Wczoraj u mnie w klasie było naprawdę zabawnie, możecie się spytać czemu w tym poście to wyjaśnię ;)
Na początek przyniosłam do szkoły słodycze, które dostałam z różnych części Azji.
Dzięki: Eun Seong- Korea Południowa, Chung- Taiwan, Hiroka- Japonia
Na pierwszy ogień poszły krakersy z Taiwanu:
Są to krakersy z morskim pieprzem o smaku lekko pikantnym - pisze tak na opakowaniu...
Ale żeby nie było próbowało ich trochę, a może i dużo osób i każdy miał pozytywne zdanie o tych krakersach. Najbardziej rozśmieszyło mnie jak kilka osób próbowało tego i mówiły, że nie jest ostre i po tym pewna dziewczyna zdecydowała się tego spróbować, aż odskoczyła takie to było dla niej ostre, ale potem chciała więcej XD. Ta scenka była prześmieszna :D
Według mnie są to oryginalne krakersy haha, ale za to bardzo dobre, cała moja klasa chciała więcej, no a tu tylko jedno opakowanie...
Na drugi ogień idzie przysmak z Japonii:
Są to dwu smakowe małe żelki w kształcie połówki cytryny. Według opakowania lekko kwaśny....
Oto przed wami jest jak to moi koledzy określili " Chiński Domestos do jedzenia" Zgadzam się z tą opinią. W pierwszych sekundach nawet nie czuć, że jest kwaśne, ale po kilku sekundach, gdy rozpuści się biały proszek na żelkach robią się one zabójczo kwaśne. Ale po jakiejś minucie poczucie tego smaku znika i pojawia się lekko owocowy smak. Najdziwniejsze jest to, że po rozpuszczeniu tego proszku smakowało to bardziej jak inne owoce niż cytryny...
A żeby było ciekawiej to poczęstowaliśmy dwie nauczycielki tym ich reakcja była zabójcza :D
Kolejny smakołyk to Coris Gwizdkowe Cukierki ;(
Niestety nie sprawdziłam zastosowania tych cukierków przed rozdaniem.... W szkole trudziliśmy się i próbowaliśmy ogarnąć o co chodzi w tych cukierkach, ponieważ dołączone do nich jest małe pudełeczko z takim jakby uchwytem.... Więc teraz przyznam, że jesteśmy geniuszami, ponieważ teraz je sprawdziłam i to była zabawka do jedzenia >.<
Trzeba była wsadzić to do buzi i spróbować przez to gwizdać, a wtedy wydawałby ten cukierek różne dźwięki...i dopiero potem je zjeść.... A my to od razu zjedliśmy T.T
Ale co do smaku zgadzam się z kolegami smakowały jak normalne polskie cukrowe cukierki.
Kolejnym smakołykiem są gumy Puccho ;d
Powiem szczerzę, że to co moi koledzy opowiadali mi po zjedzeniu tego zdziwiło mnie. Dla jednego smakowały one piwem-winem..... drugim winogronami-wiśniami, a inni mówili, że czuli smak żurawinowy.....I teraz waz zdziwię, wydaje mi się, ale nie jestem pewna, że są to gumy o podwójnych smakach. Czyli na początku jest jeden smak, a potem zjawia się też drugi. Wszyscy stwierdzali, że gumy były dobre i miały ciekawe smaki.
Teraz pora na słodycze z Korei Południowej :)
To już pewnie znacie, bo pojawiło się u mnie na blogu, są to żelki o smaku bananowym.
Wszystkie osoby które tego próbowały stwierdzały, że smak jest wyjątkowo dobry. Problem był tylko z próbowaniem tego, bo wszyscy jedliśmy to na lekcji...
Intensywny smak, słodziutki i bardzo dobry, wszyscy chcieli więcej haha
A to jest ostatni nasz smakołyk była to niby tortilla na ostro.......
Niestety większość w tym się nie zgadza, ponieważ tutaj pojawiło się kolejne stwierdzenie moich znajomych:
Co ty mi za jedzenie dla ryb dałaś?!
Tak to prawda smak ohydny nikt chyba tego nie zjadł do końca....By zamaskować smak tego czegoś wszyscy pili ile mogli....
Najlepsze jest to, że zalatuje to rybą i smak ukazuje się po 5 sekundach. Ja i jeszcze dwie osoby próbowaliśmy namówić moją koleżankę do zjedzenia trochę tego bo nie wiedziała jak to smakuje. Ale inni jej to odradzali, więc w końcu jeden chłopak się wkurzył i sam zjadł fragment 5x5 i mówi:
- I co chcecie bardzo dobre.....
wtedy odliczaliśmy 5 sekund, po tym czasie zmienił zdanie na to:
- Co to do cholery jest !!!
I tak się skończyło nasze próbowanie słodyczy :)
Lecz za niedługo będzie kolejny post, ponieważ w drodze do mnie są 2 paczki z Korei Południowej ;d
Oh będziemy jeść! XD