan przyjaciela.
Nie uzyskała jednak odpowiedzi, jedynie zauważyła, że Jong Suk zaczął się trząść. Zaniepokojona lekko odchyliła mu okulary. Widząc zmęczone oczy aktora uświadomiła sobie, że naprawdę cierpiał.
- So Ah? - powiedziała pielęgniarka zapraszając ją do gabinetu lekarza.
- Przepraszam, ale czy może on iść pierwszy? - poprosiła ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Co robisz? Idź...pierwsza...nic mi nie jest - odparł rozpalony Jong Suk chwytając ją lekko za bluzkę.
- Nie ma mowy! Idziesz pierwszy! - odpowiedziała stanowczo.
Po tych słowach pomogła mu wstać i zaprowadziła do gabinetu. Niestety lekarka po zobaczeniu w papierach, że nie jest to nikt z rodziny nie pozwoliła jej zostać, chyba, że aktor wyrazi zgodę. Tak też zrobił. So Ah zaskoczona tym, czemu chłopak pozwolił jej zostać przysiadła na krześle przy ścianie podczas gdy aktor usiadł na kozetce. Starsza brunetka podniosła koszulę chłopaka i przysłuchała się jego sercu, po usłyszeniu od niego wszystkich symptomów stwierdziła, że jest to przeziębienie, ale na tyle poważne, że może doprowadzić nawet do zapalenia płuc jeśli nie będzie leczone. W związku z tym chciała pozostawić Jong Suka w szpitalu na parę dni.
- Nie ma takiej opcji! - odparł lekko zachrypniętym głosem.
- Nie mogę zostać w szpitalu bo zaraz rozniesie się to pomiędzy dziennikarzami i tym bardziej trudniej mi będzie wyzdrowieć - wyjaśnił.
- Proszę przepisać mi leki, które mogę zażywać w domu - poprosił.
Lekarka widząc zdeterminowanie chłopaka nie chciała już go przekonywać skoro i tak to była jego decyzja. Przepisała mu najlepsze leki i zaleciła by przez kilka dni nie wychodził z domu i dużo odpoczywał. Dostał antybiotyk, więc również musiał uważać by się nie odwodnić. A jeśli chodzi o jego bark to okazało się, że jest stłuczony, więc powinien na niego uważać i przez parę dni go oszczędzać.
- Dziękuję...
- A czy może też Pani zbadać ją? - zagadnął bojąc się, że i So Ah złapała przeziębienie.
Po zbadaniu dziewczyny lekarka stwierdziła, że są jakieś minimalne symptomy, jednak nie potrzebuję na nie żadnych lekarstw. Doktorka zaleciła jedynie odpoczynek. Po wyjściu z gabinetu obydwoje skierowali się do wyjścia. So Ah kątem oka spoglądała co jakiś czas na aktora, który naprawdę źle wyglądał. Martwiła się o niego. Trochę podenerwowana miała dwa wyjścia w głowię. Szybko zerknęła na zegarek i postanowiła mimo wszystko przynajmniej dotrzymać chłopakowi towarzystwa aż do dotarcia do jego domu. Czuła się winna, więc czuła, że jeśli to zrobi to przynajmniej chodź trochę będzie w stanie odpłacić chłopakowi za opiekę tamtej nocy.
- Dasz radę prowadzić?- zapytała niepewnie.
Jong Suk spojrzał na nią po czym zerknął na auto przed nim. Sam nie był pewny, czy da radę, więc nie wiedział co powiedzieć.
- W takim razie bierzemy taksówkę! - podjęła decyzję So Ah zakładając chłopakowi kaptur na lekko zmierzwione włosy.
Jong Suk był zaskoczony gestem dziewczyny. Nie sądził, że będzie chciała z nim pojechać.
- Bierzemy? - dopytał.
- Tak, jadę z tobą! - odparła. - Przecież nie zostawię cię samego w takim stanie!
- Dziękuję...- szepnął zakłopotany.
So Ah od razu stanęła na chodniku i wymachiwała ręką na taksówki. W końcu udało jej się jedną złapać, więc otworzyła drzwi auta. Chwyciła chłopaka za ramię i pomogła mu wejść do środka. Kiedy aktor powiedział swój adres od razu taksówkarz skierował się w wyznaczone miejsce. Po kilkunastu minutach obydwoje byli już w Gangnam koło wielkiego domy chłopaka. On trochę pokaszlując otworzył bramkę i zaprosił dziewczynę do środka. Cieszył się, że miał na wszelki wypadek zawsze czarną bluzę w aucie, bo dzięki temu podczas wizyty u lekarza i jazdy tutaj był mniej rozpoznawalny, jak i mniej zmarzł. Po przejściu przez ogród pełny pięknych roślin i altanek weszli po drewnianych schodach na ganek, gdzie znajdowało się wejście.
- Twój dom jest ogromny!- powiedziała bez zastanowienia So Ah.
Po wejściu do środka ujrzała wielki salon  połączony z kuchnią oraz drzwi prowadzące do pokoju aktora. Jong Suk wiedział, że za niespełna pół godziny kociak 134 był umówiony z So Ah, więc żeby się upewnić zadał pytanie dziewczynie, czy aby na pewno może zostać.
- Tylko wyślę jeszcze komuś wiadomość, żeby przełożyć spotkanie - wyjaśniła wyjmując telefon.
- Nie musisz specjalnie ze mną zostawać skoro masz plany...- odparł nalewając sobie wodę.
 - Dam sobie radę...- dodał po czym odczuł przeszywający ból w barku, który sprawił, że wylał wodę poza szklankę
- No właśnie widzę...- odpowiedziała delikatnie odbierając od chłopaka szklankę by nalać mu wodę.
- Teraz ty jesteś ważniejszy, skoro przeze mnie zostałeś ranny... - wyjaśniła czułym głosem podając mu naczynie.
Jong Suk w głębi serca ucieszył się słysząc słowa dziewczyny. Nagle jednak widząc, że wróciła ona do pisania wiadomości zaniepokojony spojrzał na swój telefon w którym miał włączone dostawanie powiadomień ze strony z którą rozmawiał z So Ah. Szatynka wysłała wiadomość i po chwili w pomieszczeniu rozległ się doniosły dźwięk.
- Bo co ja naładowałem telefon w aucie! - pomyślał zły na siebie aktor.
- Oh to dźiwęk powiadomienia z tej strony! - odparła zaskoczona.
- Ale czemu nie mam nowej wiadomości? - dodała. - Powinna być skoro usłyszałam ten dźwięk.
Nagle Jong Suk szybko chwycił za telefon i odwrócił się by go wyciszyć, jednak zaciekawiona tym So Ah podeszła do niego co wyprowadziło go z równowagi i i sprawiło, że upuścił telefon na ziemię.
- Przepraszam! - przeprosiła widząc jak zaskoczony chłopak wypuszcza telefon.
Szybko podniosła go. I przez przypadek spojrzała na wyświetlacz, gdzie była nazwa użytkownika.
- Kotek134? - przeczytała niepewnie.
- Ty nim jesteś?!

Koniec Rozdziału VI

Jak się wam podobał rozdział? Jakieś teorie? ;)

1 komentarz: