W ostatnim rozdziale~
Yu Ri przyjrzała się kartce i wprost nie mogła uwierzyć, na jej odwrocie była narysowana koślawa postać z rogami i ogonem diabła. W ręku miała sztylety, a z jej oczu szły błyskawice. Do tego z ust wychodził wężowy język. Dookoła rysunku było mnóstwo przekleństw jak i obelg na temat nauczycielki napisanych drukowanymi literami.
- Skąd....to....- wyszeptała zdruzgotana dziewczyna. - To nie jest moje!
- Z tego co widzę to podpisałaś się na tej kartce, więc nie udawaj głupka! - odpowiedziała stanowczo kobieta mówiąc, że porozmawiają potem na osobności.
Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Ta sytuacja była dla mnie przezabawna. Miałam nadzieję, że Yu Ri się nauczy by nie wrabiać już nikogo w cokolwiek jak to zrobiła z alkoholem i Eun Woo na dyskotece.
- Prawdziwy Picasso z ciebie - zaśmiał się cicho Eun Woo do mnie.
- Nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności - powiedziałam po czym mrugnęłam do niego.
Kiedy wszyscy byli skupieni na Yu Ri nikt nawet nie zauważył nas przybijających sobie żółwika pod biurkiem za dobrze wykonaną robotę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Eun Woo? - pomyślałam widząc od niego wiadomość.
- " Ile masz zamiar spać, zbieraj się, przyjdę pod twój dom o szóstej..." - przeczytałam przecierając oczy.
- Upadłeś na głowę? Idę spać! - odpisałam będąc zła, że zawraca mi głowę tak wcześnie.
Po położeniu głowy na ciepłej podórzce znowu usłyszałam powiadomienie. Czerwona ze złości podniosłam telefon chcąc go już wyłączyć.
- "Chyba nie zapomniałaś o dzisiejszej wycieczce?" - przeczytałam wstając na równe nogi.
- Zapomniałam! - krzyknęłam. - To po to ustawiłam budzik na piątą...
Od razu obudzona poszłam się szybko ubrać oraz spakować resztę rzeczy, gdyż wyjeżdżaliśmy do Busan na dwa dni wraz z klasą Se Huna. Pobiegłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Chciałam coś na szybko, więc skończyłam z płatkami z mlekiem. Udało mi się wyrobić na za pięć szósta, więc potem już spokojnie zabrałam walizkę, zamknęłam mieszkanie i poszłam przed dom. Koło furtki czekał już na mnie brunet w białej koszulce z nadrukiem lwa.
- A jednak nie zaspałaś - zaśmiał się widząc mnie.
- Co tu właściwie robisz? - zapytałam urażona.
- Pamiętasz jak rozmawialiśmy kiedyś o naszym ulubionym zespole? - dopytał. - Załatwiłem dwa bilety na ich koncert...
Niesamowicie się ucieszyłam widząc, jak Eun Woo wyjmuje z kieszeni dwa bilety, jednak byłam ciekawa czemu mi akurat je daje, więc podeszłam do niego bliżej i podejrzliwym tonem zapytałam czy przypadkiem nie zaprasza mnie on na randkę. Wiedziałam, że to absurdalne, jednak to tak wyglądało.Na jego twarzy od razu pojawiły się rumieńce, więc odwrócił wzrok mówiąc, że wygrał konkurs, gdzie nagrodą były te bilety.
- No ale jeśli ich nie chcesz, to zapomni - dodał chcąc już chować je do kieszeni.
Jednym ruchem wyrwałam mu z ręki jeden.
- Niczego takiego nie powiedziałam! - zaprotestowałam ciesząc się na koncert.
Pomimo tego, że patrzyłam na bilet, to mojemu spojrzeniu nie umknął przelotny uśmiech na jego twarzy, gdy powiedziałam, że jednak pójdę. Było to naprawdę urocze, jednak szliśmy tam jako przyjaciele, a nie jako para. Nie wiedziałam czy mnie to rozczarowało, czy też nie. Z kim wolałabym tam iść z moim przyjacielem Eun Woo, czy z moim chłopakiem Eun Woo...
Nie minęło trzydzieści minut, a my już dotarliśmy na miejsce spotkania. Był nim dworzec kolejowy skąd mieliśmy wziąć pociąg do Busan.
Większość osób z mojej klasy już zebrało się wokół peronu. Jedni siedzieli na walizkach i już coś jedli, a inni pisali coś na telefonach. Razem z Eun Woo usiedliśmy na pobliskiej ławce czekając na naszą wychowawczynie, która miała przynieść nam bilety. W końcu udało nam się wejść do pociągu i zajęliśmy swoje miejsca. Dziewczyny siedzące obok mnie grały w kalambury, więc zirytowana słuchaniem tego założyłam słuchawki. Obok mnie siedział brunet z skrzyżowanymi rękami i głową opartą o fotel. Miał zamknięte oczy. Co jakiś czas mój wzrok wędrował na jego twarz. Długie rzęsy, lekko opadająca grzywka i tak mogłabym wymieniać bez końca. Moje wpatrywanie się przerwał jego głos.
- Aż tak dobrze wyglądam, że nie możesz oderwać wzroku? - zapytał przekomarzając się ze mną.
Szybko odwróciłam wzrok mówiąc, że nie patrzyłam na niego, tylko na domy w oddali.
- Z tego co widzę, to jedziemy przez las - zaśmiał się, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej zażenowana.
- Były przedtem - burknęłam chcąc zapaść się pod ziemię.
Czułam, że Eun Woo miał niezły ubaw dzięki mnie. Po trzech godzinach dojechaliśmy na miejsce i zameldowaliśmy się w hotelu zostawiając tam swoje walizki. Zaraz mieliśmy zejść na dół by zacząć zwiedzanie, jednak ja załamana siedziałam na łóżku.
- Co ja takiego zrobiłam, że musiałam skończyć w jednym pokoju z So Rą?! - pomyślałam patrząc na rozpakowującą się sługuske Yu Ri.
W sumie i tak mogło być gorzej. Zawsze mogłam trafić do pokoju z Yu Ri co dopiero byłoby katastrofą.
- Ja też nie chcę być z tobą w pokoju, ale nic nie można zrobić...- westchnęła So Ra widząc moją minę.
Po namyśle stwierdziłam, że to tylko jedna noc, jakoś ją wytrzymam. Szybko poprawiłam makijaż i się przebrałam. Zeszłam na dół, gdzie było już większość uczniów. Nasze zwiedzenie zaczęliśmy od muzeum historii nowoczesnej, a potem poszliśmy do narodowego muzeum wstępując przy okazji na wystawę sztuki. Powoli już miałam dość tych wszystkich przewodników i muzeów. W końcu nadszedł czas na to na co czekałam. Czas wolny.
- Macie wrócić do hotelu o 22! - przypomniała wychowawczyni pozwalając nam pozwiedzać.
Ja i Eun Woo mieliśmy całkiem inne plany. Kiedy kobieta poszła my od razu skręciliśmy w poboczną uliczkę by na skróty dość do przestanku autobusowego skąd mieliśmy dostać się na koncert. Została niecała godzina, więc musieliśmy się śpieszyć. W końcu po trzydziestu minutach dojechaliśmy pod halę, gdzie miał być koncert. Ukazało nam się mnóstwo ludzi stojących w kolejkach po różne płyty i przypinki. Podeszłam do jednego ze straganów przyglądając się naszyjnikowi z nazwą zespołu, jednak Eun Woo chwycił mnie za rękę i pociągnął ku sobie mówiąc, że musimy iść bo zaraz się zacznie. Na szczęście był to koncert z wyznaczonymi miejscami, a nie kto przyjdzie wcześniej ten zajmie lepsze miejsca. Eun Woo załatwił bilety niedaleko sceny, więc po rozpoczęciu koncertu był taki huk, że nic nie słyszeliśmy oprócz piosenek i pisków. Przez dwie godziny staliśmy śpiewając z tłumem piosenki. Nie mogłam się napatrzeć na wokalistów, którzy byli całkowicie w moim typie. Uwielbiałam ich! Kochałam te ich anielskie głosy, nie raz poprawiały mi humor w pochmurne dni. Ożywiona całym koncertem próbowałam się uspokoić po jego zakończeniu. Wielkie tłumy wychodziły z hali, gdzie przed chwilą była wielokolorowa scena. Kiedy wyszłam na zewnątrz poczułam jak zimne powietrze mnie niesamowicie orzeźwiło. Z wielkim uśmiechem podbiegłam do bruneta, który stał parę metrów ode mnie pytając jak mu się podobał koncert.
- Było świetnie, najlepszy koncert na jakim byłem - odparł jednomyślnie Eun Woo.
- A tak właściwie która jest już godzina? - zapytałam, gdyż straciłam całkiem poczucie czasu.
Chłopak spojrzał na telefon i z przerażonym spojrzeniem odwrócił się do mnie. Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął biec, a ja biegłam za nim. Powiedział mi, że zostało półtorej godziny do ciszy nocnej w hotelu, po której mieliśmy już wszyscy być w pokojach. Musieliśmy się spieszyć, gdyż inaczej nauczycielka odkryłaby, że poszliśmy na koncert i mielibyśmy problemy. Kiedy Eun Woo biegł przede mną trzymając moją dłoń poczułam jak męski jest. Jego silny lecz zarazem delikatny uścisk dłoni, który sprawiał, że czułam się bezpieczna, jak i uczucie, że mogłabym tak biec z nim bez końca.
- No chyba mi odbiło - pomyślałam odsuwając od siebie te myśli, wiedząc, że to absurd.
Jednak jak by na to nie patrzyć podobał mi się taki Eun Woo. Opiekuńczy, zawsze będący przy mnie...Nagle chłopak zaczął machać drugą ręką biegnąc ku autobusowi. Po spostrzeżeniu, że zaraz odjedzie pośpieszyłam się i w ostatniej chwili kierowca nas zauważył i pozwolił wsiąść. Zdyszani podreptaliśmy na tył pojazdu by zająć miejsca. Usiadłam od okna, a Eun Woo obok mnie. Oparł się o fotel i westchnął mówiąc, że dzisiejszy dzień był świetny ale zarazem i męczący. Zmęczenie od razu mogłam wyczytać z jego twarzy. Jego brązowe oczy co jakiś czas się zamykały aż po paru minutach całkiem usnął. Jego głowa lekko kiwała się na dół. Widząc ten dość zabawny widok dotknęłam dłonią jego policzka i lekko przechyliłam jego głowę na moje ramię, by tam spokojnie odpoczął. A ja sama założyłam słuchawki, gdyż czekała nas jeszcze długa podróż powrotna do hotelu. Ze śpiącym Eun Woo na ramieniu podziwiałam nocne Busan, które imponowało mi tak samo jak i Seul. Co jakiś czas na szybie pokazywało mi się odbicie Eun Woo. Postanowiłam mu zrobić psikusa i wyjęłam jego telefon i po odblokowaniu zrobiłam nam zdjęcie. On oparty o moje ramię śpiący jak dziecko, a ja z uśmiechem od ucha do ucha pokazującą palcami azjatycki znak V. Pełna satysfakcji ustawiłam to jako jego tapetę po czym jakby nigdy nic odłożyłam telefon na miejsce. Nie minęło kilka minut, a ja szturchnęłam lekko go w ramię, żeby wstał, gdyż mieliśmy zaraz wysiąść. Po opuszczeniu autobusu spacerem poszliśmy w stronę naszego hotelu mijając pobliską dzielnicę pełną tamtejszych artystów, jedni śpiewali, drudzy tańczyli. Zahipnotyzowana tą atmosferą przystanęłam przy tłumie obserwującym dwójkę dziewczyn. Byłam pełna podziwu ich talentu tanecznego. Tą błogą atmosferę niestety przerwał piorun i fala deszczu. W jednej chwili spłynęło na mnie tysiące zimnych kropel. To dopiero nazywa się zimny prysznic. Szybko wraz z Eun Woo podbiegliśmy do witryny jednego ze sklepów z ceramiką. Jedynie tam dach wystawał na tyle by nas przykryć. Czekaliśmy tam przez pewien czas jednak nie zapowiadało się by szybko przeszło. Lekko wystawiłam swoją dłoń na deszcz czując jak krople delikatnie muskały moją skórę. Było to dziwne ale zarazem przyjemne uczucie, które sprawiło, że inaczej zaczęłam postrzegać deszcz. Nie był on smutny, czy przynosił nieszczęście. Był magiczny. Potrafił zahipnotyzować swoimi odgłosami, jak i tajemniczością.
- Pójdę kupić jakiś parasol, poczekaj tutaj - przerwał ciszę Eun Woo wybiegając spod sklepu.
Widziałam jedynie jak znikał w falach deszczu. Rozejrzałam się wokół, gdyż coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Kilkanaście metrów dalej zobaczyłam Se Huna, który dość mocno kłócił się z jakąś dziewczyną.
- Yu Ri?! - odparłam zaskoczona przyglądając się twarzy nieznajomej. - Co oni robią razem?
Nie wiedziałam co o tym myśleć, więc postanowiłam podejść trochę bliżej w nadziei, że dowiem się o co chodzi. Nienawidziłam Yu Ri więc dziwiło mnie to co ona robi z takim miłym chłopakiem jak Se Hun. Jednak z każdym krokiem zaczynałam zmieniać swoje zdanie o nim. Na własne oczy widziałam jak w deszczu kłócili się. On zły na nią chwycił ją za nadgarstek zatrzymując ją przy sobie. Ona natomiast drastycznie go uderzyła w twarz. Na ten widok aż podskoczyłam. Dzieliło mnie od nich pięć metrów. Stałam teraz za jednym z drzew, chciałam podejść bliżej, jednak to co nagle usłyszałam zmroziło mnie. Nie mogłam się dalej ruszyć.
- Ile jeszcze mam to ciągnąć?! - zapytał podenerwowany chłopak.
- Aż wyciągniesz coś z So Ah co pozwoli mi ją załatwić na dobre! - krzyknęła blondynka. - To było twoje zadanie od samego początku, więc przestań się z nią spoufalać!
- Nigdy nic takiego nie robiłem! Nawet nie wiesz jak wnerwiająca potrafi być. Wystarczy parę słówek, a ona już leci z otwartymi ramionami - zaśmiał się głosem którego nie znałam jak dotąd.
- Ile jeszcze mam udawać, że ją lubię?! Też już mam dość! - dodał chłopak ze wściekłym wzrokiem patrząc na Yu Ri.
Nie wytrzymałam już. Podbiegłam do chłopaka i chwyciłam go za ramie i najmocniej jak mogłam spoliczkowałam. Byłam szczęśliwa, że padało, gdyż dzięki temu nie było widać moich łez. Se Hun odwrócił twarz ku Yu Ri, która była skołowana tak jak i on. Widziałam, że nie wiedzieli jak to wyjaśnić. Jednak nawet nie mieli co tłumaczyć, ja już znałam prawdę.
- Jesteście warci siebie! Jak śmieliście mnie tak okłamać! - krzyknęłam na cały głos ociekając deszczem.
Czułam jakbym płonęła. Mój oddech drastycznie przyśpieszył, a ja zaczęłam na nich krzyczeć bez opamiętania. Nie pamiętam nawet co dokładnie im powiedziałam, ze względu na szok tego co odkryłam. Po chwili jednak wróciły mi zmysły. Podeszłam dwa kroki do Yu Ri, która była przerażona widząc moje drugie obliczę. Moje oczy emanowały aurę, którą jeszcze nikt pośród nich nie widział. Jednym ruchem chwyciłam ją za koszulę i przyciągnęłam ku sobie. Zauważyłam na jej twarzy zdenerwowanie co jeszcze bardziej mnie podekscytowało. Wiedziałam, że nie muszę się już ukrywać z moim drugim obliczem. W końcu to oni je wywołali na własne życzenie. Trzymając tak Yu Ri zbliżyłam do niej i szepnęłam jej dwa słowa do ucha.
- Zniszczę cię...
Pierwszy raz zobaczyłam na jej twarzy przerażenie. Po tym odepchnęłam ją od siebie co poskutkowało tym, że wleciała w pobliską kałuże. Jeszcze raz rzuciłam w stronę Se Huna zabójcze spojrzenie mogące ściąć go o głowę po czym odeszłam. Kilkanaście metrów dalej nie widziałam już tych dwoje, jednak wciąż to co usłyszałam brzmiało w moich uszach. Cała zapłakana próbowałam wytrzeć łzy, jednak to nic nie dawało i tylko spotęgowało mój smutek. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu oraz ujrzałam nad sobą parasol blokujący krople deszczu.
- Widziałem co się stało... -zaczął Eun Woo dość smętnie.
Ja jednak szybko mu przerwałam.
- Nie chcę, żebyś widział jak płaczę- odparłam próbując wciąż być silną.
Eun Woo jednak wiedział czego potrzebowałam. Mocno mnie do siebie przytulił upuszczając przy tym parasol na ziemię.
- Dziękuję- szepnęłam wciąż w niego wtulona.
- Cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi... - dodałam próbując zapomnieć o tym co mnie spotkało.
- Tak...przyjaciółmi...
Koniec Rozdziału VI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz