sobota, 11 marca 2017

Smoczy Tron Rozdział II







W ostatnim rozdziale~

W tym czasie Ha Na była w swojej komnacie wraz z Sung Sanem. Jej pokój był identyczny do tego co przygotowała dla siostry, lecz różniły się tylko kolory materiałów zwisających z sufitu.W jej przypadku były czerwone.
- Na szczęście jakoś udało się dzisiaj zająć naszych gości - stwierdziła z ulgą cesarzowa.
- To prawda. Ale to trochę dziwne, że tak wcześnie przyjechały tylko po to by odnowić sojusz... - opowiada chłopak.
- Nie słyszałeś? Mówiły, że podobno jakiś atak miał miejsce na rodzinę cesarską w Japonii, więc po prostu chcą mieć zabezpieczone i potwierdzone wsparcie jeśli coś by się wydarzyło - wytłumaczyła Ha Na.
- Atak w Japonii? O czym ty mówisz, przecież niczego takie tam nie było.... Wiedziałbym o tym, skoro byłem niedaleko tamtej granicy... - powiedział zdziwiony Sung San.
Było już późno, więc generał miał zamiar już pożegnać się z ukochaną i udać się do swojej komnaty. Mocno ja przytulił i powiedział "Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. Każda chwila bez ciebie była dla mnie bardzo trudna do zniesienia." Ha Na odwzajemniła uścisk po czym spojrzała na Sung Sana kochającym i stęsknionym wzrokiem.
- Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytała niepewnie dziewczyna nie spuszczając wzroku z chłopaka.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Następnego dnia był słoneczny poranek. Promienie słońca padały na śpiącą Ha Nę oświetlając jej jasną skórę. Leżała ona przytulona do Sung Sana. Po chwili jednak ten błogi spokój przerwał jeden z eunuchów, który stojąc za drzwiami komnaty powiedział cesarzowej, że goście już wstali. Sung San obudził się jako pierwszy, więc słysząc to co powiedział eunuch szybko obudził dziewczynę. Po zjedzeniu śniadania obydwoje poszli do sali audiencyjnej. Mieli oni omówić wraz z Meiko cały sojusz.
- Proszę, to jest sojusz, który najbardziej by nas zadowolił - powiedziała Japonka podając Ha Nie papier.
Wydawało się to dość podejrzane dziewczynie, szczególnie, że myślała, że po prostu odnowią stary sojusz, a nie będą podpisywać kolejny z nowymi warunkami. Jednak dziewczyna nie myśląc nad tym długo wzięła zwój papieru i zaczęła czytać. Wszystkie warunki wydawały się być takie same, jak te w ostatnim sojuszu, jednak kiedy cesarzowa doszła do ostatniego podpunktu zrozumiała, że jednak obydwa te papiery różnią się od siebie.
- Wspólny skarbiec znajdujący się w Kioto.....- przeczytała dziewczyna w myślach.
Ha Na teraz wszystko zrozumiała. Wiedziała, że nie może podpisać tego sojuszu, gdyż oznaczałoby to, że ktoś będzie ponad nią, gdyż władza nad skarbcem cesarskim oznaczał potęgę cesarstwa, jeśli nie będzie pod władaniem cesarzowej to automatycznie kraj będzie musiał być podległy tym osobą, które nim zarządzają oraz są we władaniu złota ze skarbca...
Cesarzowa spojrzała groźnym spojrzeniem na Meiko stojącą naprzeciwko niej.
- Nie możemy zawrzeć tego sojuszu, ostatni warunek jest dla mnie nie do przyjęcia - wytłumaczyła dziewczyna.
Meiko czuła, że cesarzowa może robić jakieś problemy z podpisaniem sojuszu, więc namawiała ją z całych sił, jednak bez skutku. Ha Na nie zmieniła zdania.
- Będziesz tego żałować! - powiedziała zdenerwowana Meiko.
- Jeszcze zobaczymy..... - pomyślała Ha Na po czym kazała Meiko i Furiko odejść z jej pałacu, jeśli nie mają zamiar zmienić warunków sojuszu.
Ha Na pozwała po kilku strażników i służących by przygotowali się do eskorty Meiko i Furiko na najbliższy statek do Japonii. Dziewczyna miała nadzieję, że pod wpływem sytuacji Meiko złamie się i zmieni warunki sojuszu, jednak ona również była nieugięta. Eskortowana przez strażników do wyjścia z sali audiencyjnej wypowiedziała słowa na które Ha Na już była gotowa po zobaczeniu warunków sojuszu.
- To istny akt wypowiedzenia wojny! - stwierdziła pani premier.
- Mylisz się! Nie wypowiadam wam wojny, jedynie nie będziemy sojusznikami - wytłumaczyła wszystko Ha Na po czym wyszła z sali.
Minister Seo jak najszybciej dogonił ją i spytał co takiego planuje z tym wszystkim zrobić, skoro wie, że Japonia to ich jedyny sojusznik oraz partner handlowy. Jednak Ha Na odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Czy wiesz co było ostatnim warunkiem? Połączenie skarbców i przeniesienie go do Kioto...
- To istne szaleństwo! Jak śmieli proponować coś takiego! Teraz się nie dziwie czemu tak zareagowałaś... - powiedział minister, zły na ostatni warunek sojuszu.
W całym pałacu aż huczało o plotkach wyrzucenia przedstawiciela Japonii z pałacu. Jedni sądzili, że to dobra decyzja, a inni krytykowali ten wybór.
Meiko została odeskortowana na statek przez straż cesarską. Minęło kilka dni, a do pałacu przybył posłaniec z zachodniego frontu. Czym prędzej poszedł on do sali audiencyjnej, gdzie już czekała cesarzowa, minister Seo oraz generał Sung San.
- Wasza Cesarska Mość niosę złe nowiny z zachodniego frontu. Goryeo zaczęło się buntować naszej władzy po aferze z solą i na zachodzie doszło do walk między armią, a ludźmi z Goryeo! - powiedział posłaniec kłaniając się Ha Nie.
Te słowa od razu zmartwiły Ha Ne. Wiedziała, że prędzej czy później problemy z fałszywą sola na runku staną się przyczyną zamieszek, lecz nie sądziła, że stanie się to tak szybko. Miała nadzieję, że jeszcze zanim do tego dojdzie wymyśli plan jak temu zaradzić... Minister Seo zaproponował cesarzowej by wysłać tam kogoś zaufanego by rozwiązał problem z zamieszkami i znalazł osobę odpowiedzialną za handel fałszywą sola, jednak w pałacu nie było kogoś aż tak godnego zaufania.
-Sama bym pojechała, gdyby nie to, że jestem cesarzową... - pomyślała dziewczyna.
W końcu jednak znaleźli wyjście z sytuacji, mimo iż nie zadowalało to zbytnio Ha Ny, gdyż to Sung San zaproponował, że pojedzie tam ze swoim oddziałem i zbada całą te sprawę.
- Skoro rozwiązałem sprawę zamieszek na froncie wschodnim, to z zachodnim też nie powinno być większego problemu. Wrócę jak najszybciej! - wytłumaczył chłopak patrząc na Ha Nę.
Dziewczyna wiedziała, że jako cesarzowa musi się zgodzić, mimo iż wiedziała w głębi serca, że nie chce by Sung San jechał i znowu ją zostawił samą w pałacu.
- Na pewno wrócę na nasz ślub! - dodał generał po czym ukłonił się i poszedł zawiadomić swój oddział o nowej misji.
Audiencje skończyły się na dzisiaj, więc Ha Na chciała zobaczyć się z Sung Sanem jeszcze przed jego wyjazdem. Jednak kiedy przechodziła przez główny plac zobaczyła kogoś, którego nigdy by się tutaj nie spodziewała.
- Wasza Wysokość! - powiedział kłaniając się mężczyzna w niebieskiej szacie.
- Admirale! Dawno się nie widzieliśmy, co cię tu sprowadza? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Słyszałem o zamieszkach na froncie zachodnim, więc postanowiłem wesprzeć cię moimi oddziałami, szczególnie po zerwaniu sojuszu z Japonią jest to dość niebezpieczne byś została bez armii, skoro większość oddziałów jest teraz na frontach- wytłumaczył mężczyzna w średnim wieku z brodą.
- Informacje szybko się rozniosły o zerwaniu sojuszu... - szepnęła jakby do siebie dziewczyna.
- Masz rację, większość kraju już pewnie wie o tym, więc duża liczba osób uważa, że Japonia nie da za wygraną i będzie się starać zemścić się na nas bo nie podpisaliśmy sojuszu - stwierdził admirał.
- Dziękuję za twoją troskę, mam nadzieję, że pozostaniesz już w pałacu do czasu, aż wróci moja armia - powiedziała dziewczyna po czym nagle ujrzała kogoś za admirałem.
- Tae San!
- Dawno się nie widzieliśmy cesarzowo - odpowiedział chłopak kłaniając się.
Wszyscy troje porozmawiali jeszcze o sprawie z Japonią, po czym Ha Na poszła do komnaty Sung Sana, gdzie chłopak był już spakowany i tylko czekał na wydanie rozkazu wyruszenia.
Ciche pukanie do drzwi rozeszło się po całej komnacie generała. Po chwili do środka weszła Ha Na ubrana w srebrną szatę. Zamieniła z Sung Sanem kilka zdań po czym chłopak przytulił ją do siebie.
- Nie martw się, postaram się wrócić jak najszybciej, więc uważaj na siebie - powiedział po czym pocałował dziewczynę.
Nadszedł czas by Sung San wyruszył, lecz ku zdziwieniu jego i Ha Ny, Tae San również był gotowy do drogi. Okazało się, że admirał poprosił Tae Sana by razem z Sung Sanem udali się na front, gdyż lepiej, żeby mogli sobie nawzajem całkowicie ufać, a nie, żeby generał polegał tylko na sobie.
Ha Na była bardzo wdzięczna admirałowi za ten pomysł z wysłaniem jeszcze drugiej zaufanej osoby.
Sung San wsiadł na konia i już miał odjeżdżać, kiedy Ha Na podeszła do niego i ze smutnym spojrzeniem powiedziała mu by na siebie uważał. Chłopak z uśmiechem odpowiedział jej by się nie martwiła. Kiedy generał pojechał dziewczyna patrzyła na drogę, która pojechał z tęsknotą.


~Dzień ślubu~


Ha Na niespokojna wyczekiwała na głównym placu Sung Sana, który obiecał, że przyjedzie na ich ślub. Do dziewczyny podszedł minister Seo ubrany w czerwoną szatę najwyższego ministra.
- Sung San nie jest osobą, co rzuca swoje słowa na wiatr, w końcu to mój syn... - powiedział pocieszając cesarzową.
- Wiem o tym, ale mimo to jestem dość niespokojna - odpowiedziała smutnie dziewczyna.
- Na dodatek Hye Ri z Se Hyunem również jeszcze nie przyjechali...- dodała.
- Wydaje się to dość dziwne, myślałem, że księżniczka Hye Ri przybędzie na czas.... - powiedział zastanawiając się co się stało minister.
- Poślij kogoś do portu by sprawdził czy statek Hye Ri już dopłynął - rozkazała cesarzowa po czym wróciła do swojej komnaty.
Minęło kilka godzin, a posłaniec wrócił. Zastał cesarzową w sali audiencyjnej, gdzie podpisywała nowe prawa dla mieszkańców. Kiedy mężczyzna wszedł do sali, dziewczyna wyczuła, że coś jest nie tak po jego minie. Posłaniec uklęknął przed Ha Ną.
- Wasza Cesarska Mość, księżniczka Hye Ri wraz z Se Hyunem dopili statkiem do brzegu Joseon trzy dni temu, lecz po przybyciu od razu zniknęli jak mgła z powierzchni ziemi. Nikt nie widział ani nie słyszał dokąd poszli, a ich statek nadal stoi w porcie...
- Najdziwniejsze jest to, że kiedy rozmawiałem z osobą zarządzającą portem to powiedziała mi, 
że księżniczka Hye Ri była tak podekscytowana twoim ślubem Pani, że od razu chciała iść do pałacu.... - dodał.
- Więc co się z nią stało? - zapytała przerażona.
- Nikt nie wie, po prostu zniknęła....
- Wasza Miłość... dodatkowo spotkałem w porcie jednego z żołnierzy generała Sung Sana... - dodał po zastanowieniu mężczyzna.
To zdanie trochę pocieszyło księżniczkę, gdyż oznaczało to, że Sung San dotrzymał obietnicy wrócenia na ich ślub. Nagle drzwi do sali audiencyjnej otworzyły się i przez wielkie wrota wszedł mężczyzna w stroju specjalnego oddziału Sung Sana, a za nim weszło czworo ludzi. Nieśli coś....
- Wasza Cesarska Mość! Wracam właśnie z zachodniego frontu...
- Generał Sung San.... nie żyje - powiedział smutnym głosem.
- O czym ty mówisz? Jak to nie żyję...- zapytała zdezorientowanym głosem.
Ha Na nie wierzyła w to co słyszy, albo nie chciała wierzyć....
- Goryeo połączyło swoje siły z Japonią, pokonali wszystkie oddziały i zabili dowódców...


Koniec Rozdziału II

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz