sobota, 11 sierpnia 2018

Smoczy Tron Rozdział XIV




Su Jin z niepokojem chwyciła się za szyję. Ledwo mogła przełknąć ślinę przez tą sytuację.
- Tak traktujesz swojego gościa?
- Często zmieniam zdanie - odparł pokazując gestem by weszła na słup.
- Co za głupcy, nawet nie wiedzą, że chodzenie po linie to część mojego życia... - pomyślała z lekką pogardą wchodząc po drewnianej drabinie. Kiedy znalazła się już na górze mogła ujrzeć pewne siebie miny Jong Mina i jego znajomych.
- W takim razie to specjalnie dla ciebie - odpowiedziała Su Jin mrugając do chłopaka.
Po tym wzięła głęboki wdech, weszła na linę jakby nigdy nic . Podskoczyła do góry robiąc przy tym szpagat bezpiecznie potem lądując. Następnie schyliła się i zrobiła fikołka po czym usiadła na linię i rozbujała ją jak huśtawkę. Po chwili z satysfakcją uśmiechnęła się i zeskoczyła na sam dół wykonując w powietrzu jeszcze jeden obrót bezpiecznie lądując przed Jong Minem wciąż mającym otwartą buzię z wrażenia.
- Chyba dzisiaj mnie nie zetniesz o głowę - szepnęła mu na ucho.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jong Min nie mógł ukryć swojego zaskoczenia. Od razu spojrzał na dziewczynę pytającym wzrokiem po czym wreszcie zdołał zadać pytanie, które chodziło mu po głowie.
- Surin, gdzie się tego nauczyłaś?
- O cholera zapomniałam, że udaję amnezję... - pomyślała przerażona Su Jin. - Eh.. sama nie wiem...
Ich rozmowę obserwowała wysoka szatynka stojąca za rogiem placu. Po jej minie było można sądzić, że nie podoba jej się wizyta Surin, więc zakaszlała i dumnym krokiem podeszła do rozmawiających. Su Jin słysząc czyjeś kroki odwróciła się. Zobaczyła przed sobą bladą dziewczynę o brązowych oczach wchodzących w zieleń. Jej włosy były delikatnie kręcone przy końcach, a jej wyglądu dopełniała czerwona suknia z jedwabiu przystrojona rubinową biżuterią. Su Jin nie wiedziała z kim ma do czynienia, jednak oszacowała to po wyglądzie i szybko się ukłoniła.
- Kim jest twój gość? - zapytała pewna siebie dziewiętnastolatka.
- Nazywa się Surin, wyłowiłem ją z wody - opisał Su Jin dziewczynie.
- Surin poznaj Nawetari, jest ona córką premier Meiko - dodał.
- Zapomniałeś jeszcze wspomnieć, że jestem twoją narzeczoną - podkreśliła patrząc ostrym spojrzeniem na Su Jin.
- Miło cię poznać...- wydusiła z siebie cyrkówka nie chcąc wyjść na pozbawioną manier.
- Moja matka wzywa nas do siebie - wyjaśniła Nawetari biorąc Jong Mina za rękę.
Po chwili odeszli zostawiając Su Jin wraz z przyjaciółmi chłopaka.
Chcieli odezwać się do siostry Sung Sana, jednak zanim zdołali jej już nie było. Wróciła ona do swojej komnaty, gdzie spotkała ponownie Ahenę. Usiadła przy stolę myśląc o tym, że ta rozpuszczona Japonka pokrzyżuję jej plany.
- Mogłabyś mi opowiedzieć trochę o Jong Minie?- poprosiła tłumacząc, że chcę poznać swojego wybawcę.
Ahena podeszła bliżej do cyrkówki i zaczęła opowiadać o chłopaku. Dziewczyna dowiedziała się, że uwielbia on strzelać z łuku i jeździć na polowania. Nie cierpi przegrywać i gdy ktoś podważa jego siłę i zdolności. Jak i niezbyt przepada za Nawetari, więc chowa się przed nią w całym pałacu.
- Jak widać dzisiaj jej nie uciekł - zaśmiała się lekko ciemnoskóra dziewczyna.
- Dlaczego więc są zaręczeni?
- Z tego co wiem to wszystko sprawka premier Meiko, chce by jej córka i Jong Min zasiedli na tronie wykonując jej rozkazy...
- Czemu niby sama nie zasiądzie na tronie było by to prostsze....- westchnęła Su Jin.
- Chodzi o politykę... - wyjaśniła najprościej szatynka.
Su Jin pomyślała o tym co usłyszała i zrozumiała postępowanie Meiko. Jeśli sama by zasiadła na tronie byłoby to zagarnięcie władzy dla siebie i rozpętanie rewolucji. Japońska rodzina królewska zrobiła by z tego również zdradę, a tak Jong Min weźmie całą winę na siebie i to on będzie odpowiedzialny za obalenie Ha Ny.
Przez większość dnia Su Jin nudziła się w pałacu, próbowała wymyślić jakiś plan, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Postanowiła się rozejrzeć po terytorium wroga, więc wraz z Aheną udała się na spacer. Po kilkunastu minutach doszła do koszar, gdzie były ustawione cele do których strzelał z łuku Jong Min.
- To moja szansa! - pomyślała od razu.
Po zobaczeniu jak strzała ląduje w samej dziesiątce zaczęła klaskać udając zdumioną. Jong Min odwrócił wzrok ku niej i kazał jej podejść bliżej.
- Już wszystko z tobą w porządku? - zapytał dla pewności biorąc kolejną strzałę.
- Tak, jednak wciąż nic nie pamiętam... - odparła. - Martwi mnie to...
- Chcesz spróbować? - zapytał podając jej łuk.
Jong Min chciał by oderwała się od złych myśli i się uśmiechnęła. Chwycił ją lekko za ramie przysuwając ku sobie. Napiął cięciwę łuku i trzymając dłonie Surin wycelowali razem w środek tarczy. Strzała przedarła się w jednej chwili na drugą stronę i wbiła się w ósemkę. Su Jin zaskoczona wynikiem uśmiechnęła się szczęśliwa do Jong Mina, a on odwzajemnił ten uśmiech. Jego czarne włosy odbijały blask zachodzącego słońca, przez co wyglądał naprawdę majestatycznie, lecz zarazem i słodko. Su Jin było trudno uwierzyć, że ich wrogiem może być ktoś taki. Wydawał się jej naprawdę sympatyczny. Po chwili znowu odezwał się głos Nawetari. Nie wiadomo skąd się nagle pojawiła. Była niczym duch. Wszystko słyszała i widziała. Podejrzanym wzrokiem zmierzyła Su Jin po czym lekko przytuliła się do ramienia Jong Mina.
- Może zabierzemy jutro naszego gościa na polowanie? Pewnie nudzi się jej w pałacu - zasugerowała tajemniczo miłym tonem szatynka.
- Czemu mamy to robić dla niej, nie jest nawet z rodziny szlacheckiej... - westchnął.
- Czyżby przyszły władca bał się przegrania z takim sługa jak ja? - zachichotała Su Jin.
Jong Min od razu spoważniał. Cyrkówka chciała mu się odgryźć za to, że uważa ją za nic nie znaczącą skoro nie pochodzi z rodziny szlacheckiej.
- A zdziwiłbyś się - pomyślała wkurzona.
- Nie zapominaj do kogo mówisz, nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi tylko przyszłymi władcami! - podkreślił swoje oburzenie Jong Min. - Mam cię skazać za obrazę majestatu?!
- Wybacz swojej słudze - odpowiedziała zgryźliwie wycofując się.
- Jutro o piątej rano jedziemy na polowanie! - zakomunikował wszystkim, nie chciał bowiem by ktoś uważał go za słabeusza.
 Po paru minutach on wraz z przyjaciółmi przechadzali się po pałacu, a Nawetari zadowolona wróciła do komnaty.
- Ma charakterek - zaśmiał się jeden z mężczyzn.
- Jak mogła być tak bezczelna... - odparł zły na cyrkówkę Jong Min.
- Z tego co się orientuję to by pierwsze ją obraziłeś mówiąc, że nie ma sensu nic organizować, bo jest biedna - przypomniał inny.
Jong Min od razu się zmieszał. Próbował jakoś bronić swojego zdania, jednak nie można było ukryć, że przyjaciele chłopaka byli po stronie cyrkówki, która od samego przybycia do pałacu zadziwia ich wszystkich.
- Jest w moim typie - powiedział chłopak w zielonej szacie mający włosy związane w krótkiego kucyka.
- Nie można powiedzieć, że jest brzydka - podkreślił drugi.
- Wszyscy powariowaliście! - krzyknął oburzony Jong Min zatrzaskując drzwi do swojej komnaty.
W tym czasie Ha Na wraz z kompanami miała postój nad wielkim jeziorem oddalonym dzień drogi od kryjówki Oh Mi Ran. Siedząc przy ognisku Ha Na obserwowała bawiące się płomienie, jak i słuchała dźwięków lasu. Zrelaksowana dotknęła swojego brzucha myśląc o dziecku.
- Musisz być silna i wytrzymać. Obiecuję, że gdy walki się skończą zadbam o ciebie i nadrobię stracony czas... - pomyślała w głębi serca.
Po chwili poczuła czyjś dotyk na ramieniu, był to Sung San, który widział zadumaną Ha Nę, więc podszedł zmartwiony.
- Martwisz się o dziecko? - zapytał troskliwie.
- Ma już cztery miesiące i zaczęło być widoczne...
- Więc może pomyślimy o imieniu? - uśmiechnął się Sung San próbując pocieszyć dziewczynę.
- Masz jakieś propozycję?
- Co powiesz na Ha San dla chłopca, a Suna dla dziewczynki? - zapytał ciekawy o opinie.
- Połączyłeś części naszych imion?- zapytała zdziwiona.
- Pasuje świetnie! - odparła całując generała w policzek.
Sung San zauważył, że Seung Ho podszedł do nich, więc wiedząc, że chcą porozmawiać odszedł na wartę koło lasu. Brat dziewczyny wciąż był zszokowany całą tą sytuacją, więc chciał na spokojnie porozmawiać z siostrą. Ha Na jednak uprzedziła go w pytaniach, gdyż była ciekawa tego co się działo z nim zanim się spotkali. Chłopak opowiedział jej, że z pożaru w pałacu uratowała go służąca Dam, która działała dla Plemienia Czerwonego Pół Księżyca jeszcze za czasów Ayushidary i wyprowadziła go podziemnymi korytarzami wprost do lasu skąd udali się do kryjówki plemienia. Wyjaśnił, że to właśnie tam dorastał i tam nauczył się walczyć jak i poprzysiągł zemstę.
- Jednak dlaczego wziąłeś mnie za wspólnika Meiko?
- Podczas pożaru całe nasze rodzeństwo zginęło, a podczas ucieczki widziałem jak Minister Oh z Na Ri wychodzili z twojej komnaty, więc myślałem, że zginęłaś... - próbował wytłumaczyć całą tą historię.
- Kiedy odzyskałaś tron nie mogłem uwierzyć, że mogłaś przeżyć, gdyż widziałem na własne oczy jak pałac płonie i sam ledwo zdążyłem uciec, do tego nagłe pojawienie się prawdziwej Na Ri, znaczy Hye Ri...wydawało mi się to dziwne. Wierzyłem, że moja siostra zginęła tamtego dnia wraz z rodzicami i rodzeństwem.
Ha Na słysząc tą historię mocno objęła chłopaka i przytuliła do siebie. Po chwili spostrzegła ich również Hye Ri, więc dołączyła do rozmowy, gdyż w końcu to właśnie o ich trójcę rozmawiali. O ostatnich dziedzicach smoczej dynastii.
Nie minęła godzina, a oni wciąż rozmawiali wspominając stare czasy. Niestety Hye Ri słysząc niektóre historię poczuła chłód i smutek w sercu. Przez swoje zniknięcie tyle ją ominęło co bardzo ją bolało. Chciałaby przytulić rodziców i powiedzieć "Wróciłam" jednak wiedziała, że to niemożliwe. Ha Na i Seung Ho zauważyli jej smutek, więc zmienili temat. Ha Na opowiedziała im o tym, że wybrali z Sung Sanem już imię dla dziecka. Po chwili ich rozmowę przerwał sygnał Sung Sana, że ktoś wyraźnie nadchodzi od strony lasu. Wszyscy poderwali się na równe nogi i chwycili miecze. Szykując się na walkę wypatrywali wroga w ciemności lasu. Nagle z cienia wyszła czarnowłosa dziewczyna z kapturem na głowie oraz dwóch wysokich mężczyzn. Widząc uzbrojonych wokół siebie ludzi kierujących ostrza w ich stronę podnieśli ręce w geście niewinności.
- Tak to się wita przyjaciół! - powiedział naburmuszony mężczyzna zdejmując kaptur.
- Se Hyun! - krzyknęła Hye Ri podbiegając do niego.
- Dawno się nie widzieliśmy - odparł delikatnie głaszcząc ją po ciemnych włosach.
W jednej chwili Hye Ri chwyciła za nadgarstek owej ręki i wywinęła ją w druga stronę sprawiając, że przeszył on ciało chłopaka kładąc go na kolana.
- Naprawdę za tym tęskniłem - zaśmiał się prosząc już by puściła.
- A nie za Hye Ri? - droczył się z nim Yi Han.
Siostra cesarzowej od razu dostała rumieńców słysząc coś takiego, więc zagadkowo spojrzała na leżącego na ziemi Se Hyuna.
- A ty jesteś Kikyo? - zapytała Ha Na widząc czarnowłosą dziewczynę po środku.
Japonka ukłoniła się cesarzowej i z lekkim uśmiechem wyjaśniła, że przyjęła jej propozycję. Chciała zemścić się na Meiko i rodzinie Cesarskiej w Japonii.
Ha Na słysząc to od razu poczuła, że wracają jej siły. Wreszcie wszystko szło po jej myśli. Mieli już Yi Hana i Kikyo teraz tylko czas nadszedł na Plemię.
Stwierdziła, że jest już i tak zbyt późno by opowiedzieć o planie, więc zaproponowała by wszyscy odpoczęli, gdyż w końcu czekała ich długa droga.
Większość z nich zbierała się do spania, gdy Se Hyun postanowił odpocząć przy ognisku. Zmęczony patrzył w płomień i na iskry które co jakiś czas unosiły się w powietrzu. Nadszedł czas za wartę Hye Ri, więc podążyła ona do ogniska, gdzie miała spędzić kolejne trzy godziny pilnując okolicy. Idąc po trawie pokrytej rosą czuła jak jej buty przemakają, więc usiadła na pniu obok chłopaka prostując nogi by rosa odparowała.
- Widzę, że dużo się zdarzyło pod naszą nieobecność - zaczął temat Se Hyun.
- Okazało się, ż Seung Ho jest naszym bratem...
- Naprawdę?! - dopytał zszokowany dziwnością ich rodziny. - Musisz być szczęśliwa, bo w przeciwieństwie do mnie znowu masz rodzinę którą chcesz chronić...
- Przecież też masz rodzinę w Goryeo...
- Mój brat mnie nienawidzi, a rodzice nawet nie wiem czy żyją - westchnął przypominając sobie stare czasy.
Hye Ri dopiero teraz zrozumiała, że nie tylko ona ma ciężko. Oni też mają swoje historię o których trudno im opowiadać.
- Jednak jesteście nietypowym rodzeństwem, ty dorastałaś wśród piratów, Ha Na pośród rozbójników, a Seung Ho z tajnymi wojownikami cesarza - zaśmiał się brunet.
- Rzeczywiście, jesteśmy oryginalni - zawtórowała mu.
Po chwili zmienili jednak temat na Kikyo. Hye Ri stwierdziła, że jest ona naprawdę piękna, więc pewnie Se Hyun musiał się cieszyć widząc taką piękność i dbając o nią przez cały czas.
- Dla mnie jedynie jedna osoba jest pięknością, a jest nią ta za którą najbardziej tęskniłem... - odparł miłym głosem zamykając oczy i opierając głowę o ramię dziewczyny.
Ciało Hye Ri od razu zesztywniało, gdy poczuła jak Se Hyun opiera się o nią by chwilę odpocząć. Do tego jeszcze zaskakujące wyznanie chłopaka.
- Chodziło mu o mnie?! - pomyślała nie dowierzając.
Normalnie od razu odsunęła by się od niego po tym jak jej dotknął, jednak teraz stwierdziła, że nawet jej to nie przeszkadza, więc w ciszy pozwoliła mu odpocząć po ciężkiej misji...

Koniec Rozdziału XIV

Jakie paringi najbardziej lubicie w opowiadaniu ? ^^  Jeśli odpowiecie w komentarzu postaram dodać więcej scen z tymi osobami ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz