czwartek, 14 września 2017

Smoczy Tron Rozdział VIII





 Cesarzowa poprosiła cyrkówkę by ona wraz z innymi cyrkowcami dali pokaz na przyjęciu powitalnym dla Jong Min w pałacu.
- Ale dlaczego? - dopytała się dziewczyna w czarno różowym stroju.
- Chcę żebyś została szpiegiem na dworze cesarskim... - wyjaśniła Ha Na. - Musisz uwieść Jong Mina i sprawić by zerwał sojusz z Meiko.
- Kiedy podzielimy siły wroga będziemy mogli ich wszystkich pokonać, a ja odzyskam tron! - dodała cesarzowa.
Wszyscy zebrani przy ognisku byli zaskoczeni planem dziewczyny. Nigdy nie spodziewali się, że Ha Na coś takiego wymyśli. Yi Han i Jun Ho zrozumieli, że jeśli chodzi o strategiczne rzeczy to Ha Na jest jedyna w swoim rodzaju.
Tym czasem kilkanaście kilometrów od cesarzowej pod ziemią, niedaleko granicy trwała narada Plemienia Czerwonego Pół Księżyca. Na środku stał wielki stół przy którym siedziało ponad 50 osób. Była to rada plemienia... Jednak najbardziej rzucającą się osobą w oczy była osoba ubrana w czarno białe szaty. Był to chłopak o średniej długości czarnych włosach oraz brązowych oczach. Jego wygląd nie raz zatrzymywał dech w piersiach u szlachcianek, które nie wiedziały kim tak naprawdę jest obiekt ich westchnień. Chłopak był pretendentem do tronu Joseon, którego popierało całe Plemię Czerwonego Pół Księżyca.... Jego imię odpowiadało jego urodzie... Nazywał się Seung Ho...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następnego dnia w obozie cyrkowym było niepokojąco cicho. Ha Na, Su Jin i Hye Ri udały się na spacer w góry, gdzie miały za zadanie znaleźć rzadkie zioła, które przydadzą się by uwieść Jong Mina. Nazywały się one zakazanymi ziołami głupców, gdyż w przeszłości konkubiny i szlachcianki używały ich do uwodzenia mężczyzn. Niestety skutki były w większości tragiczne, więc wszystkie zioła zniknęły z okolic Joseon. Ha Na doskonale o tym wiedziała, więc postanowiła poszukać ich w dalekim lesie znanym z dziwnych roślin. Kupcy, a nawet rozbójnicy trzymali się z dala od tego miejsca, gdyż uważali, że coś mrocznego może czyhać w gęstwinach zaciemnionej części tych gór. Yi Han i Se Hyun słysząc już wcześniej pogłoski o tym lesie nie chcieli puszczać dziewczyn tam samych, jednak Ha Na dała im inne zadanie... Było nim odnalezienie kobiety o imieniu Kikyo. Była ona wygnaną z Japonii szamanką, która pracowała na dworze cesarskim, aż nie została zdradzona przez cesarzową i wysłana na banicje. Ha Na dowiadując się o jej historii od Su Jin, która usłyszała o Japonce od kupców zrozumiał, że musi ona trzymać w sobie wielką urazę do Japończyków za to co jej zrobili, więc chciała zawrzeć z nią układ. Miały obydwie sobie pomóc by zniszczyć Meiko oraz może nawet pokonać Japonię i wydostać się spod jej wpływów.
Ha Na wraz z przyjaciółkami przedzierała się przez gęstwiny. Wszędzie panowała przerażająca cisza. Żadnych podmuchów wiatru, żadnych odgłosów życia... Widząc to Su Jin zorientowała się, że muszą już być blisko granicy z zaciemnionym lasem. Chodząc po ściółce pokrytej liśćmi czasami natrafiały na opadnięte gałęzie, gdyż las powoli wymierał. Niektóre powalone w przeszłości na ziemie pnie porosły mchy i porosty, przez co las stwarzał dziwną magiczną i zarazem przerażającą atmosferę. W końcu natrafiły na granicę. Obydwie części lasu były oddzielone strumykiem, który po drugiej stronie wydawał się brudny niczym bagno... Ze strony z której przyszły strumyk był przeźroczysty, tak bardzo, że było można zobaczyć dokładnie co było na dnie. Widząc różnice pomiędzy tymi miejscami zdziwiły się ogromnie po czym na czele z Hye Ri ruszyły przez strumyk. Skakały z kamyka na kamyk uważając by nie wpaść do wody. Kiedy już znalazły się po drugiej stronie poczuły wewnętrzny niepokój... Coś w głębi ich duszy mówiło by nie iść dalej, jednak wiedziały, że potrzebują tych ziół, więc nie rezygnowały, wręcz przyśpieszyły tępa. Wybrały najlepiej widoczną leśną ścieżkę, która nie była zbytnio porośnięta. Idąc tak w pół cieniu drzew Su Jin spojrzała w górę. Przez korony drzew nie przedzierał się ani jeden promień światła. Nic dziwnego, że nie było tam tak bujnej roślinności jak w innej części tego lasu. Idąc coraz głębiej w nieznane czuły jak ich serca przyśpieszały. Nie wiedziały co może ich tam spotkać...
W tym czasie na południe od obozu cyrkowego znajdował się Yi Han i Se Hyun, którzy wypytywali się miejscowych o szamankę o imieniu Kikyo, jednak jak się okazało nikt nigdy o niej nie słyszał.
- To jak szukanie ducha... - westchnął Se Hyun siadając na ziemi zmęczony poszukiwaniami.
- Musimy ją znaleźć, nawet jeśli mamy jej szukać wśród duchów... - odparł Yi Han siadając koło przyjaciela. - Szkoda, że przynajmniej nie wiemy jak wygląda...
- Su Jin mówiła, że ta szamanka pojawiała się w tych rejonach jakiś czas temu, lecz tylko niektórzy godni tego mogli ją spotkać... - wyjaśnił Se Hyun zastanawiając się nad znaczeniem tego.
To wszystko wydawało im się dość dziwne, gdyż normalnie szamanki są znane w okolicach, jednak ta jedna nie jest... Yi Han zaczął nawet przypuszczać, że może mieszkańcy chcą ją ukryć dla siebie, albo boją się, że coś się jej stanie po spotkaniu z nimi. Nie wiedząc już jednak nic Se Hyun położył się na miękkiej, zielonej trawie i podziwiał wędrujące po niebie chmury. Było południe, wiec słońce dość bardzo prażyło ich po twarzach. W końcu nadszedł czas na obiad, więc Yi Han napoił konie i wraz z Se Hyunem udał się w poszukiwaniu jedzenia niedaleko do małego miasteczka . Po dłuższym chodzeniu tam i z powrotem natknęli się na małą gospodę, gdzie właścicielka bawiła się z dwójką małych dzieci.
- Mamo, mamy gości... - powiedziała jedna z małych dziewczynek.
- Witamy, co podać? - zapytała gospodyni pokazując, gdzie obydwoje mogą usiąść.
W gospodzie było dość dużo osób, więc Yi Han usiał wraz z Se Hyunem usiedli obok dzieci właścicielki i jakiejś nieznanej pary podróżników ubranych w czarne peleryny. Miały oni obydwoje zarzucone kaptury na głowy i nie zwracając na siebie uwagi zajadały kurczaka. Po chwili Se Hyun i Yi Han również dostali swoje dania i jedząc rozmawiali dalej o misji, lecz tak cicho by nikt inny ich nie usłyszał. Nagle ni stąd ni zowąd otworzyły się gwałtownie drzwi do gospody i w progu pojawił się czterdziestoletni mężczyzna z grupką uzbrojonych rozbójników.
- No no, co ja tu widzę...interes kwitnie! - stwierdził mężczyzna z brodą.
- Kiedy nam do cholery zapłacisz czynsz!! - dodał wkurzony po czym kopnął stojące obok krzesło.
Gospodyni na widok grupki rozbójników była przestraszona, widząc, ze znowu się pojawili by wziąć opłaty nie wiedziała co zrobić. Ostatnio zapłaciła im wszystko, lecz oni wciąż chcieli więcej i pojawiali się w gospodzie przynajmniej raz w tygodniu by otrzymać pieniądze.
- Błagam przestańcie! Zapłaciłam wam już wszystko! - błagała gospodyni rozbójników. - Zostawcie mnie już w spokoju!
Jednak błagania nic nie dały wręcz rozjuszyły rozbójników oraz ich szefa, który od razu pokazał gestem by zniszczyć to miejsce. Grupka mężczyzn nagle się rozproszyła po gospodzie i zaczęła przeganiać klientów, rzucając krzesłami i łamiąc stoły. Ten widok nie uszedł jednak uwadze Yi Hanowu i Se Hyunowi, którzy zaczęli od razu działać i próbowali powstrzymać rozbójników. Wszyscy z gospody wybiegli ze strachu oprócz dwójki podróżników w czarnych pelerynach, którzy nadal zajadali się kurczakiem nie zważając na to, że wokół ktoś się bije.
Se Hyun odpierał ataki wroga i powoli wraz z Yi Hanem przeganiali ich z gospody, jednak nie zauważyli, że kilkoro z nich przedarło się od tył by zabrać jako ostrzeżenie dzieci gospodyni. Mężczyzna z zaplecionym małym warkoczykiem z tył już miał chwycić małą dziewczynkę, gdy jeden z zamaskowanych podróżników wyjął miecz i jednym cięciem odciął mu rękę, którą chciał skrzywdzić dziewczynkę. Dzieci przerażone od razu uciekły do mamy. Jęk właściciela uciętej ręki było można usłyszeć w całym miasteczku, Yi Han i Se Hyun szybo się odwrócili by zobaczyć co się stało i widząc nieznajomą osobę i uciętą dłoń rozbójnika zdziwili się. Jednak był to dopiero początek ich zaskoczenia....
Nagle do walki przyłączył się przyjaciel podróżnika, który był również zdziwiony reakcją znajomego.
- Ich też załatwcie! - rozkazał szef bandytów.
Po tej komendzie na Yi Hana, Se Hyuna i zamaskowane osoby ruszył zwarty atak kilkunastu bandytów. Każdy z nich uzupełniał się nawzajem, więc walka z całością byłaby bez sensu. Dlatego też Yi Han postanowił ich rozdzielić i poradził innym zrobić to samo. Szybko wskoczył na stół zrzucając na ziemię niedokończone dania klientów. Zaraz po nim wskoczył tam jeden z rozbójników. Wymierzył mieczem prosto w Yi Hana i podejrzanie się uśmiechnął. Szybko zamachnął się bronią i podbiegł ku Yi Hanowi z zamiarem zabicia go. Chłopak jednak tylko na to czekał, gdyż będąc zaledwie metr od niego wyjął ukrytą z tył pasa szable. Przytrzymując atak przeciwnika mieczem drugą ręką zamachnął się szablą raniąc nieznajomego w brzuch. Rana była na tyle paskudna, że przeciwnik nie móc już znieść bólu padł nieprzytomny na ziemię. Yi Han szybko rozglądnął się po gospodzie by zorientować się w sytuacji i widząc, że wszyscy posłuchali jego rady od razu poczuł zadowolenie.
- Se Hyun dobrze sobie radzi, nie potrzebuje pomocy- stwierdził patrząc na przyjaciela odpierającego kilka ataków na raz.
Nagle chłopak spostrzegł, że jednak ktoś ma kłopoty. Tą osobą był podróżnik, który odciął dłoń bandycie. Natarło na niego aż dwoje rozbójników i przez to został zagoniony pod ścianę. Nagle jeden z rozbójników ciosem miecza zranił go w ramię przez co nie mógł już zbyt dobrze utrzymać broni. Widząc bezradność przeciwnika bandyta poczuł aprobatę i zamachnął się po raz kolejny by zakończyć to co zaczął. Świst miecza wystraszył trochę osobę w pelerynie, lecz nagle można było usłyszeć odgłos uderzającego o siebie żelaza. Yi Han wyskoczył ni stąd ni zowąd i odparł atak bandytów, po czym jednego od razu powalił na ziemię.
- Wszystko  w porządku? - zapytał troskliwie Yi Han patrząc na rannego podróżnika.
- Uważaj! - krzyknął kobiecy głos.
Zamaskowana osoba szybko chwyciła za miecz Yi Hana i trzymając go razem z nim szybko odparła atak drugiego bandyty. Dzięki nieznajomemu Yi Han uniknął śmierci, przez co był naprawdę bardzo wdzięczny... Obydwoje trzymali rękojeść miecza dotykając się dłońmi. Stali od siebie mniej niż metr, więc kiedy Yi Han spojrzał  na zamaskowaną osobę. Mógł tylko zobaczyć czarne oczy o głębokiej barwie oraz długie rzęsy. Zza kaptura od peleryny wystawało kilka czarnych kosmyków włosów, które niechcący wyszły zza materiału.  Chłopak oszołomiony tym widokiem był w stanie tylko wydukać:
- Dzi..dzię..kuję...
Wymiana ciosów pomiędzy rozbójnikami, a osobami próbującymi chronić gospodę nie trwała długo. Po kilku minutach na linii ognia pozostał jedynie szef bandytów, który widząc liczebność wroga od razy wziął nogi za pas.
- Jeszcze się policzymy! - krzyknął zza drzwi.
Właścicielka odetchnęła z ulgą, gdy szef bandytów sobie poszedł. Była niezmiernie wdzięczna grupie nieznajomych, którzy uratowali jej biznes oraz jej najukochańsze dzieci. Z wdzięczności padła na kolana i całowała dłonie podróżnikowi, który odciął dłoń rozbójnikowi w akcje ochrony córki kobiety.
- Zamawiajcie co chcecie, dzisiaj wszystko na mój koszt! - stwierdziła kobieta. - Jesteście w końcu moimi wybawcami!
Z grzeczności wszyscy zostali jeszcze chwilę. Podróżnicy jednak przez cały czas nie odpowiadali na żadne pytanie, które zadał z ciekawości Yi Han. Wydawali się bardzo tajemniczy... Nie minęła godzina, a gospodyni pożegnała Yi Hana i Se Hyuna oraz dwójkę podróżników, którzy tylko na pożegnanie skinęli głową bez żadnego słowa. Yi Han wraz z Se Hyunem szli w przeciwną stronę niż para w pelerynach, jednak Yi Han co jakiś czas odwracał się i obserwował jak zamaskowane osoby znikają w świetle zachodzącego słońca...
W tym czasie cesarzowa i jej przyjaciółki zaczęły się niepokoić, gdyż powoli już zachodziło słońce a one wciąż nie wyszły z zaciemnionego lasu... Pozostanie tam przez noc byłoby naprawdę niebezpieczne, więc Hye Ri wraz z Su Jin zaczęły planować najkrótszą drogę by wyjść z stamtąd.
- Jeszcze nie możemy wracać...nie mamy tych ziół... - stwierdziła zmartwiona cesarzowa.
- Ha Na jest zbyt późno by kontynuować poszukiwania. zresztą nic nie znalazłyśmy od samego południa! - odparła Hye Ri patrząc na siostrę. - Jutro będziemy szukać dalej, ale jak na razie musimy się wydostać...
- Dz...dziewczyny..yyy- wyjąkała Su Jin. - Już... za późno...
Zdziwione słysząc to odwróciły się ku Su Jin, która miała przerażony wyraz twarzy. Nic dziwnego w końcu ktoś w niebieskiej masce mierzył mieczem prosto w jej gardło...
Na twarzy cyrkówki pojawił się zimny pot. Chciała odeprzeć atak wroga, jednak ktoś ją uprzedził. Pojawił się drugi miecz wymierzony w jej plecy. Nagle z gałęzi drzew zeskoczyło ponad trzydzieści osób ubranych w kolorowe maski. Od razu cała grupa wymierzyła mieczami prosto w cesarzową i Hye Ri. Ha Na próbowała coś wymyślić, jednak nie zdarzyła, gdyż ktoś uderzył ją od tył w głowę. Nieprzytomna z krwawiącą raną spadła na ziemię, a zaraz po niej tak samo Hye Ri i Su Jin... Cała trójka straciła całkowicie kontakt z rzeczywistością...

***

Ha Na słysząc jakieś dźwięki wokół, lekko wciąż z zawrotami głowy otworzyła oczy. Przed sobą zobaczyła grupkę uzbrojonych, zamaskowanych i niziutkich osób. Przez wcześniejsze uderzenie w głowę wciąż nie mogła poprawnie zobaczyć niczego więcej. Wszystko było dla niej rozmazanym obrazem. Przyglądając się tak zamaskowanym osobą poczuła, że ma coś owiązane wokół tali. Był to sznur owinięty wokół drzewa, który krępował ją oraz jej przyjaciółki.
- Obudziłaś się? - zapytała cicho Su Ji siedząc obok cesarzowej tak samo związana jak i ona.
- Gdzie jesteśmy?
- Nie wiem...sama dopiero teraz się ocknęłam...
Hye Ri również nie wiedziała gdzie są, jednak sądząc po ich traktowaniu można domyślić się, że te zamaskowane osoby mają co do nich złe zamiary...
W końcu po kilku sekundach wzrok Ha Ny wrócił do normy, a ona sama rozglądnęła się wokół. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Cała ich trójka znalazła się w małej wiosce w centrum zaciemnionego lasu... Domy z drewna znajdowały się na drzewach, które były połączone grubymi lianami służącymi jako przejścia z drzewa na drzewo.
- Czego szukałyście w naszym lesie? - zapytała osoba stojąca w cieniu drzewa patrząc ku związanym osobą.
Hye Ri od razu domyśliła się, że musi to być na pewno ich szef, więc postanowiła dobić jakiegoś targu. W końcu znała się na tym bo przez całe prawie życie żyła jako pirat i rozbójnik.
- Czemu nas zaatakowaliście? - zapytała stanowczym tonem. - Nic wam z nas nie przyjdzie, jesteśmy tylko biednymi cyrkówkami...
- Doprawdy? To co robiłyście w tym lesie? - dopytywał się nieznajomy.
- Słyszeliśmy, że to najstraszniejsze miejsce, więc chcieliśmy się rozejrzeć... - skłamała. - Pamiętacie dziewczyny odwiedziliśmy już wyspę z kanibalami, małą pustynie na zachodzie i puszczę na północy...
Hye Ri próbowała za bardzo przekonywać o swoim kłamstwie, więc zamaskowana osoba podeszła i uklęknęła koło niej.
- Masz mnie za głupca? - zapytał rozbawiony głupotą dziewczyny. - Następnym razem lepiej wymyśl coś lepszego!
Po tych słowach przywódca wioski rozkazał by jak na razie pilnować je na zmiany, a o ich losie zdecydują jutro, bo jak na razie było zbyt późno.
Kiedy już zostały same można było poczuć zażenowanie Hye Ri.
- Aleś wymyśliła! - zaśmiały się Ha Na z Su Jin.
- I tak nie było naszym celem przekonanie ich... - przypomniała dziewczyna o czarnych włosach - Udało ci się coś zaobserwować?
- Myślę, że nie chcą oni nam nic zrobić, po prostu się bronią... - wyjaśniła Ha Na.
- Ale czemu? Przecież my nic im nie zrobimy...
- Nie zauważyłyście? - dopytała Su Jin patrząc na obserwującego ich strażnika z wioski.
- Oni wszyscy są dziećmi... - dodała patrząc na zamaskowanego nieznajomego kilak metrów od nich. - Co takiego?! Czyli to wioska pełna dzieci? - zdziwiła się zarówno Ha Na jak i Hye Ri. - Ale co oni tutaj robią i czemu się ukrywają?


Koniec Rozdziału VIII

Komentujcie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz