piątek, 6 sierpnia 2021

Kingdom: Ashin of the North [RECENZJA]

 


Streszczenie:


Ah Shin to młoda dziewczynka z plemienia zamieszkującego przy granicy z Pajeami. Napotyka ona w lesie fioletowy kwiat, który po zjedzeniu pozwala przywrócić zmarłe osoby do życia. Pewnego dnia, gdy na jaw wychodzi, że w lesie giną ludzie z innego kraju, nie chcąc, by wybuchły nieporozumienia, jak i najazd z ich strony władze postanawiają zatuszować te morderstwa. Niestety jak się okazuje, nic nie jest takie proste, jak się wydaje, a w Joseon fioletowy kwiat zaczął pustoszyć nie jedną okolicę, a A Shin z biegiem czasu zaczyna odkrywać prawdę za tajemniczymi morderstwami z lasu.



Kadry z filmu:













Moja opinia:


Na samym początku muszę przyznać, że nie jestem specjalistką od horrorów, nawet niezbyt za nimi przepadam, gdyż wydają mi się bardzo przesadzone i po prostu nudne. Tutaj jednak zachęciła mnie samo wystąpienie Jun Ji Hyun (Gianny Jun). Jeśli masz w planie Kingdom: Ashin of the North z tego powodu to muszę cię uprzedzić, że dopiero w ostatnich 40 min filmu możemy ujrzeć dorosłą Ah Shin zagraną przez właśnie tę aktorkę.



Pomówmy teraz o fabule. Na samym początku nie byłam pewna, o co właściwie w tym wszystkim chodzi. Tajemniczy kwiat, jakieś morderstwa i chodzącego zombie po okolicy — pomyślałam no spoko, ale co dalej?
Sam pomysł na walkę między Joseon i Pajeami przyznam, że wydawał się ciekawy tak jak i jej prezentacja w filmie. Cieszyło mnie na pewno to, że nie było to w takim typowo koreańskim stylu jak historyczne dramy, gdzie mamy po prostu wszystko robione pod publikę: słodko, uroczo i czasami mało prawdziwie. Tutaj natomiast zaprezentowano nam mocną fabułę, ciekawą grę aktorską i niestety też mieszane odczucia.
Pomimo nawet tego, że wielce chwalę obydwie odegrane rolę Ah Shin, to niestety rozczarowałam się końcówką. Liczyłam na coś więcej. Robienie z dziewczyny końcowej mścicielki, która zabija bez skrupułów i panuje nad życiem i śmiercią, nie było moim wielkim marzeniem w tym filmie. Można było zaprezentować dużo w tej fabule, jak jakieś pakty z Pajeami, walki, sam pomysł na śledzenie ich obozu przez Ah Shin mógł być lepiej przedstawiony lub mogli pociągnąć to trochę dalej. Wtedy jednak może zbytnio bajkowo by to wyszło, no wiecie w stylu kdram. No cóż, to mimo wszystko tylko moje preferencje i ewentualne poprawki.


Jest jedna ważna rzecz, o której po prostu muszę zawrzeć w tej recenzji. Byłam w totalnym szoku już po pierwszych minutach tego filmu z powodu rewelacyjnego nagrania ujęć, jak i samego klimatu. Powiem szczerze, że kiedy włączycie tę produkcję, to Ah Shin, jak i jej świat was pochłonie na tyle, że nie będziecie mogli zapomnieć tego magicznego, a zarazem hipnotyzującego klimatu. Na pewno miało to coś w sobie i od dzisiaj ogłaszam, że chyba zostałam fanką reżysera tej produkcji.
Na sam koniec co mogę powiedzieć, była to ciekawa pozycja od Netflixa, której na pewno nie żałuję, lecz też nie mam odczucia, by do niej kiedyś wracać. Jeśli lubicie takie klimaty lub po prostu chcielibyście coś mocniejszego, to zapraszam, lecz bez rewelacji jak dla mnie.

Moja ocena: 6/10
Gatunek: Dramat, Horror
Czas trwania:  1 godz. 33 min
Rok wydania: 2021

Trailer:




W rolach głównych: 



Kim Si Ah jako młoda Ah Shin


Jun Ji Hyun jako dorosła Ah Shin


Pamiętajcie o wspieraniu tego bloga na Facebooku pozostawiając "like" :) 
Posty we wtorek i piątek <-- recenzje 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz