Generał szedł do dziewczyny, gdyż jeden z eunuchów powiedział mu, że jest koło stawu, jednak nigdy by się nie spodziewał, że będzie z Yi Hanem, który ochroni ją przed strzałą. Chłopak szybko podbiegł do rannego i razem z Ha Ną zaprowadzili go do jego komnaty. Dziewczyna od razu go opatrzyła, a w między czasie Sung San wytłumaczył jej wszystko.
- To Yi Han mi pomógł tamtego dnia, gdy rzeka nas rozdzieliła... Jego pomysłem było by zemścić się na ministrze Ohu i fałszywej Na Ri w twoim imieniu. Zaczęliśmy działać nawet w tym kierunku, ale jednak nic wielkiego nie mogliśmy zrobić..- tłumaczy generał.
- Zostawię was na chwilę, pogadajcie, ale bez broni tym razem...- dodaje o czym zniknął za drzwiami.
Ha Na po wysłuchaniu wszystkiego milczała. Nie wiedziała czy potrafi jeszcze zaufać chłopakowi. W milczeniu przemywała jego ranę. Minęło kilka minut po czym chłopak się odezwał do niej.
- Naprawdę cieszę się, że przeżyłaś...bardzo się zmieniłaś..
Yi Han odwrócił się twarzą do dziewczyny i przytulił ją mocno.
- Nawet nie wiesz jaki byłem szczęśliwy, kiedy Sung San powiedział mi, że przeżyłaś... - mówi czule Yi Han.
Całą sytuację w pomieszczeniu mógł oglądać Sung San, który stał koło okna, gdyż już wracał do nich. Kiedy zobaczył Ha Nę w czyichś objęciach poczuł smutek i złość. Teraz kiedy jej pierwsza miłość dowiedziała się, że przeżyła będą mogli być razem jak pokonają Na Ri i ministra Oha... Sung San właśnie o to się martwił... Martwił się, że straci Ha Nę, którą tak bardzo kocha....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sung San nie chciał już dłużej patrzeć na tą romantyczną scenę, więc odwrócił wzrok i poszedł w drugą stronę. Chciał wrócić do swojej komnaty i już przestać myśleć o stracie ukochanej dziewczyny. Ha Na natomiast po uścisku Yi Hana oddała mu mokry ręcznik, którym przemywała jego ranę.
- Chyba sam sobie dasz już radę...
Po tych słowach wyszła z jego komnaty, jednak zatrzymała się po zewnętrznej stronie drzwi i westchnęła głęboko. Gdyby to wydarzyło się pięć late temu skakała by tutaj z radości, jednak przez te lata coś zmieniło się w niej. Czuła, że nie tylko jej charakter się zmienił, ale również uczucia. Teraz nie czuła nic specjalnego do Yi Hana, był dla niej niczym zamknięty rozdział w jej życiu....Ona również skierowała się do swojej komnaty, która była niedaleko komnaty Sung Sana. W drodze do pokoju zauważyła chłopaka dość przygnębionego, idącego w ciemnym korytarzu. Ha Na podbiegła do niego uśmiechnięta.
- Coś się stało?- pyta dziewczyna.
Chłopak tylko westchnął i poszedł dalej. Zignorował dziewczynę, jednak ona nie dawała za wygraną i zaczęła rozmowę.
- Naprawdę nie chcesz powiedzieć co cię martwi?- dopytuje się Ha Na.
Sung San w końcu przystanął po czym z poważną miną, lecz dość smutną odwrócił się do księżniczki
- Może pójdziemy się przejść?- proponuje generał.
Obydwoje poszli w stronę kwiatowego ogrodu. Wyglądał wprost przepięknie. Droga była z każdej strony obramowana różnymi kwiatami, które pachniały nieziemsko, gdy się tamtędy przechodziło. W końcu dotarli do tak jakby altany porośniętej w całości różami i jakimiś filetowanymi kwiatami. Ha Na była pod wrażeniem tego miejsca, nie przypominała sobie by wcześniej tu była.
- Więc o co chodzi? Czemu nagle zrobiłeś się taki....- dalej próbuje się dowiedzieć co się stało Ha Na.
- Co zamierzasz zrobić, jak już pokonasz Na Ri i ministra Oha? - pyta Sung San.
Ha Na uznała to za dosyć dziwne pytanie, lecz szybko odpowiedziała.
- Żyć szczęśliwie w pałacu z siostrą i z wami
- Wami?
- Se Hyunem i tobą....- dodaje.
- A co z Yi Hanem? Zamierzasz być z nim? - pyta z poważną miną generał.
Teraz Ha Na już wiedziała o co chodziło Sung Sanowi. Najwidoczniej był po prostu zazdrosny.
- Czyżbyś był zazdrosny o niego?
- Tak...bardzo, po prostu boję się, że cię mogę stracić - tłumaczy zakłopotany.
Ha Na na te słowa chłopaka szeroko się uśmiechnęła i podeszła bliżej do niego. Pociągnęła go za zbroję przez co zniżył się trochę, Ha Na go pocałowała. Chłopak odwzajemnił pocałunek przytulając Ha Nę do siebie.... Nie wiedzieli jednak, że nie byli tam sami... Yi Han stojący niedaleko altanki różanej przyglądał się wszystkiemu, lecz kiedy zobaczył ich dwoje całujących się zwątpił we wszystko po co tu przyszedł. Miał nadzieję, że jego relacje z Ha Ną będą takie jak dawniej, lecz po tym co zobaczył wiedział, że to się nie stanie, gdyż ona już miała kogoś innego w swoim sercu...
***
W tym czasie w podziemiach kilkadziesiąt kilometrów dalej znajdowała się grupka ludzi ubranych w czarne stroje z czerwonym półksiężycem. Wszyscy byli zebrani w kamiennym pomieszczeniu, gdzie na środku stał wielki stół, a ściany były ozdobione skórami zwierząt i wszelkiego rodzaju bronią. Przy stole siedział mężczyzna, który zabrał naszyjnik Ha Nie. W pewnym momencie go wyjął i pokazał osobie siedzącej koło niego ubranej w wilczą maskę. Kiedy zamaskowana osoba zobaczyła ten naszyjnik nic mu on nie mówił, lecz kiedy mężczyzna odwrócił go dla niego na drugą stronę wszystko zrozumiał. Z tył naszyjnika był mały smok. Symbol rodziny królewskiej.
- Do kogo on należy? - pyta zamaskowana osoba.
- Do jakiejś kobiety, która ochraniała księżniczkę Na Ri na Jeju...- stwierdza.
- Widziałeś już ją kiedyś? - pyta osoba w masce wilka.
- Nie, nigdy
- Wszystko wydaje się dość dziwne. Ten naszyjnik to półksiężyc symbol naszego plemienia, a z tył jest dodatkowo symbol cesarstwa. Nie przypominam sobie, żeby ktoś będący w naszym stowarzyszeniu miał coś takiego przedtem- tłumaczy szef wszystkich członków plemienia.
Po chwili namysłu postanowił, że musi głębiej przyjrzeć się tej sprawie, gdyż jest to bardzo podejrzane i niespotykane.
***
Następnego dnia w pałacu było dość głośno, przyjeżdżał admirał, który był wysoko postawiony w pałacu, można powiedzieć, że był jednym z najważniejszych ludzi w kraju. W związku z tym fałszywa Na Ri i minister Oh woleli go mieć po swojej stronie, gdyż nigdy więcej sprzymierzeńców nie jest złe, dlatego też przygotowali bankiet z okazji jego przyjazdu. Ha Na wraz z Sung Sanem i Hye Ri omawiali rozmieszczenie straży. Siostra Hye Ri wiedziała, że za wszelką cenę musi spotkać się dzisiaj z admirałem i powiedzieć mu co chce by zrobił. Kilka godzin potem do pałacu cesarskiego przybyła lektyka admirała. Od razu na powitanie przybyło kilku generałów, których zadaniem było zaprowadzenie go do sali audiencyjnej, gdzie miało się odbyć przyjęcie ze względu na dosyć złe warunki pogodowe. Ha Na stała w środkowej części sali wraz z Hye Ri i Se Hyunem, musieli dzisiaj być bardzo czujni. Nagle drzwi do środka się otworzyły i przez wielkie pozłacane drzwi wszedł admirał. Zajął on miejsce niedaleko księżniczki Na Ri i ministra Oha. W tym czasie w jednym z korytarzy odgrywała się dość tajemnicza scena. generał Jung rozmawiał dość nieprzyjemny głosem z jedną ze służących cesarskich.
- Słuchaj mnie teraz uważnie masz użyć tych filiżanek na przyjęciu. Zapamiętaj złote są dla księżniczki Na Ri i Yi Hana, szkarłatna dla ministra Oha, szara dla ministra Seo, pistacjowa dla ministra Kima, a lazurowa natomiast jest dla admirała, kolory odzwierciedlają ich pozycję w pałacu, więc nie pomyl się. Księżniczka prosiła o to, więc jeśli nie chcesz stracić życia lepiej zrób tak jak prosiła- stwierdza Jung z groźną miną.
Służąca była dość niska, ubrana w fioletowo jasną szatę służącej. Słowa Junga bardzo ją wystraszyły, więc czym prędzej poszła w stronę sali audiencyjnej i w myślach powtarzała sobie jakie kolory mają być dla kogo. Generał widząc odchodzącą służącą jedynie uśmiechnął się ironicznie i zniknął w ciemnościach pałacowych. Wszyscy w sali usiedli na swoich miejscach. Służąca pojawiła się po kilku minutach, przechodziła bocznym przejściem, gdzie stała Ha Na i Hye Ri. Obydwie dziewczyny rozmawiały, lecz nagle Ha Na przez przypadek zahaczyła końcówką swojego miecza, o szatę służącej. Taca z herbatą dla gości przeważyła się i czajnik z porcelany uderzył o ziemię zostawiając kilkanaście białych kawałeczków. Na szczęście filiżanki były całe więc ulżyło służącej.
- Bardzo cie przepraszam...- mówi Ha Na pomagając wstać dziewczynie.
- Nic się nie stało...
- O nie herbata się wylała... - stwierdza księżniczka Ha Na.
- Zaraz pójdę po kolejną- odpowiada służąca.
Niestety po jednym kroku nagle upadła. Poczuła przeszywający ból na jej nodze. Hye Ri zobaczyła co się stało i ujrzała, że dziewczyna jest ranna. Kawałek porcelany przeciął jej trochę nogi, więc coraz bardziej krwawiła.
- Zaprowadzę ją do medyka- postanawia Hye Ri.
- Nie, muszę zanieść herbatę gościom, inaczej stracę życie za nie wykonanie obowiązku- tłumaczy ranna dziewczyna.
- W porządku, ja zrobię to za ciebie, ty natomiast idź się szybko zobaczyć z medykiem, bo twoja noga naprawdę źle wygląda- mówi troskliwie Ha Na.
- Dziękuję! A właśnie, musisz pamiętać, jakie kolory filiżanek są dla kogo, to bardzo ważne- tłumaczy ranna.
Służąca powiedziała Ha Nie, komu powinna dać którą filiżankę.
Ha Na od razu po tych słowach pobiegła do kuchni, gdzie poprosiła o kolejny dzbanek z herbatą. Wyjaśniła co się stało i czym prędzej niosąc go wróciła do sali audiencyjnej. Wiedziała, że to ona będzie musiała podać herbatę. Z gracją podeszłą do wielkiego stołu, gdzie siedziały najważniejsze osoby w kraju i po kolei nalewała herbatę pamiętając komu ma dać jaką filiżankę.
W międzyczasie w pół drogi do medyka na drodze Hye Ri i służącej stanął generał Jung.
- Co się stało?- pyta mężczyzna.
- Zraniła się w nogę...- tłumaczy Hye Ri.
- Jesteś ze specjalnej straży lotos, powinnaś być na sali, ja się nią zajmę
Jung wziął służącą od dziewczyny po czym razem z nią zniknął za rogiem.
- I jak?
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Ha Na zaniesie im herbatę i zostanie oskarżona o zdradę..- śmieję się drwiąco służąca do generała.
W odpowiedzi mężczyzna tylko odpowiedział uśmiechem.
Ha Na po nalaniu picia wszystkim wróciła na swoje miejsce w bocznym przejściu. Obserwowała całe przyjęcia z bliska. Nagle jej wzrok przykuła twarz ministra Oha. Wydawało się to dla niej dziwne, bo mężczyzna uśmiechał się podejrzanie. Jakby z uczuciem, że coś wygrał, ale co? Ha Na po zastanowieniu rozejrzała się wokół, bo coś jej tutaj nie pasowało. W końcu zrozumiała, że ta strzała, która o mało ją nie zabiła wczoraj musiała być planem ministra.
- On nie poddaje się tak łatwo...- myśli dziewczyna.
Nagle zrozumiała już wszystko. Minister znowu próbował się jej pozbyć. Ale co tym razem zamierzał? Rozejrzała się znowu i wtedy zrozumiała, że to wcale nie był przypadek, że wpadła wtedy na tą służącą, gdyż jeśli to ona podawała herbatę to wszystko co ich spotka po wypiciu jej spadnie na nią.
- Czyżby otruł napój? - zastanawia się.
- Nie to nie możliwe, bo wtedy sam by musiał wypić truciznę... lecz co jeśli on nie zamierzał się jej napić?- myśli nadal Ha Na.
