W ostatnim rozdziale~
Wszyscy zeszli ze swoich koni i przywiązali je do wielkiego drzewa, gdzie było przygotowane dla nich jedzenie i picie. Zmęczeni podróżą weszli do pobliskiej gospody chcąc coś zjeść, jak i wynająć pokoje do spania. Kikyo jako jedyna została jeszcze przy swoim koniu co zauważył Yi Han więc zwolnił by przypatrzyć się jej co robi. Dziewczyna zaintrygowała go już od ich pierwszego spotkania, więc był ciekawa jaka jest. Brunetka zauważając, że na nią czeka odrzuciła włosy do tył i podeszła w jego stronę, gdy nagle poczuła, że coś uderzyło o jej nogi. Spojrzała w dół i ujrzała dwójkę małych dzieci. Chłopca trzymającego misia dziewczynki oraz samą jego siostrę która biegała za nim by odzyskać pluszaka. Kikyo przykucnęła przy nich i pomogła im wstać. Ich okrągłe twarzyczki, jak i nieszkodliwy wyraz twarzy były naprawdę urocze. Zachowanie dzieci przypominało jej siebie sprzed lat.
- Nie powinieneś brać siostrze zabawek- powiedziała miłym głosem Kikyo. - Powinniście się dobrze dogadywać i cieszyć każdą chwilą dopóki macie siebie nawzajem..
Yi Han zauważył w jej zachowaniu coś dziwnego. To spojrzenie pełne melancholi było czymś nowym u Kikyo.
- Masz rodzeństwo? - zapytał próbując zrozumieć o co jej dokładnie chodziło.
- Miałam brata, jednak go straciłam - wyjaśniła smucąc się. - To przeze mnie został zabity...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jak to się w ogóle stało, że zostałaś kapitanem piratów? - zapytał Seung Ho starszej siostry.
- Wychowywał mnie były kapitan dla którego najważniejsza była zdolność obronienia innych jak i siebie samego. Miał swoje własne ideały i chciał mi je przekazać, więc nauczył mnie walczyć i później załoga mianowała mnie nowym kapitanem - wyjaśniła z sentymentem w głosie Hye Ri.
- A w sumie czemu nazywałaś się Saja będąc rozbójniczką? - zapytała Ha Ny.
- Su Jin mnie tak raz nazwała widząc jak atakuje przeciwników. Stwierdziła, że jestem niczym lwica atakująca ofiary - zaśmiała się.
Ich rozmowę przerwała jednak kelnerka, która przyniosła ich zamówienie. Stawiając talerze na drewnianym blacie spojrzała ukradkiem na całą grupkę po czym odeszła w milczeniu.
Kikyo była dość podenerwowana i bacznie obserwowała wszystko co się działo wokoło. Wzięła do ręki kubek z herbatą po czym otworzyła szerzej oczy czując znajomy zapach. Spojrzała na Ha Nę, która również zauważyła co się święci. Wszyscy wymienili porozumiewawcze spojrzenie po czym wzięli kubki i przystawili do ust udają, że piją. Zaczęli również dzielić się jedzeniem czekając na odpowiedni moment. Wreszcie kelnerka zadowolona, ze wypili napar udała się na zaplecze, a oni w jednej chwili wylali cały napój do rośliny rosnącej w pobliżu. Część jedzenia spakowali by wyglądało tak jakby zjedli. Skierowali się do swoich pokoi, gdzie w jednym spały dziewczyny, a w następnym trzech chłopaków. W ostatnim zostało umieszczone dwie osoby. Ha Na tak jak i reszta położyła się do łóżka zamykając oczy. Nasłuchiwała. Hye Ri jednak nie spała tylko ukryła się w kącie za zasłonami. W każdym pokoju jedna osoba trzymała warte. To co mieli wypić w gospodzie zaniepokoiło ich wszystkich, więc zamiast od razu zaatakować postanowili poczekać, gdyż chcieli zdobyć więcej informacji. Sung San zauważył bardzo ważną rzecz podczas gdy kelnerka wróciła z zaplecza. Niosła worek z solą która miała podrobioną pieczęć. Musiała być to fałszywa dystrybucja, która wpłynęła na okolice. Minęły dwie godziny a każde z nich cały czas było czujne wiedzieli, że na pewno coś się wydarzy. Wierzyli, że to pomoże rozwiązać sprawę z solą przy granicy. Wreszcie zapadła cisza w gospodzie, było można tylko słyszeć świerszcze za oknem. Pełnia księżyca oświetlała każdy z pokoi tworząc magiczny nastrój. Wreszcie drzwi do pokoju Ha Ny uchyliły się i do środka wśliznęła się zamaskowana osoba uzbrojona w miecz. Cichym krokiem podeszła do Ha Ny wstrzymując oddech. Kiedy stała nad łóżkiem cesarzowej, Ha Na otworzyła gwałtownie oczy co wystraszyło przeciwnika i spowodowało, że zamachnął się mieczem. Ha Na jednak widząc nadchodzące ostrze zrobiła unik w bok i w tym samym momencie zza zasłony wyskoczyła Hye Ri podsuwając miecz pod gardło zamaskowanego wroga. Chciał uciec, jednak druga stronę zagrodziła mu Kikyo.
- Nawet się wyspać nie można - odpowiedziała z irytacją w głosie Hye Ri.
Osaczona osoba wydawała się zaskoczona tym iż jeszcze żyją, gdyż przecież wypiły zioła jakie im podano.
- Myślałaś, że damy się nabrać na napar z naparstnicy purpurowej, która powoduje skurcze aż wreszcie ofiara umiera? To nie ten poziom - zaśmiała się Ha Na.
Jednak dla wroga to nie stwarzało żadnego problemu, gdyż zauważyła swojego sprzymierzeńca, który przyszedł jej pomóc. Szybko wkroczył do środka i wycelował włócznią w Hye Ri, która automatycznie musiała odsunąć od zamaskowanej osoby broń i zacząć walczyć. Zaskoczenie pojawienia się kolejnego przeciwnika sprawiło, że i Kikyo była trochę rozkojarzona więc wróg skorzystał z tego i zaatakował swoim mieczem. Zaczęła się wymiana ciosów. Hye Ri uderzyła mieczem w prawy bark wroga raniąc go na tyle by skrzywił się z bólu. Jego ręka zaczęła drżeć jednak wciąż odbijał ataki i sam atakował. Dźwięk uderzających o siebie mieczy dobiegał ze wszystkich trzech pokoi, więc najwyraźniej każdy trzymał swoją wartę. Mężczyzna trzymający włócznie wiedział, że długo tak nie pociągnął. Nie wiedział na co tak naprawdę się pisali zaczynając cały ich plan. Nie wiedzieli z kim mają do czynienia. Wymienił wraz z zamaskowaną kobietą spojrzenia po czym wybiegli z komnaty. Cała trójka dziewczyn pobiegła za nimi aż dobiegły do wyjścia z gospody. Rozejrzały się wokół podenerwowane, jednak nikogo nie widziały. Wkurzone na siebie, że ich zgubiły postanowiły się rozdzielić i poszukać po okolicy. Hye Ri szła czarną uliczką pomiędzy drewnianymi domami, które wydawały się dziwne jak dla niej. Cała atmosfera w nocy była jakby udawana. Wszystko zaczęło ją niepokoić. Wreszcie parę metrów przed nią zobaczyła dwójkę zbiegów, więc ruszyła za nimi. Postanowiła ich na razie nie łapać, chciała by doprowadzili ją do ich bazy jak i do prawdziwego szefa całej operacji. Biegnącą dziewczynę zauważył po drodze Se Hyun, który widząc jej pośpiech dał sygnał będącej w okolicy Ha Nie i Sung Sanowi, żeby poszli za nim zobaczyć gdzie biegnie Hye Ri.
Paręnaście minut później dziewczyna dotarła do wysokiej szopy połączonej z dwoma domami będącej trochę na uboczu miasteczka. Widząc, że pod oknem są beczki i skrzynki postanowiła na nie wejść by przed okno przypatrzyć się co takiego dzieje się w środku. Wreszcie utrzymując ledwo równowagę spojrzała przez szybę, gdzie zobaczyła grupę zamaskowanych osób wymieniających się pieniędzmi. Po rozejrzeniu się ujrzała osoby które ścigała, więc chciała zawiadomić Ha Nę, jednak podczas schodzenia z beczek pośliznęła się i uderzyła o ziemię. Hałas od razu usłyszeli obecni przemytnicy, którzy ruszyli na zewnątrz sprawdzić o co chodzi. Widząc leżącą na ziemi Hye Ri wyjęli miecze i natarli na nią. Dziewczyna musiała się szybko pozbierać i ledwo odbijała ataki ze względu na ilość wrogów.
- Wpadłam i to całkowicie - pomyślała z grymasem na twarzy.
Trzymając swój miecz uważnie obserwowała swoich przeciwników, których próbowała uprzedzić w swoich ruchach. Widząc jak robią krok ku niej ona skakała wprost na nich z mieczem ku górze po czym obracając się kopała w ich klatki piersiowe. Następnie gdy już przeciwnik leżał na ziemi dobijała go ciosem stojąc tuż nad nim. Następna grupka ludzi, którzy ją zaatakowali była o wiele szybsza od tamtej, więc zamiast przeć na przód by uciec to cofała się ku ścianie szopy. Została przyparta do muru. Pomimo trudności i poczucia przegrania wciąż zachowywała zdrowy rozsądek i walczyła najbardziej jak mogła. W pewnym momencie podczas odbijania jednego z ciosów mieczem nie zauważyła jak drugi wróg skrył się za rogiem. Jednym ruchem napiął cięciwę łuku i wycelował w plecy dziewczyny. Zamykając jedno oko puścił strzałę, która przecięła powietrze i powędrowała w stronę Hye Ri. Dziewczyna słysząc jakiś dziwny dźwięk za sobą odwróciła delikatnie głowę, jednak miała ręce zajęte i nie miała jak wycofać się z miejsca w którym stała. Czuła, że strzała zaraz wbije się w jej ciało, gdy nagle wbiegł tam Se Hyun, który widząc lecącą strzałę rzucił się na pomoc dziewczynie. Skoczył wprost na nią przewracając na ziemię kapitana piratów. Wszystko się działo w ułamkach sekundy, więc Hye Ri nagle widząc twarz chłopaka zaniemówiła, gdy w tyle ujrzała resztę jej przyjaciół. Cała grupa natarła na wrogów i walcząc mieczami pokonali ich.
- W porządku? - zapytał zmartwionym tonem Se Hyun.
- Tak - odparła patrząc mu głęboko w oczy.
Chłopak pomógł jej wstać i już miał biec za Seung Ho, gdy Hye Ri przytrzymała go za ubranie. Zaskoczony odwrócił się do niej i spojrzał na jej zakłopotaną twarz.
- Dziękuję! - powiedziała delikatnym głosem dziewczyna po czym stojąc na palcach pocałowała go w policzek.
Se Hyun w jednej chwili zrobił się cały czerwony. Hye Ri jeszcze nigdy nie zrobiła czegoś takiego. nie wiedział czy jest bardziej szczęśliwy czy zszokowany, jednak odruchowo się uśmiechnął.
Sung San i Yi Han ruszyli do środka szopy by pokonać cały gang przemytników. Walcząc ramię w ramię i chroniąc siebie nawzajem rozgromili wszystkich po kolei. Wreszcie po godzinie wszyscy żyjący zostali związani, a generał przeprowadzał przesłuchanie odnośnie nielegalnego handlu solą. Wszyscy byli zadowoleni, że udało im się rozwiązać sprawę i to tak szybko. Ha Na mocno przytuliła swoją siostrę myśląc o tym, że mogła zginąć. Uroniła parę łez, jednak Hye Ri ją pocieszyła mówiąc, że każdy pirat ma takie przeznaczenie by walczyć w niebezpiecznych sytuacjach, gdyż to daje im dreszczyk emocji.
Ich rozmowę przerwała Oh Mi Ran, która przeliczając czas jaki upłynął od ich wyjazdu z siedziby głównej Plemienia stwierdziła, że gołąb pocztowy który wysłała do pałacu by się móc porozumieć z Su Jin najwyraźniej musiał już dolecieć.
W tym czasie w komnacie Meiko znajdowała się Nawetari, która stojąc na środku pomieszczenia miała zażartą rozmowę z matką. Oskarżyła ją o to co zrobiła Su Jin, jak i za niewiarę w swoją córkę.
- Czy ty w ogóle myślisz o mnie? - zapytała podnosząc głos dziewczyna.
- Uspokój się, nic się takiego nie stało, wszystko tobą w porządku? - zapytała patrząc na poszarpane ubrania córki.
- Surin mnie uratowała, a ty chciałaś ją zabić!
- Czym jest jedna mała rybka w oceanie potężnych osobników. Pamiętaj tylko najsilniejsi przetrwają, a ja właśnie chcę jedynie oczyścić ci drogę do władzy - objaśniła popijając zieloną herbatę Japonka.
- Chyba chcesz ją oczyścić sobie - burknęła poirytowana dziewczyna.
- Nie dyskutuj ze mną, masz wreszcie wziąć się do roboty, bo ta przybłęda zabierze ci Jong Mina!
- Nie pozwolę na to, a poza tym ona nie ma takich zamiarów, jest szczera w przeciwieństwie do ciebie!
Po tych słowach wyszła z komnat matki trzaskając za sobą drzwiami. Wściekła ruszyła korytarzem do swojego pokoju. Szurając trochę butami, ciężkim krokiem szła przez przyciemniony korytarz, gdyż lampy, które go oświetlały zgasły przez skończoną w nich naftę. Nagle przystanęła w miejscu widząc, że Su Jin stoi przy barierce i trzyma gołębia pocztowego. Zaskoczona podeszła do niej po cichu tak by jej nie zauważyła i w chwili nieuwagi odebrała jej liścik, który miała umieścić przy nóżce ptaka.
- Nawetari! - krzyknęła przerażona, że jej tożsamość wyjdzie na jaw.
Córka Meiko nie chciała wierzyć, że jej matka miała rację, więc szybko rozwinęła mały zwój papieru i przeczytała go.
- Nikt mnie o nic nie podejrzewa, pomogę ci odbić pałac, działajmy zgodnie z planem - przeczytała rozczarowanym tonem szatynka.
Spojrzała na Su Jin, która przerażona nie wiedziała co ma teraz zrobić. Została odkryta.
- Jesteś szpiegiem? - podniosła głos Nawetari czując jak zaufanie do cyrkówki legło w gruzach.
Koniec Rozdziału XVII