sobota, 16 czerwca 2018

Smoczy Tron Rozdział XI



W ostatnim rozdziale~

Zdeterminowana dziewczyna wsadziła kwiatka do szaty by nie wypał podczas przeskoku po czym cofnęła się najdalej jak mogła. Wzięła kilka głębokich wdechów po czym skupiła się tylko na miejscu, gdzie stał Seung Ho. Pobiegła. Przy urwisku odepchnęła się nogami najbardziej jak mogła, próbowała nawet jakoś sobie pomóc rękami. Niestety będąc w powietrzu zrozumiała, że nie udało się. Przez wspinaczkę nie miała już tyle sił co przedtem by wylądować po drugiej stronie urwiska. Przerażenie dziewczyny zauważył Seung Ho, który najszybciej jak mógł wystawił ku niej rękę. Ha Na zaczęła spadać jakiś metr od chłopaka. Rozbójnik szybko rzucił się jej na pomoc. Złapał ją za rękę. On leżący nad przepaścią trzymał dłoń dziewczyny wiszącej kilkanaście metrów nad ziemią.
Obydwoje patrzyli na siebie przerażonym wzrokiem.
- Nie martw się, nie puszczę cię... - powiedział poważnym głosem Seung Ho próbując wyciągnąć dziewczynę.
Ha Na wystraszona wiszeniem nad przepaścią próbowała jakoś pomóc sobie nogami, jednak bez skutku. Spojrzała więc na Seung Ho błagalnym spojrzeniem, jednak nagle jej wzrok skupił się nie na jego twarzy, lecz na jego ręce, gdzie była dość duża blizna... Miała ona kształt rąbu. Widząc to oczy Ha Ny otworzyły się jeszcze bardziej, nie mogła uwierzyć w to co widzi. Znała tą bliznę...
- Niemożliwe... - pomyślała dziewczyna. - Nie możesz być nim... przecież on zginął w pożarze 6 lat temu...
Zmieszana blizną chłopaka spojrzała na jego twarz. Te ciemne oczy chłopaka i dziwnie znajomy wzrok.
- Czy to naprawdę ty braciszku? - zapytała sama siebie Ha Na. - Shen to ty?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ha Na była zszokowana tym, że nagle przed jej oczami widzi swojego podobno zmarłego brata Shena. Miała całkowity mętlik w głowie. Nagle przypomniała sobie jak chłopak jej opowiadał podczas leczenia Dany, że stracił rodzinę.
- Czemu on tak myśli skoro wróciłam do pałacu i odzyskałam tron? - zapytała samą siebie dziewczyna wstrząśnięta tym.
Seung Ho widząc dość dziwny wyraz twarzy Ha Ny spytał się czy aby na pewno wszystko w porządku po czym pomógł jej wspiąć się na klif. Trzymając jego zimną doń Ha Na poczuła, że skoro jej brat żyję to chce z nim wszystko wyjaśnić. Chce go odzyskać.
- Powiedziałeś wcześniej, że twoja rodzina nie żyję...- zagadnęła. - Co takiego się stało?
Seung Ho nie ukrył swojego zaskoczenia nagłym pytaniem. Z zakłopotania podrapał się po głowie myśląc co powinien odpowiedzieć. Wiedział, że nie może powiedzieć całej prawdy, przynajmniej na razie, chodź wiedząc, że i tak prawie nie zna dziewczyny to mówienie jej szczegółów i tak by nic nie zmieniło, skoro ich znajomość miała się wkrótce zakończyć .
- Pewna zła osoba zabiła moich rodziców, a potem moje rodzeństwo na moich oczach. Teraz ta osoba zapłaciła za to, jednak następna zagarnęła miejsce mojego ojca i próbuję udawać, że należy do niej - wyjawił Seung Ho.
- Kogo masz na myśli? - dopytała chcąc poznać to co wie chłopak.
- Cesarzową Ha Nę, twoją imienniczkę...- odparł.
Ha Na poczuła jakby cały świat zawalił się jej przed oczami. Nie wiedziała kto nagadał takich bzdur jej bratu. Jednak to co usłyszała pozwoliło jej podjąć decyzję o tym by na razie nie mówić mu o tym kim tak naprawdę jest. Domyślała się, że jeśli wyjawi prawdę to obydwoje będą w niebezpieczeństwie.
- Więc co planujesz? - zapytała podejrzliwie Ha Na.
- Jak to co...zabić cesarzową własnymi rękami by zapłaciła za to, że współpracowała z ministrem Ohem i zabiła moją rodzinę!
- Ale z tego co mi się wydaje to nie wiesz nawet jak wygląda...- odparła wiedząc, że tylko służba w pałacu widziała jej twarz.
- Niedługo się dowiem - wyjaśnia chłopak. -  Moi ludzie z Plemienia Czerwonego Półksiężyca mają mi pomoc.
Ha Na spuściła głowę i zarządziła by już wracać do obozu. Nie chciała dłużej ciągnąć tego tematu. Zrozumiała bowiem, że chłopakowi Plemię wpoiło wiele kłamstw, które teraz będzie ciężko wyjaśnić.
Po godzinie wrócili do obozu, gdzie czekali niespodziewani goście. Wychodząc z pomiędzy drzew Ha Na ujrzała przed sobą piątkę mężczyzn na koniach. Kiedy usłyszeli szmery za liśćmi skierowali swe twarze ku nadchodzącej brunetce.
Oczom cesarzowej ukazał się wysoki mężczyzna, którego widok od razu sprawił, że serce dziewczyny zaczęło szybciej bić.
- Sung San...- szepnęła pod nosem.
Generał widząc również ukochaną odetchnął z ulgą, bał się, że już więcej się nie spotkają, jednak biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znaleźli lekko pokiwał głową co Ha Na odebrała jako ostrzeżenie. Zrozumiała, że nie może ujawniać, ze się znają, szczególnie przy ludziach z Plemienia.
Nagle zza jego konia wyszła na przeciw Seung Ho trójka ludzi z przepaskami z narysowanym czerwonym półksiężycem.
- Seung Ho przynosimy wieści z kwatery głównej, Oh Mi Ran zbiera powoli swoich ludzi by zaatakować pałac i wyzwolić go spod wpływów Japończyków.
- A co z Cesarzową? - dopytał długowłosy brunet. - Słyszałem, że uciekła przed egzekucją...
- Nikt jej nie może nigdzie znaleźć, niestety przez to, że jest z rodziny królewskiej nikt z zewnątrz nigdy jej nie widział, a nawet jeśli to nawet nie wiedzieli, że była cesarzową, więc nikt nie może sporządzić portretu pamięciowego- wyjaśnił starszy mężczyzna w przepasce. - Jednak Sung San zna Cesarzową, więc pomoże ją nam odnaleźć.
- Sung San, Dae Hwi co tu robicie? - zapytał zaskoczony widząc nowo nabytych rekrutów do Plemienia.
- Oh Mi Ran kazała nam ich przywieźć by zapoznali się z tym jak działa nasze Plemię, gdyż to oni mają wprowadzić nas do pałacu podczas ataku przez podziemia - wytłumaczył inny mężczyzna.
- Podziemia?!- wzdrygnęłą się Ha Na wiedząc, że tam jest ukryta pieczęć.
Po chwili cesarzowa uświadomiła sobie również, że wspominali również o Oh Mi Ran, matce Yi Hana. Powoli zaczynało jej się to układać w większą całość. Wydedukowała, że najprawdopodobniej upozorowała ona swoją śmierć by odejść od ministra Oha, a potem dołączyła do Plemienia, którym obecnie rządziła.
- A kto to? - zapytał mężczyzna widząc Ha Nę obok Seung Ho.
- Pomagła mi uratować jedno z dzieci, ma na imię Ha Na - przedstawił ją.
Cesarzowa poczuła, że to najgorszy moment na przedstawienie jej szczególnie, że tak gorączkowo ci ludzie jej szukają, Bała się, że po usłyszeniu jej imienia od razu skojarzą fakty, jednak starszy mężczyzna jedynie spojrzał na nią podejrzliwie po czym skupił swój wzrok na chłopaku. Ha Na odetchnęła z ulgą, jednak do czasu aż zza jej pleców wyszli jej przyjaciele. Jun Ho, Hye Ri oraz Su Jin. Dae Hwi widząc swojego kuzyna Jun Ho wzdrygnął się. Przygryzł swoją wargę nie wiedząc co ma zrobić, jednak w końcu wypowiedział dwa słowa:
- To ona...
Po tym mężczyźni okrążyli Ha Nę i od razu związali ją sznurkiem pomimo jej szarpania. Zanim reszta zareagowała Ha Na byłą już związana.
- Co to ma znaczyć?! - krzyknął Seung Ho widząc jak została potraktowana jego znajoma.
- Przepraszam za ten teatrzyk, ale wraz z Dae Hwi podpisaliśmy kontrakt zanim opuścił Plemię z Jun Ho. Miał być naszym tajnym agentem...- zaczął opowiadać gruby mężczyzna.
Sung San słysząc to gwałtownie odwrocił się do wysokiego szatyna i chwycił go za lnianą koszulę.
- Jak mogłeś, nie taki był plan?!- krzyknął generał wiedząc, że został zdradzony przez Dae Hwiego.
