Głosujcie przy okazji w ankiecie kogo bardziej wolicie z opowiadania
Sung Sana czy może Yi Hana? ;)
W ostatnim rozdziale~
Przyjęcie było dość wielkie, odbywało się na placu głównym pod nocnym niebem. Wokół pałacu były rozmieszczone pochodnie. A po dwóch stronach placu stoliki z jedzeniem. Na samym środku natomiast tańczyły kobiety z różnymi atrybutami od wstążek do szpad.
- Cisza, proszę o uwagę! Chciałabym nagrodzić dzisiaj moich wybawców, którzy uratowali mnie na Jeju - mówi Na Ri siedząca na wielkim tronie obok Yi Hana.
- Sung San, Hye Ri, Tae San, Se Hyun i Ha Na wyjdźcie na środek...
Kiedy minister Oh usłyszał imię "Ha Na" zaniemówił. Jego wcześniejsze przeczucia, że skądś ją zna, jak i to, że ma na imię Ha Na mówiło wszystko, lecz jeszcze do końca nie był pewny.
- Czyżby córka Ayushidary i Aruny przeżyła?! - myśli stary minister.
Ha Na i jej znajomi wyszli na środek dość zaniepokojeni, lecz nie pokazywali tego po sobie. Stanęli w rządku naprzeciw fałszywej Na Ri.
- Od dzisiaj powołuje was do specjalnej straży cesarskiej "Lotos" Liczę, że ochronicie mnie w jakichś innych niebezpiecznych sytuacjach w przyszłości...
Siostra Hye Ri słysząc to od razu klęknęła na jednym kolanie przed Na Ri i położyła swą rękę na sercu.
- Tak jest księżniczko! - mówi doniośle.
Inni zrobili to samo za jej przykładem. Jednak wyczuwali, że za tajemniczym spokojem Ha Ny kryje się coś więcej. Czuli, że to coś większego, coś co może zmienić wszystko...
Ha Na spuściła głowę i uśmiechnęła się drwiąco.
- Wszystko idzie zgodnie z planem..- myśli dziewczyna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na drugi dzień w domu ministra było bardzo spokojnie, jednak on sam nie mógł zasnąć w nocy, gdyż rozmyślał nad powrotem prawidłowej cesarzowej. Wymyślał plan jak się jej pozbyć na dobre... Jak na razie przypuszczał, że nie ma sensu o tym informować Na Ri, gdyż sam lepiej się tym zajmie. Jego myślenie przerwał generał straży pałacowej Jung. Był on osobą około czterdziestki, wysoki dobrze zbudowany i świetnie wyszkolony w sztukach walki. Jungowi zostało powiężone bardzo ważne zadanie. Minister Oh bardzo polegał na generale, gdyż był on jego siostrzeńcem z którym od małego świetnie się dogadywał.
- Dzisiaj nie wiem jak, ani gdzie, ale masz się pozbyć Ha Ny, nowej członkini straży cesarskiej "Lotos"...- mówi poważnie minister.
Bez żadnych pytań generał przyjął rozkaz i wyszedł z komnaty. W tym czasie nie tylko minister Oh i Jung nie spali. Ha Na siedziała na swoim łóżku i również obmyślała dalszy plan działania. Jednak teraz jej głównym celem nie była fałszywa Na Ri, lecz Yi Han. Dziewczyna widząc go miała ochotę go zabić... Rozmyślania Ha Ny przerwali Hye Ri z Se Hyunem, którzy przyszli ją zabrać po kilku minutach na trening, gdyż dzisiaj był ich pierwszy dzień jako strażników grupy "Lotos".
Wszyscy udali się do koszar, oczywiście Se Hyun przez całą drogę zachwycał się całym pałacem szepcząc do Ha Ny i Na Ri słowa w stylu "Naprawdę tu mieszkałyście? Jest sto razy większy od tego w Goryeo.." Ha Na przypominając sobie dawne czasy uśmiechnęła się lekko w przeciwieństwie do jej siostry, która posmutniała na tę pytania. Kiedy rozglądała się wokół siebie, po uliczkach do różnych części pałaców było widać, że coś ją martwiło. Se Hyun spostrzegł to, chciał się spytać o co chodzi, lecz nagle pojawił się Sung San z ministrem Seo, jego ojcem. Przerwał on rozmowy i zarządził by potem się udali na trening, gdyż teraz muszą coś bardzo ważnego omówić. Udali się więc do komnat ojca Sung Sana. Od razu się rozgościli i zajęli miejsca przy wielkim stole. Minister spojrzał na Ha Nę po zamknięciu drzwi. Od razu padł przed nią na kolona.
- Witaj w domu, księżniczko! - mówi uradowany ze łzami w oczach starszy człowiek.
Ha Na zdziwiła się całą sytuacją. Jednak po chwili uświadomiła sobie, że to pewnie Sung San opowiedział o tym, że przeżyła ojcu. Nie miała mu tego za złe, wręcz przeciwnie. Domyśliła się, że jeśli wtajemniczą w plan zemsty na mordercach jej rodziny jakichś wyżej postawionych ludzi będzie im łatwiej potem wygrać. A pomoc ministra Seo bardzo się przyda, szczególnie, że dziewczyna bardzo go sobie ceni, bo był dobrym przyjacielem jej ojca.
- Przed tobą ministrze nic się nie ukryję, proszę wstań...- mówi z uśmiechem Ha Na.
Ojciec Sung Sana wstał i uścisnął rękę dziewczynie. Z wyglądy był średniego wzrostu, siwym mężczyzną około pięćdziesiątki.
- To całe szczęście, że udało ci się przeżyć, myślałem, że zginęłaś wtedy w rzece...- tłumaczy.
- Pańska córka się mną dobrze zajęła. To dzięki niej teraz cała się zmieniłam. Musiałam doświadczyć prawdziwego, trudnego życia by teraz być w stanie stać tutaj..- opowiada dziewczyna.
- Su Ji? - pyta zdziwiony mężczyzna, nie dowierzając.
Ha Na jedynie w odpowiedzi uśmiechnęła się. Dodając "Jesteśmy przyjaciółkami, nie jedną przygodę czy trudności razem przeżyłyśmy"
- Więc co teraz planujesz? Skoro wróciłaś musisz odzyskać tron... - pyta zaciekawiony ojciec Sung Sana siadając na krześle.
Po chwili zastanowienia dziewczyna opowiedziała wszystkim jaki ma plan. Powiedziała, że teraz najważniejszą rzeczą jest działać szybko, ale rozważnie, gdyż nie wiadomo kiedy odkryją jej tożsamość. Minister jednak spytał się jak ma zamiar udowodnić to kim jest, bo jest to raczej najtrudniejsze.
- Mam naszyjnik z półksiężycem, który dostałam od rodziców, jak byłam mała, a oprócz tego muszę jeszcze zdobyć pierścień, który fałszywa Na Ri pokazała mojemu ojcu, kiedy przybyła do pałacu z potwierdzeniem, że jest moją siostrą... oraz pieczęć cesarską- tłumaczy Ha Na dokładnie.
- Pieczęć?!
- Dokładnie. Jeśli ją przejmę rada ministrów będzie musiała zdetronizować Na Ri za to, że straciła tak naprawdę nasz kraj, gdyż za pomocą tej pieczęci podejmuje się najważniejsze sprawy związane z handlem i gospodarką kraju. Gdy ją zgubi zostanie to uznane za zdradę..
- Potem kiedy pokażę radzie ministrów naszyjnik z półksiężycem, pierścień i pieczęć, będą musieli uwierzyć kim jestem, a poza tym jeśli mi nie uwierzą mamy tajną broń, której nawet minister Oh się nie spodziewa...- mówi drwiąco Ha Na.
- Co masz na myśli? - pyta mężczyzna.
- Na Ri... moją prawdziwą siostrę, to ona będzie przyszłą cesarzową, a nie ja- mówi pokazując ręką na Hye Ri siedzącą obok.
Słysząc to minister nie mógł uwierzyć. Dla niego było to coś niewyobrażalnego. W czasie, kiedy Na Ri zniknęła w otchłani morskiej był na statku i widział to wszystko. Nie sądził, że naprawdę siostra Ha Ny mogła przeżyć, jednak kiedy dziewczyna mu pokazała swoją drugą część naszyjnika uwierzył jej.
- To wielkie szczęście dla cesarstwa, że obydwie księżniczki wróciły i chcą walczyć z oprawcami pary cesarskiej - mówi z uśmiechem ojciec Sung Sana.
- Ale jak udało ci się przeżyć Hye Ri? To znaczy Na Ri? Księżniczko? - pyta skołowany mężczyzna.
- Proszę mów do mnie Hye Ri, to imię mi towarzyszyło przez większość życia i bardziej się z nim utożsamiam - tłumaczy dziewczyna.
Po tym Hye Ri opowiadała znowu o tym jak udało jej się przeżyć. Powiedziała ministrowi o starym piracie, który ją oszczędził i wychował jak córkę, o złapaniu Ha Ny, Sung Sana i oddaniu ich w ręce kanibali. Minister słuchał tego wszystkiego z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, że takie przygody przeżyły te dwie księżniczki, przecież wielu mężczyzn nie mogło by im podołać...
- Witaj w domu, księżniczko! - mówi uradowany ze łzami w oczach starszy człowiek.
Ha Na zdziwiła się całą sytuacją. Jednak po chwili uświadomiła sobie, że to pewnie Sung San opowiedział o tym, że przeżyła ojcu. Nie miała mu tego za złe, wręcz przeciwnie. Domyśliła się, że jeśli wtajemniczą w plan zemsty na mordercach jej rodziny jakichś wyżej postawionych ludzi będzie im łatwiej potem wygrać. A pomoc ministra Seo bardzo się przyda, szczególnie, że dziewczyna bardzo go sobie ceni, bo był dobrym przyjacielem jej ojca.
- Przed tobą ministrze nic się nie ukryję, proszę wstań...- mówi z uśmiechem Ha Na.
Ojciec Sung Sana wstał i uścisnął rękę dziewczynie. Z wyglądy był średniego wzrostu, siwym mężczyzną około pięćdziesiątki.
- To całe szczęście, że udało ci się przeżyć, myślałem, że zginęłaś wtedy w rzece...- tłumaczy.
- Pańska córka się mną dobrze zajęła. To dzięki niej teraz cała się zmieniłam. Musiałam doświadczyć prawdziwego, trudnego życia by teraz być w stanie stać tutaj..- opowiada dziewczyna.
- Su Ji? - pyta zdziwiony mężczyzna, nie dowierzając.
Ha Na jedynie w odpowiedzi uśmiechnęła się. Dodając "Jesteśmy przyjaciółkami, nie jedną przygodę czy trudności razem przeżyłyśmy"
- Więc co teraz planujesz? Skoro wróciłaś musisz odzyskać tron... - pyta zaciekawiony ojciec Sung Sana siadając na krześle.
Po chwili zastanowienia dziewczyna opowiedziała wszystkim jaki ma plan. Powiedziała, że teraz najważniejszą rzeczą jest działać szybko, ale rozważnie, gdyż nie wiadomo kiedy odkryją jej tożsamość. Minister jednak spytał się jak ma zamiar udowodnić to kim jest, bo jest to raczej najtrudniejsze.
- Mam naszyjnik z półksiężycem, który dostałam od rodziców, jak byłam mała, a oprócz tego muszę jeszcze zdobyć pierścień, który fałszywa Na Ri pokazała mojemu ojcu, kiedy przybyła do pałacu z potwierdzeniem, że jest moją siostrą... oraz pieczęć cesarską- tłumaczy Ha Na dokładnie.
- Pieczęć?!
- Dokładnie. Jeśli ją przejmę rada ministrów będzie musiała zdetronizować Na Ri za to, że straciła tak naprawdę nasz kraj, gdyż za pomocą tej pieczęci podejmuje się najważniejsze sprawy związane z handlem i gospodarką kraju. Gdy ją zgubi zostanie to uznane za zdradę..
- Potem kiedy pokażę radzie ministrów naszyjnik z półksiężycem, pierścień i pieczęć, będą musieli uwierzyć kim jestem, a poza tym jeśli mi nie uwierzą mamy tajną broń, której nawet minister Oh się nie spodziewa...- mówi drwiąco Ha Na.
- Co masz na myśli? - pyta mężczyzna.
- Na Ri... moją prawdziwą siostrę, to ona będzie przyszłą cesarzową, a nie ja- mówi pokazując ręką na Hye Ri siedzącą obok.
Słysząc to minister nie mógł uwierzyć. Dla niego było to coś niewyobrażalnego. W czasie, kiedy Na Ri zniknęła w otchłani morskiej był na statku i widział to wszystko. Nie sądził, że naprawdę siostra Ha Ny mogła przeżyć, jednak kiedy dziewczyna mu pokazała swoją drugą część naszyjnika uwierzył jej.
- To wielkie szczęście dla cesarstwa, że obydwie księżniczki wróciły i chcą walczyć z oprawcami pary cesarskiej - mówi z uśmiechem ojciec Sung Sana.
- Ale jak udało ci się przeżyć Hye Ri? To znaczy Na Ri? Księżniczko? - pyta skołowany mężczyzna.
- Proszę mów do mnie Hye Ri, to imię mi towarzyszyło przez większość życia i bardziej się z nim utożsamiam - tłumaczy dziewczyna.
Po tym Hye Ri opowiadała znowu o tym jak udało jej się przeżyć. Powiedziała ministrowi o starym piracie, który ją oszczędził i wychował jak córkę, o złapaniu Ha Ny, Sung Sana i oddaniu ich w ręce kanibali. Minister słuchał tego wszystkiego z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, że takie przygody przeżyły te dwie księżniczki, przecież wielu mężczyzn nie mogło by im podołać...
Ojciec Sung Sana po chwilach namysłu spytał się Ha Ny o najważniejszą rzecz, kiedy planuje ostateczne starcie z ministrem Ohem. Jednak Ha Na dokładnie nie mogła powiedzieć, gdyż sama jeszcze nie wiedziała.
- A co powiecie na dzień ślubu Yi Hana i Na Ri? Jak dla mnie idealnie..- proponuje Se Hyun.
Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że to świetny pomysł, gdyż w tym dniu będą obecni tam wszyscy ministrowie oraz wiele służących. Nawet Ha Na poparła ten pomysł, jednak martwiło ją to, że nie ma jak aktualnie skontaktować z admirałem by i z nim podzielić się planem, skoro obiecał, że jeśli w przyszłości Ha Na będzie potrzebować wsparcia to jej pomoże jeśli będzie go reprezentowała na igrzyskach na Jeju.
- Chodzi ci o admirała mieszkającego na południu? Z tego co wiem to ma przyjechać jutro, bo musi omówić tutaj sprawę kupna nowego statku- mówi minister Seo.
Ha Na ucieszyła się na tą wiadomość, po czym pożegnała się z ministrem i razem z resztą przyjaciół udała się na trening. Trenowanie w koszarach zajęło im pół dnia, więc wieczorem kiedy już wszyscy rozeszli się do swoich pokoi Ha Na chciała iść w pewne miejsce. Skierowała się w stronę swojego starego pokoju. Z daleka już widziała staw przez który uciekła razem z Sung Sanem w dniu kiedy fałszywa Na Ri otruła jej rodziców. Dziewczyna przysiadła na kamieniu i rozmyślała nad przyjazdem admirała i nad dalszymi losami jej, jak i jej przyjaciół. Mijały godziny, a ona nadal myślała wpatrując się w tafle wody w której odbijał się księżyc i pochodnie z pałacu. W tym czasie nie tylko Ha Na rozmyślała. Hye Ri robiła to samo siedząc na drewnianym mostku, który łączył obydwa brzegi cesarskiego potoku w którym pływały różnokolorowe ryby. Dziewczynę zauważył Se Hyun, który spacerował po korytarzach pałacowych, gdyż nie mógł zasnąć. Podkradł się cicho do niej i kiedy był już niecały metr od dziewczyny spytał się co tutaj porabia.
- Oh to ty Se Hyun.... Nie, nic..- mówi dość smutna dziewczyna.
- A co powiecie na dzień ślubu Yi Hana i Na Ri? Jak dla mnie idealnie..- proponuje Se Hyun.
Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że to świetny pomysł, gdyż w tym dniu będą obecni tam wszyscy ministrowie oraz wiele służących. Nawet Ha Na poparła ten pomysł, jednak martwiło ją to, że nie ma jak aktualnie skontaktować z admirałem by i z nim podzielić się planem, skoro obiecał, że jeśli w przyszłości Ha Na będzie potrzebować wsparcia to jej pomoże jeśli będzie go reprezentowała na igrzyskach na Jeju.
- Chodzi ci o admirała mieszkającego na południu? Z tego co wiem to ma przyjechać jutro, bo musi omówić tutaj sprawę kupna nowego statku- mówi minister Seo.
Ha Na ucieszyła się na tą wiadomość, po czym pożegnała się z ministrem i razem z resztą przyjaciół udała się na trening. Trenowanie w koszarach zajęło im pół dnia, więc wieczorem kiedy już wszyscy rozeszli się do swoich pokoi Ha Na chciała iść w pewne miejsce. Skierowała się w stronę swojego starego pokoju. Z daleka już widziała staw przez który uciekła razem z Sung Sanem w dniu kiedy fałszywa Na Ri otruła jej rodziców. Dziewczyna przysiadła na kamieniu i rozmyślała nad przyjazdem admirała i nad dalszymi losami jej, jak i jej przyjaciół. Mijały godziny, a ona nadal myślała wpatrując się w tafle wody w której odbijał się księżyc i pochodnie z pałacu. W tym czasie nie tylko Ha Na rozmyślała. Hye Ri robiła to samo siedząc na drewnianym mostku, który łączył obydwa brzegi cesarskiego potoku w którym pływały różnokolorowe ryby. Dziewczynę zauważył Se Hyun, który spacerował po korytarzach pałacowych, gdyż nie mógł zasnąć. Podkradł się cicho do niej i kiedy był już niecały metr od dziewczyny spytał się co tutaj porabia.
- Oh to ty Se Hyun.... Nie, nic..- mówi dość smutna dziewczyna.
- Powiedz prawdę, przecież widzę, że coś jest z tobą nie tak odkąd przyjechaliśmy do pałacu. Mi możesz powiedzieć, przecież jesteśmy przyjaciółmi- odpowiedział Hye Ri chłopak po czym do niej mrugnął.
Hye Ri roześmiała się na gest Se Hyuna. To od razu poprawiło jej humor, jednak po chwili spoważniała i postanowiła podzielić się z przyjacielem tym nad czym się zastanawia od początku przyjazdu tutaj.
- Kiedy widzę wszystkie te pomieszczenia, komnaty nic nie czuję specjalnego. Wydaje mi się, że jestem tu kimś obcym...- tłumaczy dziewczyna.
- Nie czuję żadnych uczuć, ani sentymentów widząc pałac... Nie wiem czy tak naprawdę chce tutaj zostać...- dodaje smutna.
Se Hyun od razu spoważniał, usiadł koło dziewczyny i pogłaskał ją ręką po głowie.
- Nie martw się, to normalne, skoro większość życia spędziłaś poza pałacem... wkrótce się przyzwyczaisz- pociesza ją chłopak.
Hye Ri była dość zdziwiona zachowaniem chłopaka jednak go nie odepchnęła. Najdziwniejsze dla niej było to, że kiedy Se Hyun pogłaskał ją po głowie opanował ją spokój i poczuła, że z nim jest bezpieczna... Ale bezpieczna? Kapitan piratów? Dlatego dla niej było to dziwne. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego, więc nie umiała tego nazwać.
Ha Na w tym czasie nadal siedziała na kamieniu wpatrzona w wodę. Dziewczynę zauważył Yi Han, który chciał wyjaśnić wszystko z nią. Kiedy podszedł do drewnianych barierek zobaczył, że coś jest nie tak. Czuł kogoś obecność i to dość blisko. Szybko podbiegł do dziewczyny, chwycił za rękę i już miał pociągnąć za sobą, gdy ona mocno go odtrąciła.
Hye Ri roześmiała się na gest Se Hyuna. To od razu poprawiło jej humor, jednak po chwili spoważniała i postanowiła podzielić się z przyjacielem tym nad czym się zastanawia od początku przyjazdu tutaj.
- Kiedy widzę wszystkie te pomieszczenia, komnaty nic nie czuję specjalnego. Wydaje mi się, że jestem tu kimś obcym...- tłumaczy dziewczyna.
- Nie czuję żadnych uczuć, ani sentymentów widząc pałac... Nie wiem czy tak naprawdę chce tutaj zostać...- dodaje smutna.
Se Hyun od razu spoważniał, usiadł koło dziewczyny i pogłaskał ją ręką po głowie.
- Nie martw się, to normalne, skoro większość życia spędziłaś poza pałacem... wkrótce się przyzwyczaisz- pociesza ją chłopak.
Hye Ri była dość zdziwiona zachowaniem chłopaka jednak go nie odepchnęła. Najdziwniejsze dla niej było to, że kiedy Se Hyun pogłaskał ją po głowie opanował ją spokój i poczuła, że z nim jest bezpieczna... Ale bezpieczna? Kapitan piratów? Dlatego dla niej było to dziwne. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego, więc nie umiała tego nazwać.
Ha Na w tym czasie nadal siedziała na kamieniu wpatrzona w wodę. Dziewczynę zauważył Yi Han, który chciał wyjaśnić wszystko z nią. Kiedy podszedł do drewnianych barierek zobaczył, że coś jest nie tak. Czuł kogoś obecność i to dość blisko. Szybko podbiegł do dziewczyny, chwycił za rękę i już miał pociągnąć za sobą, gdy ona mocno go odtrąciła.
- Co robisz?! -pyta zdenerwowana.
- Cicho, ktoś cię obserwuję..- mówi chłopak poważnie.
Dziewczyna jednak nie miała ani odrobinę zaufania do Yi Hana, więc jego słowa dla niej nie były przekonywujące.
- Ha Na proszę cię zaufaj mi teraz tak jak wtedy, kiedy spadliśmy z klifu i uratowaliśmy się przed tymi bandytami z cyrku...- prosi Yi Han.
Księżniczka jednak słysząc, że Yi Han wie kim jest zdenerwowała się jeszcze bardziej. Czuła, że teraz przez niego jej plan może się nie powieść.
- Jeśli on powie o wszystkim Na Ri lub swojemu ojcu?!- myśli dziewczyna lekko kierując rękę na swój pas do którego miała wsadzony mały sztylet na wszelki wypadek.
- A więc jednak mnie pamiętasz... skoro tak, to przyśpieszę twoją śmierć, miałeś być po fałszywej
- Cicho, ktoś cię obserwuję..- mówi chłopak poważnie.
Dziewczyna jednak nie miała ani odrobinę zaufania do Yi Hana, więc jego słowa dla niej nie były przekonywujące.
- Ha Na proszę cię zaufaj mi teraz tak jak wtedy, kiedy spadliśmy z klifu i uratowaliśmy się przed tymi bandytami z cyrku...- prosi Yi Han.
Księżniczka jednak słysząc, że Yi Han wie kim jest zdenerwowała się jeszcze bardziej. Czuła, że teraz przez niego jej plan może się nie powieść.
- Jeśli on powie o wszystkim Na Ri lub swojemu ojcu?!- myśli dziewczyna lekko kierując rękę na swój pas do którego miała wsadzony mały sztylet na wszelki wypadek.
- A więc jednak mnie pamiętasz... skoro tak, to przyśpieszę twoją śmierć, miałeś być po fałszywej
Na Ri, ale skoro się dowiedziałeś kim jestem to zginiesz jako pierwszy - szepcze dziewczyna wyciągając szybko sztylet.
Po sekundzie broń znalazła się koło gardła Yi Hana. Czuł, że Ha Na jest jak najbardziej poważna w tym co robi. Naprawdę chciała go zabić. W jej oczach mógł zobaczyć rządzę jego krwi.
Po sekundzie broń znalazła się koło gardła Yi Hana. Czuł, że Ha Na jest jak najbardziej poważna w tym co robi. Naprawdę chciała go zabić. W jej oczach mógł zobaczyć rządzę jego krwi.
Yi Han zrozumiał, że dziewczyna nie posłucha go, więc nie miał wyboru, musiał jakoś sam ją obronić. Chciał to zrobić... Nagle z dachu pałacu została wystrzelona strzała prosto w dziewczynę. Strzała przeszyła powietrze w kilka sekund po czym wbiła się w ziemię koło Ha Ny. Dziewczyna była zdezorientowana tym co się stało. Jednak szybko wróciła do zmysłów i zobaczyła przed sobą
Yi Hana, który przytulił ją mocno i obrócił, gdy strzała leciała w jej kierunku. Dzięki temu nie została ranna.. w przeciwieństwie do Yi Hana, któremu strzała przeszła od razu koło ramienia zostawiając ranę. Chłopak puścił dziewczynę po czym złapał ręką ramię by zatamować krwawienie. Tajemnicza osoba strzelająca z dachu zniknęła widząc, że o mało nie strzeliła w przyszłego cesarza.
- Ha Na, Yi Han, wszystko w porządku?! - woła Sung San biegnący w ich kierunku.
Generał szedł do dziewczyny, gdyż jeden z eunuchów powiedział mu, że jest koło stawu, jednak nigdy by się nie spodziewał, że będzie z Yi Hanem, który ochroni ją przed strzałą. Chłopak szybko podbiegł do rannego i razem z Ha Ną zaprowadzili go do jego komnaty. Dziewczyna od razu go opatrzyła, a w między czasie Sung San wytłumaczył jej wszystko.
- To Yi Han mi pomógł tamtego dnia, gdy rzeka nas rozdzieliła... Jego pomysłem było by zemścić się na ministrze Ohu i fałszywej Na Ri w twoim imieniu. Zaczęliśmy działać nawet w tym kierunku, ale jednak nic wielkiego nie mogliśmy zrobić..- tłumaczy generał.
- Zostawię was na chwilę, pogadajcie, ale bez broni tym razem...- dodaje o czym zniknął za drzwiami.
Ha Na po wysłuchaniu wszystkiego milczała. Nie wiedziała czy potrafi jeszcze zaufać chłopakowi. W milczeniu przemywała jego ranę. Minęło kilka minut po czym chłopak się odezwał do niej.
- Naprawdę cieszę się, że przeżyłaś...bardzo się zmieniłaś..
Yi Han odwrócił się twarzą do dziewczyny i przytulił ją mocno.
- Nawet nie wiesz jaki byłem szczęśliwy, kiedy Sung San powiedział mi, że przeżyłaś... - mówi czule Yi Han.
Całą sytuację w pomieszczeniu mógł oglądać Sung San, który stał koło okna, gdyż już wracał do nich. Kiedy zobaczył Ha Nę w czyichś objęciach poczuł smutek i złość. Teraz kiedy jej pierwsza miłość dowiedziała się, że przeżyła będą mogli być razem jak pokonają Na Ri i ministra Oha... Sung San właśnie o to się martwił... Martwił się, że straci Ha Nę, którą tak bardzo kocha....
- Ha Na, Yi Han, wszystko w porządku?! - woła Sung San biegnący w ich kierunku.
Generał szedł do dziewczyny, gdyż jeden z eunuchów powiedział mu, że jest koło stawu, jednak nigdy by się nie spodziewał, że będzie z Yi Hanem, który ochroni ją przed strzałą. Chłopak szybko podbiegł do rannego i razem z Ha Ną zaprowadzili go do jego komnaty. Dziewczyna od razu go opatrzyła, a w między czasie Sung San wytłumaczył jej wszystko.
- To Yi Han mi pomógł tamtego dnia, gdy rzeka nas rozdzieliła... Jego pomysłem było by zemścić się na ministrze Ohu i fałszywej Na Ri w twoim imieniu. Zaczęliśmy działać nawet w tym kierunku, ale jednak nic wielkiego nie mogliśmy zrobić..- tłumaczy generał.
- Zostawię was na chwilę, pogadajcie, ale bez broni tym razem...- dodaje o czym zniknął za drzwiami.
Ha Na po wysłuchaniu wszystkiego milczała. Nie wiedziała czy potrafi jeszcze zaufać chłopakowi. W milczeniu przemywała jego ranę. Minęło kilka minut po czym chłopak się odezwał do niej.
- Naprawdę cieszę się, że przeżyłaś...bardzo się zmieniłaś..
Yi Han odwrócił się twarzą do dziewczyny i przytulił ją mocno.
- Nawet nie wiesz jaki byłem szczęśliwy, kiedy Sung San powiedział mi, że przeżyłaś... - mówi czule Yi Han.
Całą sytuację w pomieszczeniu mógł oglądać Sung San, który stał koło okna, gdyż już wracał do nich. Kiedy zobaczył Ha Nę w czyichś objęciach poczuł smutek i złość. Teraz kiedy jej pierwsza miłość dowiedziała się, że przeżyła będą mogli być razem jak pokonają Na Ri i ministra Oha... Sung San właśnie o to się martwił... Martwił się, że straci Ha Nę, którą tak bardzo kocha....
Koniec Rozdziału XXVII
Komentujcie ;) Komentarze zawsze mile widziane :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz