poniedziałek, 17 czerwca 2019

Moja Przygoda w Korei Rozdział X KONIEC

Następnego dnia w kurorcie wydawało się naprawdę tłoczno. Przyjechali kolejni turyści, więc grupka ze szkoły So Ah trzymała się blisko siebie.  Schodząc do holu ujrzała opartego o ścianę Ji Mina i Hwan Kiego. Rozmawiali ze sobą, więc So Ah postanowiła się przywitać.

- Jak tam, idziecie dzisiaj ponurkować? - zapytała nie mogąc się doczekać.

- Ja pasuję, nie lubię oceanu - odparł szybko bez namysłu Hwan Ki.

- Dlaczego? Nie mów, że nie umiesz pływać - powiedział Ji Min przekomarzając się z kolegą.

- Jak byłem młodszy miałem wypadek na łodzi, więc mam uraz to pływania - wyjaśnił posmutniały.

Ji Minowi zrobiło się głupio, więc od razu zmienił temat. Powiedział znajomym, że zostało już ogłoszone, że w tym roku przewodniczący akademików postanowili zrobić imprezę na plaży ze względu na zbyt późną rezerwacje innych atrakcji. Miała być muzyka, pływanie o zachodzie, stosy jedzenia i tropikalnych napojów.
- So Ah chciałabyś iść dzisiaj do jaskiń? - zapytała Ra Won zjawiając się znikąd.

- Jasne one też są na mojej liście, no to co idziemy wszyscy? - zaproponowała.

Słysząc, że zaprosiła wszystkich Ra Won wykrzywiła się, gdyż to komplikowało jej plany. Mimo to zgodziła się. Hwan Ki poszedł do nauczyciela zgłosić, że idą zwiedzać jaskinie, jednak napotkali się z odmową, gdyż nie było na tyle opiekunów by ktoś mógł z nimi iść. Zasmuceni zaczęli prosić nauczyciela, jednak był on nieugięty.

- Ja mogę z nimi pójść - oznajmił męski głos metr za nimi.


Nagle odwrócili się i ujrzeli Jong Suka w niebieskiej koszulce. Porozmawiał on z nauczycielem i jako absolwent szkoły zgodzono się by był ich opiekunem. Mając już zgodę wyruszyli od razu w drogę. Doszli do wybrzeża, gdzie następnie idąc po piaszczystej plaży kierowali się na zachód, gdzie według przewodników znajdowała się jaskinia. Nazywano ją jaskinią księżycową ze względu na wejście, które przypomina półksiężyc. So Ah zamyślona szła po piachu widząc w oddali Hwan Kiego i Ji Mina, którzy prowadzili na miejsce. Nagle usłyszała znajomy głos.

- Możemy pogadać? - zapytał Jong Suk lekko zakłopotany.

- O czym?

- Przepraszam, za to co się stało przed moim domem. Moje siostry pomyślały, że jesteś jedną z moich fanek i dlatego zrobiły ci żart...

- Twoje siostry? - powtórzyła przypominając sobie blondynkę i czerwonowłosą.

Odczuła nagle ulgę, gdyż blondynka nie jest żadną narzeczoną chłopaka.

- Co tak właściwie robisz na Bali? - zapytała zaciekawiona.

- Przyjechałem dla ciebie, chciałem wyjaśnić to nieporozumienie - wyjaśnił poważnym tonem.

- Mogłeś poczekać z tym jak wrócę...

- Nie mogłem - odparł.

- Dlaczego?

- Jesteś dla mnie ważna So Ah, nie chciałem cię stracić przez takie nieporozumienie...

Po kilkunastu minutach doszli już do jaskinia. Wielki ciemny otwór pojawił się przed ich oczami, który sprawiał, że w ich umysłach zagościł strach. Wejście wyglądało niczym wejście do piekła. Przełykając z niezręczności ślinę So Ah postanowiła iść jako pierwsza. Schodząc po skałach udała się na dół. Nie widziała nic. Ogarnęła ją ciemność. Za sobą słyszała głosy innych, którzy wydawali się tak jak i ona bać się tego miejsca. Hwan Ki nawet zaproponował by wracać. Nie zgadzało im się wejście do jaskini, gdyż było ono w kształcie kwadratu, a nie półksiężyca. Mimo to wciąż szli naprzód aż wreszcie ujrzeli przed sobą światło. Przyśpieszając tempa wyszli na małą wysepkę zrobioną z kamieni. Wokół niej była zielonkawa woda w której odbijało się światło słońca, które dobiegało z małego otworu przy suficie z którego wisiały kamienne sople. Cała jaskinia była oświetlona lekkim światłem. Ściany wydawały się być zrobione z pomarańczowego kamienia, który miał w sobie czerwone przebłyski. Wyglądało to naprawdę niesamowicie. Ten widok zapierał ich dech w piersiach. So Ah biorąc do ręki ulotkę z plecaka postanowiła sprawdzić co to za miejsce. Czytając przewodnik zrozumiała, że zboczyli ze ścieżki i dostali się do rubinowej jaskini. Była to jaskinia znana z obrzędów wzywania Boga Ognia przez tubylców żyjących wieki temu. Zaskoczeni tym, że znaleźli się w takim miejscu mieli wracać, gdy nagle Ji Min wskoczył do wody i zaczął pływać.

- No chodźcie, szkoda by było zmarnować takiej okazji - zauważył Ji Min zachęcając ich.

- No chyba nic się nie stanie - odparła So Ah wchodząc do środka.

Za nią udali się inni, którzy chcieli popływać. Na brzegu jako jedyny został Hwan Ki. Nie miał on zamiaru wchodzić do wody ze względu na swój uraz z przeszłości. Bał się, że znowu zacznie się topić. Jong Suk zdejmując koszulkę i pozostawiając ją koło niego wbiegł do wody. Swoim umięśnionym ciałem zaskoczył So Ah, która z zaskoczenia zapatrzyła się na niego. Nagle poczuła jak ktoś ją oblał wodą, więc odwróciła się i ujrzała przed sobą Ji Min. Jakoś jej to nie dziwiło. Od razu w ramach zemsty zrobiła to samo. Będąc cała mokra wytarła oczy z wody po czym zrozumiała, że powinna z nim porozmawiać, więc podpłynęła do niego z niepewną miną.

- Ji Min... co do wczoraj... - zaczęła.

- Coś nie tak? - zapytał uśmiechając się.

- Przepraszam...

- Za co?

- Nie powinnam była wtedy cię pocałować....

Nagle jego mina zrzedła i stał się poważny. Zapytał się dlaczego tak uważa. Miał zamiar powiedzieć jej jak bardzo mu na niej zależy, jednak poczuł, że już zdecydowała.

- Czyli to naprawdę czujesz? - zapytał nieobecnym tonem.

- Tak... przykro mi...

- Nic się nie stało. Jeszcze pożałujesz odrzucenia sławnego piosenkarza jak dostanę Grammy - zaśmiał się próbując być wciąż optymistą.

- To przyjaciele? - zapytał wyciągając dłoń ku mnie.

- Przyjaciele - zgodziłam się podając mu dłoń na zgodę.

Po uścisku dłoni nagle poczuła jak przyciąga mnie do siebie i przytula. Cały ociekał wodą przez co jego ręce były zimne. Czuła jak wymusza uśmiech, więc odwzajemniła uścisk by dodać mu jakoś pozytywnej energii. Nie chciała go stracić. Był i jest częścią jej życia.

- Moje serce zawsze będzie należeć do ciebie - szepnął mi na ucho po czym puścił uścisk.

Świadkami tej sceny byli Ra Won i Jong Suk, którzy nie słyszeli o czym rozmawiali lecz czuli jak ich serca bolą. Ra Won miała w sobie jeszcze więcej wściekłości niż wcześniej, chciała jak najszybciej to zakończyć. Nagle Ji Min ujrzał koło siebie wielką ciemną plamę na wodzie. Nie wiedząc co to jest podpłynął tam i zanurkował. Po chwili wynurzając się krzyknął, że ta plama to wielka dziura w tym jeziorku na kilkanaście metrów w dół. Po usłyszeniu tego reszta zszokowana zaczęła tam nurkować, by ujrzeć to na własne oczy. Jako ostatnia popłynęła So Ah, która zeszła ze wszystkich najniżej. Uczucie schodzenia coraz to niżej, a niżej w bezkres ciemności był naprawdę ekscytujący. Wszyscy pływali jeszcze przez godzinę, gdy wreszcie postanowiono by wracać. Nurkowanie miało za niedługo się zacząć, więc nie chcieli się spóźnić. Wyszli z wody i biorąc swoje rzeczy udali się ku wyjścia z jaskini. Szli wybrzeżem ku hotelu by się przebrać, gdy nagle So Ah spostrzegła, że zgubiła swoją bransoletkę. Nie wiedziała kiedy, ani gdzie więc przepraszając resztę poprosiła by poszli przodem, gdyż chciała wrócić odszukać bransoletkę. Jong Suk zaproponował, że z nią pójdzie, jednak słysząc również ofertę pomocy od Ra Won postanowiła ją poprosić o pomoc. Nie chciała być z Jong Sukiem sam na sam, gdyż stresowałaby się tą sytuacją. Pobiegła z powrotem do jaskini wraz z Ra Won. Niestety równało się to ze zrezygnowania z nurkowania. W jaskini szukały wszędzie aż reszcie postanowiły sprawdzić jeziorko. Zdenerwowana już So Ah była wściekła na siebie za zgubienie prezentu od mamy, który kupiła jej jako nagrodę za wygranie pierwszego konkursu literackiego. Chciała za wszelką cenę ją odnaleźć. Nurkowała w jeziorku, aż zaczęła się oddalać. Płynęła coraz dalej i dalej i dotarła do czarnej plamy gdzie wcześniej nurkowali. Przepłynęła parę metrów, jednak nie dała rady nic znaleźć. Zapytała się Ra Won czy może ona coś znalazła jednak tak jak się spodziewała odpowiedziała, że nic nie ma. Nagle So Ah poczuła jak ogromny ból przeszywa jej ciało. Złapał ją skurcz w stopę, przez co nie mogła utrzymać się na wodzie i zaczęła tonąć. Próbowała się ratować i nawet krzyknęła imię Ra Won, lecz po chwili czuła jak opada coraz to niżej i niżej. W oddali ujrzała płynącą Ra Won, która widząc co się dzieję przystanęła. So Ah podała jej rękę w nadziei, że pomoże jej wypłynąć, gdyż inaczej utonie. Niestety Ra Won zamiast podać jej dłoń i jej pomóc uśmiechnęła się szyderczo po czym samemu wypływając na powierzchnię odeszła stamtąd jakby nigdy nic się nie stało. Przy wyjściu spojrzała raz za siebie z delikatnym uśmiechem.

- Mówiłam, że mi za to zapłacisz - pomyślała wściekła wyjmując z kieszeni srebrną bransoletkę dziewczyny, którą wcześniej znalazła przy wejściu i pozostawiając So Ah na śmierć odeszła.

Nagle przy wyjściu dziewczyna ujrzała Jong Suka, który zaskoczony tym, że wychodzi sama zapytał gdzie So Ah.

- Już znalazła bransoletkę i poszła przodem - skłamała po czym przeszła koło niego idąc do hotelu.

Jong Suk spojrzał na nią pytający spojrzeniem. Było dla niego dziwne, że So Ah już wróciła, gdyż w takim razie powinni się byli spotkać. Na plaży nie było żadnych innych śladów z jaskini oprócz Ra Won za to do środka prowadziły dwa ślady. Coś nie grało w tym co powiedziała, więc Jong Suk śpiesząc się wbiegł do jaskini i schodząc na wysepkę rozejrzał się wokoło. Krzyknął imię So Ah, jednak nikt mu nie odpowiedział. Zrezygnowany zaczął wierzyć w to co powiedziała Ra Won i już miał wychodzić, gdy ujrzał parę bąbelków pojawiających się na wodzie koło czarnej plamy. Pierwsze zaskoczony tym nie był pewny co to może być, jednak po chwili skojarzył fakty. Wbiegł do wody i zanurkował w jeziorku w poszukiwaniu So Ah. Popłynął jak najszybciej w miejsce, gdzie pojawiły się bąbelki i tam też zanurkował. Rozglądając się wokoło nagle ujrzał So Ah, która była na pograniczu jasnej wody, a ciemności dobiegającej z dna. Czym prędzej popłynął po nią i chwytając w tali wynurzył się z nią. Wyciągnął ją na wysepkę i sprawdzając tętno nie mógł uwierzyć. Nie oddychała. Przerażony tym, że straci dziewczynę, którą kocha czym prędzej przystąpił do resuscytacji. Mokre włosy So Ah opadały na piach na którym leżała, a kropelki wody zebrały się na jej twarzy. Po kilku uściśnięciach jej klatki piersiowej tętno wróciło, a ona odkaszlała wodę z płuc. Przerażona obudziła się i spojrzała na Jong Suka. W jednej chwili poczuła jak chłopak ją objął i mocno do siebie przytulił.

- Bałem się, że cię stracę So Ah... - szepnął próbując się powstrzymać od łez.

-  Ra Won... ona... - wydusiła z siebie przypominając sobie jej zdradę.

- Dziękuję za ocalenie - dodała odwzajemniając jego uścisk.

Po chwili obydwoje wstali i postanowili wracać. Nie chcieli przebywać już w tej jaskini ani chwili. So Ah miała już wystarczająco złych wrażeń, więc również chciała wracać. Idąc w cichy po piasku obserwowali jak zachodzi słońce, które dawało lekko pomarańczowe i czerwone światło. W tym oświetleniu dziewczyna wydawała się jeszcze piękniejsza. Jong Suk skupił swój wzrok na niej po czym z poważną miną przystanął.

- Wszystko w  porządku? - zapytała nie wiedzą co chodzi.

Nagle chłopak złapał ją za nadgarstek i przyciągnął ku sobie. Pochylając się do niej i trzymając jej rękę na wysokości swojej twarzy pocałował ją. Delikatna bryza owiała ich sprawiając, że poczuli orzeźwienie w tak gorącą pogodę. Słodki pocałunek, który sprawił, że So Ah się zaczerwieniła jak i odwzajemniła go wiele znaczył dla obojgu. Po chwili So Ah odsunęła się na bok odwracając wzrok zakłopotana.

- Kocham cię - powiedział Jong Suk wyciągając ku niej swoją rękę.

- A ty? - zapytał czekając by zaakceptowała jego uczucia.

- Ja... ja też cię kocham... - odparła cała czerwona łapiąc go za rękę.

Trzymając się za ręce z uśmiechami na twarzy spacerowali po wybrzeżu podziwiając zachód słońca. Cieszyli się, że ich uczucia są odwzajemnione. Z uśmiechami wrócili do hotelu, gdzie dowiedzieli się, że impreza na plaży już się zaczęła. Czym prędzej udali się na miejsce i bawiąc się z innymi zapomnieli o przykrej sytuacji w jaskini. Po imprezie So Ah poważnie rozmówiła się z Ra Won i zakończyła ich przyjaźń. Szatynka była w siódmym niebie po wyznaniu Jong Suka. Do teraz wciąż czuła na sobie jego pocałunek. Spacerując już nocą po plaży przyglądała się gwiazdą. Usiadła na ziemi i zamykając oczy wsłuchała się w szum oceanu. Nagle ktoś się do niej przysiadł.

- Jong Suk... - powiedziała zaskoczona.

- Pięknie tu, prawda? - odparł podziwiając widok.

- Przepięknie - zaśmiała się.

Mając oparta o piach rękę So Ah poczuła jak nagle Jong Suk delikatnie kładzie swoją dłoń na jej i razem siedząc na piasku obserwowali spadające gwiazdy i słuchali szumu oceanu. Patrząc przed siebie nagle ujrzała jak coś mrugnęło przed jej oczami. Zaskoczona przyjrzała się i ujrzała przed sobą swoją bransoletkę, która odbijała blask księżyca.

- Skąd ty..? - zapytała zaskoczona.

- Znalazłem jak po ciebie wróciłem - odpowiedział podając So Ah jej skarb.

- Dziękuję!  - odpowiedziała rzucając mu się na szyję.

Pod wpływem ciężaru obydwoje uderzyli o ziemię. Na szczęście wcześniej siedzieli, więc upadek nie był zbyt mocny. So Ah leżąc na Jong Suku zorientowała się co się stało, więc odwróciła się i położyła się obok niego. Oparła się na jego ręce i leżąc koło siebie z uśmiechami na ustach obiecali sobie, że jeszcze wrócą na Bali, gdyż to tutaj zaczął się ich związek.


Koniec

Niestety musiałam serię już skończyć ze względu na to, że nie chcę już więcej pisać opowiadań, które są uważane za fanfiki i marnować czas na nie. Od teraz skupiam się na pisaniu prawdziwych książek. Mimo wszystko mam nadzieję, że spędziliście miło czas czytając tą serię i będziecie ją miło pamiętać. 

2 komentarze:

  1. To opowiadanie było przeurocze i świetnie się zakończyło ^^ trochę szkoda że rezygnujesz z pisania fanfików no ale cóż ... życzę powodzenia w pisaniu książek :D my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam cię do mojej wydanej książki, która wcześniej była dostępna przez parę rozdziałów na blogu :)

      https://www.taniaksiazka.pl/jedna-na-milion-aleksandra-bugno-p-1284080.html

      Usuń