- Takie życie, jakoś muszę przeżyć...- burknął łapiąc Sung Sana za nadgarstek i wykręcając mu rękę kładąc go na kolana.
W jednej chwili również i generał jak i Ha Na był związany. Zanim się reszta nie obejrzała, pomimo oporu członkowie Plemienia związali ich najlepiej jak się dało. Jun Ho widząc, że jego kuzyn ich zdradził spojrzał na niego wzrokiem pełnym nienawiści chcąc by się opamiętał, jednak bez skutku.
- Więc to ty byłaś cesarzową?!- krzyknął Seung Ho kiedy wreszcie do niego doszło to co się stało.
- Shen, proszę posłuchaj mnie...- błagała Ha Na klęcząc cała związana.
Seung Ho wzdrygnął się na to imię. Nie wiedział skąd dziewczyna wie jak wcześniej się nazywał, jednak nie chciał niczego od niej słyszeć, natychmiast wyjął swój miecz z pochwy i podniósł ku górze by mógł on odbić światło słoneczne. Wypełniony wściekłością, że zaufał Ha Nie postanowił zakończyć ich przeznaczenie. Już miał machnąć mieczem, gdy Dae Hwi go zatrzymał.
- Sprawy się skąplikowały Seung Ho, nie możesz jej zabić, przynajmniej nie teraz...- wyjaśnił zatrzymując jego miecz swoim.
Obydwie bronie wydały ostry dźwięk, który wystraszył wszystkich zebranych.
- Oh Mi Ran chcę ją przesłuchać, bo zniknęła pieczęć cesarska i tylko cesarzowa wie gdzie ona jest...- dodał.
- Więc mamy być na jej łasce?!- zaprotestował Seung Ho stanowczo ponawiając zamach.
- Liang! - krzyknęła nagle czyjeś imię Ha Na zamykając oczy w obawie, że zaraz nadejdzie cios mieczem.
Seung Ho słysząc to imię gwałtownie zatrzymał swoją broń po czym rzucając ją na ziemię jedną ręką chwycił cesarzową za szatę i podniósł ku górze,
- Kim ty do diabła jesteś?!- wrzasnął Seung Ho pełny gniewu.
- Jestem Ha Na, twoja prawdziwa siostra Shen!
Chłopak chwilowo poczuł niepewność, jednak drastycznie uderzył swoją prawą dłonią o twarz dziewczyny sprawiając, że upadła na ziemię.
- Moja siostra nie żyję!
- To skąd znałabym imię Liang? Imię małego ptaka, którym zajmowaliśmy się razem jako dzieci. Uciekaliśmy z pałacu by iść do lasu i się nim zająć! To był nasz sekret! Nasz! - wytłumaczyła Ha Na.
Seung Ho ponownie zaczął się wahać, było to dla niego dziwne uczucie, gdyż jeszcze nigdy w jego życiu jego wiedza nie była sprzeczna z informacjami jakie odkrywał. Widząc niezdecydowanie chłopaka Dae Hwi wraz z pozostałą trójką członków z Plemienia zdecydowali od razu wyruszać do siedziby głównej. Jednym z grubszych sznurków związali wszystkich więźniów i wsiadając na konie skierowali się do miejsca gdzie mieli spotkać Oh Mi Ran. Seung Ho jechał na swoim koniu na tyłach pilnując ostatniego, przywiązanego więźnia- Ha Nę. Idąc za nią nie odrywał od niej wzroku. Wciąż trapiło go to co powiedziała, jednak to przez co przeszedł po opuszczeniu pałacu sprawiło, że wiedział, że nie może nikomu ufać tylko przez jakieś słowa. Tamtejszy świat był okrutny. Przetrwali tylko najsilniejsi, to również wiedziała i Ha Na, więc domyślała się, że jej brat nie da za wygraną i wciąż będzie widział tylko swoją wersję. Dlatego też postanowiła, że nie będzie dłużej poruszać tego tematu. Wystarczyła jej świadomość, że Shen żyję i chcę walczyć by odzyskać tron. Nie wiedział co stanie się w przyszłości, ani czy jej plan z wysłaniem Su Jin do pałacu wypali, więc chciała by Shen był planem B, na wypadek gdyby poniosła porażkę i zginęła. Teraz będąc w ciąży musiała się ograniczać w wielu rzeczach by nie zagrozić dziecku, jednak nie wiedziała czy zdoła je urodzić w tych czasach, nawet jeśli miałoby to być jej ostatnie dziecko. Teraz gdy musiała walczyć o tron i stawiać swoje życie na szali, dziecko sprawiało, że wahała się. Po tych wszystkich namysłach Ha Na spostrzegła, że całkiem wyłączyła się podczas drogi. Zaskoczona rozejrzała się wokoło i ujrzała ogromne pola z wysoką, zasuszoną trawą oraz zaczynające się góry. Pasma górskie które mogła ujrzeć na wprost siebie zapierały jej dech w piersiach. Jeszcze nigdy nie była w takim miejscu. Wydawało się ona naprawdę piękne, jednak emanowała od niego złowroga aura. Może dlatego, że wkroczyli do zaciemnionego lasu, gdzie nikt z normalnych mieszkańców nie miał na tyle odwagi by wejść do środka. Kiedy spojrzała na szarawe niebo ujrzała jak kilka ciemnych chmur nadciąga z północy. Dzięki wykształceniu w pałacu jak i doświadczeniu z lat kiedy była rozbójniczką Sają wiedziała, że zbliża się huragan. Jednak nie zauważyła tego tylko Hana.
- Dae Hwi, zróbmy postój w tej jaskini na zboczu góry. Nadciąga...- zaczął mówić Seung Ho.
- Huragan z północy - wtrąciła się cesarzowa rzucając ostre spojrzenie bratu.
Seung Ho jedynie zmierzył dziewczynę wyrazistym spojrzeniem po czym nakierował wszystkich na pobliską jaskinię. Po kilkunastu minutach doszli na miejsce. U podnóża góry rzeczywiście znajdowała się wielka dziura. Brunet pomimo wcześniejszych nocować w tym miejscu podczas drogi do kwatery głównej nigdy nie zaszył się w głąb tej dziwnej jaskini. Wiele osób uważała, że jeśli ktoś tam wejdzie to już nigdy nie wróci, dlatego nikt nigdy nie odważył się wejść głębiej. Chłopak pomógł przywiązać resztę do wystającej skały podczas gdy jego znajomi udali się po drewno by rozpalić ognisko.
W tym czasie Se Hyun i Yi Han znajdowali się niedaleko obozu cyrkowego. Jechali na swoich koniach pełni satysfakcji z wypełnionej misji. Se Hyun już od początku drogi powrotnej przemierzał wzrokiem dziwnie zachowującego się Yi Hana w obecności Kikyo. Nawet teraz podczas jazdy na koniu zaoferował jej, żeby pojechała z nim. Teraz jadąc za nimi mógł zobaczyć jak szamanka jest lekko przytulona do Yi Hana żeby nie spaść. Wyobraził sobie wtedy jego i Hye Ri w takiej sytuacji. Od razu się rozmarzył.
- Ile bym dał, żeby coś takiego się stało - pomyślał będąc w siódmym niebie.
- Poczekaj, a wszystko dobrze się skończy też dla ciebie - przerwała ciszę Kikyo zwracając się do Se Hyuna.
- Potrafisz czytać w myślach?! - zapytał przerażony.
- Nie musiałam nawet, można z ciebie czytać jak z otwartej książki...- burknęła. - Dziwię się, że ta dziewczyna jeszcze tego nie zauważyła...
Nagle brunetka poczuła dziwny dreszcz po dojechaniu na miejsce. Zdezorientowana zaczekała koło koni podczas, gdy do Yi Hana wyszedł Ren i inni cyrkowcy.
- Gdzie jest Ha Na i reszta? - zapytał Se Hyun.
- Nie wrócili, prawda? - dopytała patrząc na zachodzące słońce rozumiejąc co takiego wyczuła.
- Zgadza się...- potwierdził Ren.
- Kikyo gdzie oni są? Powinnaś wiedzieć...
Nagle dziewczyna kucnęła na ziemi i podniosła parę kamyków oraz patyków. Zamknęła oczy i wypowiedziała parę niezrozumiałych słów po czym rzuciła wszystko na ziemię. Ułożyło się to w dziwne znaki. Była to magia, której używały szamanki. Coś co jeszcze nikt nie potrafił opanować oprócz nich, dlatego wszyscy się ich bali, gdyż władały mocą większą niż normalni ludzie.
Kikyo patrząc na rozrzucone patyki i kamienie wyczytała z nich coś co również i ją zdziwiło.
- Ha Na jest w niebezpieczeństwie...- powiedziała niepewnie.
- Mówiłaś już to wcześniej w lesie! - odparł Se Hyun.
- Nie... tamto się już wydarzyło, jednak teraz nie tylko ona jest w niebezpieczeństwie. Wszyscy którzy są wokół niej mogą zginąć, nawet i jej wrogowie, którzy ją porwali...- wyjaśniła wyjmując małe kryształowe wahadło, które umieściła nad kamieniami.
- Została porwana? - dopytał zaniepokojony Yi Han.
- To najlepsze co stało się biorąc pod uwagę niebezpieczeństwo jakie na nią czyha dzisiejszej nocy...

Koniec Rozdziału XI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz