niedziela, 4 września 2016

Nieznana Cesarzowa Ha Na Rozdział XXII




Kapitan piratów całą drogę powrotną zastanawiała się nad słowami Ha Ny. Nawet nie spostrzegła, gdy doszła już do wioski pirackiej. Weszła do domu z bambusa i położyła się na łóżku, wtedy do jej pokoju wpadł zaniepokojony ojciec dziewczyny.
- Coś ty zrobiła?! Jak mogłaś ich oddać tubylcom.... - krzyczy stary pirat.
Hye Ri nie miała pojęcia czemu jej ojciec tak się zachowywał, lecz po chwili obydwoje się uspokoili. Stary pirat wyjął ze swoich ubrań naszyjnik Ha Ny, który zabrał jej, gdy spała przywiązana do słupa.
- Ten naszyjnik jest podobny do mojego - mówi zdziwiona Hye Ri.
Dziewczyna zdjęła z szyi swój naszyjnik, który wcześniej jak jej nie było odłożył na miejsce jej ojciec. Wzięła go do ręki, a potem wzięła naszyjnik, który trzymał jej ojciec. Hye Ri przystawiła je do siebie i naszyjniki razem zbudowały całość. Przedstawiały on pełnie księżyca z rubinem na środku. Księżniczka piratów widząc to nagle poczuła zawroty głowy. Wiele obrazów i głosy ludzi nagle powrócił jej do głowy. Odzyskała swoje wspomnienia z dzieciństwa...
- Skąd masz ten naszyjnik?- pyta zdezorientowana dziewczyna.
- Należy on do Ha Ny, twojej siostry, którą właśnie oddałaś w ofierze tubylcom...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po tych słowach Hye Ri zaniemówiła, teraz wszystko stawało się dla niej jasne. O tym mówiła Ha Na, kiedy ją uratowała... Dziewczyna szybko wybiegła z kryjówki zabierając ze sobą większość piratów z wioski, gdyż najwyraźniej rozegra się tej nocy walka na śmierć i życie. Cała grupa piratów biegła przez las, by tylko zdążyć przed zabiciem Ha Ny i reszty. Hye Ri podczas drogi wszystko wytłumaczyła towarzyszą, nawet to, że jest ona starszą siostrą Ha Ny.
W tym czasie kapłan już przygotowywał obrzędy przed zabiciem złożonych ofiar od piratów. Jak na razie wszystkich zamknęli w klatkach z kości. Ha Na leżała na ziemi, a Sung San próbował zdiagnozować ranę, na szczęście cięcie nie było bardzo poważne, więc nie zagrażało życiu, ponieważ nie było bardzo głębokie. Tae San, który siedział w koncie klatki zerkał niepewnie i tajemniczo na pozostałą trójkę. Se Hyun mimo iż był zmartwiony całą sytuacją to próbował myśleć trzeźwo i obserwował strażników, którzy ich pilnowali, penetrował każdy ich ruch.
- Co teraz robimy?- pyta Se Hyun reszty.
Zapadła cisza, jak na razie nikt nie miał pomysłu, a czasu im się kończył....
Po chwili jednak odezwał się Sung San do Se Hyuna.
- Sprawdź jak działa ta klatka z kości, może będzie można ją otworzyć- rozkazuje chłopakowi.
Se Hyun podszedł do kłódki i uważnie ją zbadał, kiedy strażnicy nie patrzyli próbował domyślić się jak ona działa. Po kilku minutach pracy rozszyfrował to. Sung San od razu zebrał całą trójkę razem, oprócz Tae Sana, któremu już nie ufali i wytłumaczył im jaki jest plan. Pierwszą ważną rzeczą było odzyskanie broni, która znajdowała się gdzieś w obozie tubylców.
- Ha Na dasz radę?- pyta troskliwym głosem generał.
- Tak!- stwierdza pewnie dziewczyna.
Ha Na mimo tego, że dalej odczuwała ranne na jej brzuchu, to i tak wiedziała, że da radę, gdyż nie takie sytuacje już musiała przejść w życiu. Teraz tylko cała trójka czekała na jakiś odpowiedni moment żeby wyjść. W końcu jeden ze strażników udał się do pomocy kapłanowi, który zwołał większość tubylców do pomocy. Pozostał jeden strażnik. Se Hyun podszedł cicho do kłódki i po kilku ruchach jego reki kłódka otworzyła się. Delikatnie otworzył drzwi. Po kolei Se Hyun, potem Sung San, a na końcu Ha Na szli krok w krok obok klatki, by zniknąć w cieniu. Dziewczyna kiedy wstała poczuła wielki ból, ale wiedziała, że musi dać radę, bo inaczej zginie. Kiedy wychodziła ostatnia postanowiła zrobić coś, co nawet Se Hyun i Sung San nie dopuszczali do wiadomości. Otóż powiedziała Tae Sanowi by szedł z nimi, skoro i tak wszyscy tu trafili. Kapitan zdziwiony propozycją dziewczyną na początku był podejrzliwy, lecz szybko jednak dołączył do reszty by uciec od tubylców. Chaty ludzi z wioski były zbudowane z drewna i gałęzi, więc chodzenie po dachach odpadało, gdyż od razu pewnie by się on zawalił. Dlatego też Sung San podjął decyzje by przemknąć się w cieniu do najbliższego lasu i tam się ukryć. Wszyscy go posłuchali. Jednak ich przewaga w ucieczce nie trwała długo, gdyż strażnik zorientował się, że ich nie ma i wszczął alarm przez róg. Kapłan będący koło ogniska przygotowanego na złożenie ofiar nie był tym zbytnio zadowolony. Szybko kazał złapać uciekinierów. Wszyscy tubylcy podzielili się na grupy i zaczęli poszukiwania zbiegów. Ha Na i jej towarzysze nie odeszli daleko, więc już po kilku minutach na ich drodze pojawiło się kilka mieszkańców. Sung San wraz z Se Hyunem pokonali ich walką wręcz, po czym wszyscy szybko weszli do jednego z domu, który należał do kapłana. Wszyscy przypuszczali, że tylko tam będzie ich zabrana broń. Mieli rację, w koncie chaty stały oparte o ścianę miecze i łuk Ha Ny. Każdy zabrał swoje rzeczy i był gotowy do walki. Kiedy jednak wyszli z chaty przed ich oczami ukazały się co najmniej dwa tuziny tubylców uzbrojonych we włócznie. Zaczęła się walka. Sztuki walki wszystkich z Joseon były niesamowite w kilka minut pokonali tubylców, lecz niestety z niektórymi był problem, gdyż również świetnie walczyli. Ha Za zarządziła by już stąd uciekać, bo zaraz przybędzie ich więcej. Tak też zrobili nie chowając swoich mieczy całych we krwi. W cieniu nocy przemykali się między chatami natykając się co chwile na tubylców , w końcu zdecydowali się rozdzielić, by ich jakoś zgubić. Punktem spotkania miał być most wiszący, dzielący wyspę na dwie części.
- Powodzenia! - mówi generał do towarzyszy.
Po tych słowach każdy zniknął w innym kierunku, a za każdym z nim biegło kilkunastu tubylców. W najgorszej sytuacji była Ha Na, ponieważ była ranna, chodź mimo tego nawet rana nie odbierała jej ducha walki. Miecze każdego z nich uderzały we włócznie tubylców łamiąc je.
Ha Na dzielnie walczyła, mimo że ataki tubylców nie były zgrane to jednak ich ilość dała się we znaki dziewczynie. W końcu pojawił się jeden z wysłanników kapłana, który był świetny w walczeniu włócznią, nie był on takim łatwym celem, jak inni tubylcy. W końcu Ha Na odczuła, że jej rana boli coraz bardziej przez co każdy ruch sprawia jej ból. Przez chwile nieuwagi tubylec wybił jej miecz, a ona stała się bezbronna.W końcu zaatakował ostrzem włóczni....
Znikąd nagle ktoś zablokował atak swoim mieczem. Ha Na spojrzała z ziemi na jej wybawce. Nie mogła uwierzyć była to jej siostra.... Jednym ruchem zablokowała atak włóczni.
- Szybko uciekaj!- krzyczy do dziewczyny Hye Ri.
Ha Na szybko podniosła swój miecz i udała się w stronę wiszącego mostu, nie chciała zostawiać siostry, ale wiedziała, że będąc ranną będzie dla niej tylko obciążeniem. Hye Ri dzielnie walczyła, pokonała atakujących ją tubylców i sama pobiegła za siostrą. Kiedy Ha Na dotarła do wiszącego mostu Se Hyun i Sung San walczyli nieopodal. Lecz kilkoma ruchami zakończyli walkę. Na most pierwszy wbiegł Tae San, potem Se Hyun, a za nim miała już iść Ha Na, kiedy nagle odwróciła się i zobaczyła, że przynajmniej z kilkunastu tubylców biegnie w stronę mostu.
- Odciąć liny mostu! - krzyczy biegnący kapłan za tubylcami.
Sung San widząc, że Ha Na jeszcze nie jest na drugiej stronie szybko kazał jej przejść by on mógł odciągnąć uwagę wrogów, jednak dziewczyna nie chciała słuchać i sama przygotowywała się do walki. Za Ha Ną przybiegła Hye Ri, która stanęła koło Sung Sana. Jej również nie podobało się to, ze jej siostra będzie walczyć ranna . Generał przyciągnął do siebie Ha Nę.
- Ha Na uciekaj szybko! - rozkazuje generał.
- Nie ma mowy, nie zostawię was tu samych! - krzyczy wzburzona dziewczyna.
Sung San widząc, że duża ilość tubylców jest coraz bliżej zdecydował się podjąć drastyczne kroki.
- Posłuchaj mnie teraz... Od razu cię poznałem wtedy w domu admirała. Cieszę się, że przeżyłaś... Nieciekawie ta sytuacja wygląda, więc muszę ci coś w końcu powiedzieć...- mówi stanowczo chłopak.
Ha Na była bardzo zdziwiona zachowaniem generała, kiedy usłyszała, że od początku wiedział poczuła się dość dziwnie.
Chłopak po tych słowach pocałował Ha Nę w usta...
- Kocham Cię- mówi do niej szeptem.
Zapadła cisza, Ha Na nie mogła uwierzyć w to co generał jej powiedział, mimo że była bardzo szczęśliwa to sytuacja w jakiej się znaleźli nie była sprzyjająca. Cisze przerwał Sung San.
- Se Hyun liczę teraz na ciebie!- krzyczy do chłopaka na początku mostu.
Po tym generał spojrzał jeszcze raz dziewczynie w oczy i popchnął ją w stronę Se Hyuna. Dziewczyna wpadła na niego i kiedy odwróciła się zobaczyła jak Sung San odcina liny wiszącego mostu. Kiedy liny zostały przecięte Se Hyun złapał mocno Ha Ne i trzymał się jednej z lin. Obydwoje kiedy most opadł po drugiej stronie,  wyszli na zboczę po deskach.
Ha Na nie mogła uwierzyć, że Sung San zrobił coś takiego by ją ratować. Teraz nie mogła mu pomóc, ale miała nadzieję, że chłopak przeżyje i wróci do niej by otrzymać odpowiedź na swoje wyznanie.
- Na pewno nie chciałaś iść z nimi?- pyta Sung San siostrę Ha Ny.
- Ja sprawiłam te kłopoty, więc je rozwiąże, dobra robota z odesłaniem Ha Ny, przynajmniej ona jest bezpieczna...- stwierdza dziewczyna.
Obydwoje zostali na drugim urwisku i walczyli ile sił z tubylcami, w końcu Sung San i Hye Ri wbiegli do lasu, najwyraźniej wpadli na pewien pomysł. Ha Na wróciła wraz z Se Hyunem do wioski piratów, wraz z innymi piratami, których Hye Ri odesłała wcześniej. W wiosce wszyscy opatrzyli Ha Nę i wypytywali się czy to prawda, że jest siostrą Hye Ri. Każdy z piratów chciał usłyszeć ich historię, lecz teraz bnie był czasu na to, gdyż Ha Na bardzo martwiła się o tę dwójkę co zniknęła w lesie...
Sung San i Hye Ri biegli dalej przez las, rozprawili się już z większością tubylców została im tylko świta kapłana i sam kapłan, którzy za nimi podążali. Nie mogli z nimi walczyć, gdyż piraci wierzyli, że jeśli zranią kapłana lub jego świtę to spotka ich klątwa na wyspie, dlatego też Sung San wpadł na pomysł jak ich się pozbyć nie zabijając ich własnoręcznie. Hye Ri i generał byli już nieopodal miejsca,gdzie znajdowała się wioska piratów. Wtedy widząc, że trochę zgubili tubylców zatrzymali się na chwile i rozglądnęli.
- To tam, szybko!- mówi Hye Ri prowadząc.
Tubylcy zaraz po tym, jak oni ruszyli wyskoczyli zza zakrętu i dalej gonili uciekinierów. Sung San i Hye Ri byli już nad wodospadem, którego woda świetnie oświetlała całe miejsce z powodu księżyca. Obydwoje wbiegli do jaskini, gdzie przedtem Ha Na, Se Hyun i generał się schowali. Tubylcy biegli tuż za nimi. Hye Ri z bliska już słyszała ich nawoływania, więc kazała przyspieszyć. W końcu znajdowali się prawie przy końcu jaskini, gdzie był głęboki dół na kilkanaście metrów, gdzie wpadła Ha Na i jej towarzysze. Kiedy Hye Ri dotarła tam, przed nią znajdował się ciemny dół, który idealnie kamuflował się z kamieniami na ziemi. Szybko pociągnęła Sung Sana i razem schowali się w ukrytym korytarzu kołu dołu, Tubylcy biegli za nimi nie zauważając dołu wpadli do niego. Plan Sung Sana się powiódł, pułapka była genialna. Po chwili obydwoje wyszli i zajrzeli do dołu. na samym dnie widzieli kapłana i jego świtę, którzy mieli kilkanaście metrów do wyjścia.
- Już koniec z nimi..- stwierdza Hye Ri.
- Zostawmy ich tutaj- dodaje.
Obydwoje wyszli z jaskini i byli bardzo szczęśliwi teraz skierowali się ku wioski, by wszystkim ogłosić dobre nowiny.
Ha Na siedziała przy wejściu do bambusowej chatki Hye Ri. Czekała aż obydwoje wrócą, lecz czuła, że coś się mogło stać, więc była bardzo niespokojna. Towarzystwa dotrzymywał jej Se Hyun, który próbował ją pocieszać, jednak mało to skutkowało. Po chwili obydwoje usłyszeli szelest gałęzi w lesie. Przed ich oczami ukazała się wykończona Hye Ri i Sung San. Po ich twarzach było widać, że mają już dość dzisiejszego dnia.
Kiedy Ha Na ich zobaczyła łzy, które zbierały się od jakiegoś czasu w jej oczach polały się po jej policzkach. Była szczęśliwa. Szybko podbiegła do nich cała zapłakana i rzuciła się na szyję Sung Sanowi. Chłopak jednak był tak zmęczony, że kiedy Ha Na to zrobiła stracił równowagę i razem upadli na ziemię. Hye Ri widząc to lekko zaśmiała się. Se Hyun widząc to pomyślał sobie, że mimo iż jest kapitanem piratów to potrafi być też urocza.
- Nigdy więcej nie rób czegoś takiego! - krzyczy zła na generała Ha Na.
Sung San szczęśliwy widząc taką żywiołową Ha Ne wstał i przytulił ją mocno. Gwiazdy i księżyc rozświetlały nocne niebo, zwycięstwo piratów nad tubylcami, odnalezienie się dwóch sióstr to wszystko było powodem do uczty. Ten nocy zapowiadało się w miasteczku pirackim wielkie przyjęcie...




Koniec Rozdziału XXII

Komentujcie :) 

2 komentarze:

  1. Ta powieść jest świetna czekam jeszcze na Idola. Super. Mam pytanie jak zrobiłaś że twój blog tak wygląda bo ja próbowałam wszystkiego żeby były podobnie chociaż kształty itd. I nic możesz mi powiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ciesze się, że tak uważasz ^^ Pretend Idol będzie już dzisiaj albo jutro ;) Co do bloga to wszystko programowałam w trybie zaawansowanym w CS na blogerze.

      Usuń