Jednak po chwili zrozumiała, że wylała tą herbatę na ziemię podczas upadku, więc plan ministra i tak nie wyszedł, gdyż trucizna teraz już wsiąknęła w podłogę. Dziewczyna była już trochę spokojniejsza. Na Ri zarządziła toast za świetlaną przyszłość cesarstwa. Każdy podniósł swoją filiżankę z nalaną herbatę, po czym wybił za pierwszym razem. Ha Na kiedy zobaczyła, że nawet minister i Na Ri piją herbatę czuła, że zagrożenie minęło. Odetchnęła z ulgą, jednak było to za wcześnie. Nagle na ziemię spadła jedna z filiżanek wraz z charakterystycznym dźwiękiem tłuczonej porcelany, a za nim pojawił się dźwięk opadającego ciała.
- Ministrze Seo!! - krzyczy Ha Na i Hye Ri od razu biegnąc ku niemu.
Ha Na od razu przytrzymała na kolanach leżącego ministra i srebrną łyżeczką sprawdziła czy naprawdę minister został otruty. Kiedy wyciągnęła łyżeczkę z jego buzi zobaczyła piękną, błyszczącą tafle przeistoczoną w czarną z grudkami. Ewidentnie było widać, że minister wypił truciznę.
- Ale jak to się stało, przecież inni też wypili herbatę i nic im nie było.... chyba, że trucizna nie była w herbacie, tylko w filiżance! - mówi wstrząśnięta Ha Na
- Kto podał herbatę?!- pyta minister Oh.
Nagle zaczęły się szepty. Ministra Seo wynieśli, a za nim podążył zmartwiony Sung San. Wtedy Ha Na zrozumiała, że zaraz zostanie obwiniona o zdradę. Miała rację, nie minęła minuta, gdy żołnierze wzięli ją pod ramiona i zaprowadzili do podziemi pałacu. Szła po kamiennych schodach w dół. Mało co mogła tam zobaczyć, gdyż było dość ciasno i ciemno. Kiedy zeszła na sam dół ujrzała średniej wielkości pomieszczenie z dwoma krzesłami na środku pełnymi krwi. Dziewczyna domyśliła się, że tam torturowali ludzi... Jednak Ha Na została umieszczona w dalszej części podziemnego więzienia. Wrzucili ją do celi... Była ona pokryta słomą, lecz niestety dość mokrą, gdyż z kamiennego sufitu sączyła się woda. Usiadła i w milczeniu zastanawiała się jak to się mogło wszystko tak potoczyć.
Zrozumiała po dłuższym namyślę, że minister Oh to jednak bardzo trudny przeciwnik, opracował cały ten plan wiedząc o każdym następnym jej ruchu, co znaczyło, że minister odkrył to kim jest, więc musi się pośpieszyć z planem zemsty. Domyśliła się, że minister wiedział, że jeśli wpadnie na pomysł, że będzie chciał kogoś otruć to pierwszą osobą do tego będzie admirał jako gość Na Ri, więc chciał ją zaskoczyć, więc zatruł filiżankę ministra Seo....
Myślenie dziewczyny przerwał cichy głos dobiegający z ciemności. Nagle z cienia wyłoniła się średniej wielkości postać, była to dziewczyna z plemienia półksiężyca, którą zabrali jako zakładniczkę z wyspy Jeju.
- Cóż za miła niespodzianka spotkać cię tutaj...- mówi drwiąco dziewczyna.
- Jednak świat jest sprawiedliwy, że każe takie osoby jak ty- dodaje z uśmiechem dziewczyna.
- Takie jak ja? Co masz na myśli?- pyta oburzona księżniczka.
- Podłe i zdradzieckie... Czyż nie zdradziłaś naszego cesarza Ayushidare i nie zostałaś prywatnym ochroniarzem Na Ri? - pyta dziewczyna z półksiężycem na ubraniu.
- Skąd o tym wiesz?
- Dużo rzeczy można usłyszeć od strażników...
- Dlaczego uważasz mnie za zdrajcę skoro służę córce Ayushidary? - pyta z zaciekawieniem by sprawdzić czy dziewczyna również wie, że Na Ri jest fałszywa.
- Czy to nie oczywiste? Na Ri nie żyję, tak samo jak dawna dziedziczka tronu Ha Na. Cała rodzina królewska zginęła, a minister Oh chcąc przejąć władzę postawił na tronie kogoś kim może z łatwością sterować wmawiając innym, ze księżniczka Na Ri wróciła z martwych... - tłumaczy dziewczyna.
Ha Na nie mogła uwierzyć, skąd dziewczyna wiedziała o tym wszystkim...
Koniec Rozdziału XXVIII
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz